czwartek, 2 października 2014

Rozdział 15

Nie potrafię poradzić sobie z chaosem w mojej głowie. Mam tak wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi. Dlaczego znowu ja? Czym sobie na to zasłużyłam? Skąd wzięła się ta dziewczyna? Dlaczego nigdy wcześniej jej nie spotkałam? Dlaczego Liam mnie oszukiwał? Dlaczego się mną bawił? Chciałabym należeć do osób, które niczym się nie przejmują i po każdym upadku podnoszą do góry głowę, udając, że nic się nie stało. Niestety ja tak nie potrafię. Przejmuję się tym wszystkim, szukam odpowiedzi na dręczące myśli, analizuję wszystko krok po kroku. Sama doprowadzam się do szału, ale nie umiem inaczej. Nie umiem zapomnieć o facecie, który tak bardzo mnie zranił. To boli. Boli mnie to, że zaufałam mu, a on wykorzystał moją naiwność. Myślałam, ze jesteśmy dla siebie kimś ważnym, ale widocznie to nie działało w dwie strony. Ja byłam tylko zabawką.

Kolejny raz mam ochotę się rozryczeć, ale nie mam już na to siły. Czy to możliwe, żeby zabrakło mi łez? Tępym wzrokiem wpatruje się w sufit. Co chwilę słyszę dźwięk swojego telefonu, jednak w żaden sposób nie reaguję. W końcu jednak tracę cierpliwość i biorę telefon do ręki. Tym razem dzwoniła Kate. Z tego wszystkiego zapomniałam ją uprzedzić o mojej nieobecności.
Napisałam jej krótką wiadomość, kłamiąc, że jestem chora. Właściwie to nie do końca kłamstwo. Śmiało mogę powiedzieć, że moja psychika jest "chora". Spojrzałam na spis połączeń. Kolejne nieodebrane od Liam'a. Wyłączyłam telefon i wróciłam do poprzedniej pozycji. Mijały kolejne sekundy, minuty, godziny a ja cały czas zachowywałam i czułam się tak samo. Tak samo beznadziejnie.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam zmartwioną twarz mamy. Rodzicielka siedziała na brzegu mojego łózka i czekała aż się obudzę. Nawet nie wiem, kiedy udało mi się zasnąć.

-Cześć córeczko. - powiedziała delikatnie.

-Cześć Mamo. - odpowiedziałam. - Zastanawiałam się czy zauważyła moje zapuchnięte oczy. Na szczęście w pokoju było dość ciemno,a mała lampka na biurku nie oświetlała mojej twarzy.

-Wszystko w porządku? Dzwonili do mnie ze szkoły, podobno nie było Cię dzisiaj na zajęciach.- zapytała i patrzała na mnie wyczekując odpowiedzi.

Cholera!-krzyknęłam w myślach. Nigdy nie dzwonili do rodziców po jednym dniu nieobecności.

-Przepraszam, nie mówiłam Ci nic wcześniej, bo nie chciałam Ci zawracać głowy w pracy, Rano nie czułam się najlepiej dlatego zostałam dzisiaj w domu. - mówiłam cicho,żeby stwarzać pozory chorej.

-A teraz jak się czujesz? Wyglądasz na chorą. - dopytywała rodzicielka

- Właściwie bez zmian. Chyba znowu dopadła mnie angina. - będę się smażyć w piekle za te kłamstwa.

- Wezmę jutro wolne i pójdziemy razem do lekarza. - powiedziała stanowczo mama. Nie mogę na to pozwolić, przecież wtedy od razu by się wydało, że nic mi nie dolega.

-Nie trzeba Mamo. Wiem przecież, że masz dużo pracy, nie możesz zawalać przeze mnie swoich obowiązków.

- Rodzina jest najważniejsza. - mama nie dawała za wygraną. Już wiem, po kim jestem taka uparta,

-Jestem już dużą dziewczynką i dam radę pójść sama do lekarza, na prawdę.- próbowałam odwieść mamę od jej pomysłu.

-Do dobrze, zadzwonię i umówię Cie do doktora Hoffman'a. - powiedziała troskliwie.

Na całe szczęście przed doktorem Hoffman'em nie będę musiała udawać, To przyjaciel moich rodziców i zawsze wypisywał mi zwolnienie lekarskie, nawet kiedy nie było to konieczne. Oczywiście to był nasz sekret.

-A zapomniałabym.- odezwała się mama, kiedy już miała wychodzić. - Twój nauczyciel angielskiego, prosił, żebyś się z nim pilnie skontaktowała. Podobno masz do oddania jakąś ważną pracę, - skończyła, a mnie zamurowało.

-Widziałaś się z Li...z Panem Payne'm? - wyjąkałam.

-Dzwonił do mnie, właśnie od niego wiem, że nie było Cię w szkole. - odpowiedziała mama i wyszła, zostawiając mnie zszokowaną i nieco zdenerwowaną. Mogłam się domyślić, że to od niego mama wie o mojej nieobecności. Nikt inny w tej szkole nie wydzwania do rodziców. Swoją drogą ma tupet chłopak. Po tym co mi zrobił, wydzwania do moich rodziców, pod byle pretekstem. Najchętniej powiedziałabym mu co o nim  myślę, ale tak na prawdę jestem na to za słaba, Po pierwsze nie chcę go widzieć, a po drugie przy nim tracę odwagę.


Od kilku dni leżę w łóżku, udając chora. Ale w żadnym wypadku nie przeszkadza mi taki stan rzeczy. Nie mam siły i chęci normalnie funkcjonować, dlatego tak jest mi dobrze. Chociaż "dobrze" to o wiele za duże słowo. Przez cały ten czas mam wyłączony telefon, Raz dziennie tylko melduję się mamie, że wszystko ze mną w porządku i wyłączam go z  powrotem. Liam cały czas próbuję się ze mną skontaktować, ale ja nie mam na to ochoty. Chyba nie uważa, że mnie przeprosi i wszystko będzie w porządku, A może chce, żebym się zaprzyjaźniła z jego dziewczyną? Muszę przestać o nim myśleć, bo zwariuję. Gdyby to tylko było takie proste.

Uznałam, że w końcu nadszedł moment, żeby zadzwonić do Patrici i opowiedzieć jej o wszystkim. Usiadłam wygodnie, na łóżku, wzięłam laptopa i kliknęłam na zieloną słuchawkę.

-Cześć Kochana moja. - usłyszałam uradowany głos przyjaciółki i od razu poczułam się lepiej. - O Boże jak Ty wyglądasz- dodała po chwili.

-Cześć Pati. Ja też się cieszę, że w końcu udało nam się połączyć. - wymusiłam delikatny uśmiech na twarzy.

-Mów, co się dzieję. - cała Patricia. Nigdy nie owija w bawełnę, tylko od razu przechodzi do konkretów. Z wielkim trudem, ledwo powstrzymując łzy opowiedziałam przyjaciółce o wydarzeniach sprzed kilku dni. Byłam pewna, że rozmowa z nią nieco mi pomoże. Pati to jedyna osoba, której mogę o tym wszystkim powiedzieć.

-Sarah, czekaj na mnie, Już pakuję walizkę. - wypaliła szybko i rozłączyła się.

Wpatrywałam się w ekran laptopa, nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Nie wiedziałam czy mi się to śniło, czy może Pati żartowała. Wiedziałam, że moja przyjaciółka zdolna jest do różnych wariactw, ale nie spodziewałam się , że w parę minut się spakuje i uda się na dworzec kolejowy. Właśnie taką wiadomość mi napisała na skype.

Za godzinę wsiadam w pociąg 
i po południu jestem u Ciebie. x 
Do zobaczenia ;)


Kilka godzin później usłyszałam pukanie do drzwi i pewna tego, że to Patricia, szybko podbiegłam, żeby je otworzyć. Nie tego jednak się spodziewałam. Przed moimi oczami pojawił się Liam. Momentalnie serce podskoczyło mi do gardła i czułam jak trzęsą mi się ręce. W pierwszej chwili stałam mocno zaskoczona i wpatrywałam się w chłopaka. Kiedy się otrząsnęłam, chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak Liam zorientował się i przytrzymał je ręką.

-Nie odejdę stąd, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - powiedział stanowczym głosem. W jego oczach można było zauważyć ból.




Dobry Wieczór Robaczki!
Jesteście jeszcze ze mną?
Bardzo długo mnie tu nie było, ale nie będę się tłumaczyć, Po prostu nawaliłam. Przyznaję.
Rozdział może i troszkę nudny, ale musiałam zrobić jasieś wprowadzenie i chociaż trochę przekazać Wam uczucia Sarah.

Love <3

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 14

Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że znajdę się w takiej sytuacji, wyśmiałabym go i stwierdziła, że to niemożliwe. Przy Liam'ie zachowuję się jak po zażyciu środków odurzających. Nie kontroluję swojego zachowania i czuję się szczęśliwa. Być może zwariowałam. Jednak w żadnym wypadku nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać kogoś takiego jak on. Oczywiście, mam świadomość, że nie mogę liczyć na nic więcej, a nasza znajomość to tylko (nie)winny flirt. Mimo wszystko jest coś, co nie pozwala mi odciąć się od tego mężczyzny.

Siedziałam w samochodzie Liam'a na miejscu pasażera. Kierowaliśmy się w stronę znanego mi już osiedla. Nie wiedziałam czy dobrze robię, ale nie mogłam odmówić. Z zamyślenia wyrwał mnie delikatny głos chłopaka.

-O czym myślisz? - zapytał, nie odrywając wzroku od jezdni.

-Nie powiem Ci. - odpowiedziałam zalotnie.

-Mogę Cię zmusić.

-Niby jak? - zaśmiałam się. Zatrzymaliśmy się pod domem Liam'a, a kiedy wysiedliśmy z samochodu, odezwał się:

-Mam swoje sposoby, na takie jak ty.

-Co to ma znaczyć na 'takie jak ja'? - zakreśliłam w powietrzu cudzysłów.

-Takie uparte zołzy.- zaśmiał się głośno. Chciał złapać mnie za rękę, jednak ja udawałam obrażoną i nie chciałam ruszyć się z miejsca.

-Wyglądasz uroczo jak się złościsz. - szepnął mi do ucha. - A teraz już chodź, bo jest naprawdę zimno. - Dodał już normalnym głosem i weszliśmy do środka.

 Odkąd byłam tu ostatnim razem minęło trochę czasu. Jak na faceta Liam ma naprawdę czysto. Wstyd mi, bo czasami w moim pokoju jest większy bałagan niż tutaj. Wyznaję zasadę, że dom to nie muzeum i nie musi w nim wszystko lśnić. Chłopak zostawił mnie na chwilę samą, tłumacząc, że musi gdzieś zadzwonić. Rozglądałam się uważnie po mieszkaniu. Poprzednim razem nie było na to czasu. Moją uwagę przykuły zdjęcia poustawiane na kominku w salonie. Oczywiście jedyną osobą jaką na nich rozpoznawałam był Liam.

-Napijesz się czegoś mocniejszego? -zaproponował niespodziewanie. Podskoczyłam delikatnie, gdyż nie spodziewałam się tego, że chłopak stoi tuż za mną.

-Chcesz mnie upić? Myślałam, że pomożesz mi z angielskim. - droczyłam się z nim.

-To w takim razie jesteś bardzo naiwna. - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem zbliżając się do mnie.
Złapał mnie za biodra i przysunął się jeszcze bliżej. Jak na zawołanie moje serce przyspieszyło tępa. Liam zebrał moje włosy do tyłu,ułatwiając sobie dostęp do mojej szyi. Obsypywał mnie przyjemnymi pocałunkami, co jakiś czas delikatnie przygryzając skórę. Poczułam intensywny zapach jego perfum. Już wiem, że od dzisiaj będzie to zdecydowanie mój ulubiony zapach, który kojarzyć będę tylko z jedną osobą. Westchnęłam głośno, wplątując palce we włosy chłopaka. Jestem pewna, że uśmiechnął się w tym momencie pod nosem. Swoje pocałunki przenosił coraz wyżej, wzdłuż linii szczęki, aż w końcu odnalazł moje wargi. Złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku, który z czasem stawał się coraz bardziej porywczy i podniecający. Liam błądził rękoma po moich plecach, aż w końcu jego dłonie powędrowały pod materiał mojej koszulki. W tym momencie pragnęłam tego chłopaka jak nikogo innego. Nie myślałam o tym, co  może się wydarzyć, po prostu dałam ponieść się chwili. Pożądanie przejęło nade mną kontrolę. Chłopak delikatnie popchnął mnie i już po chwili leżałam pod nim na kanapie. Czułam jego rosnącą erekcję, co jeszcze bardziej mnie podniecało. Nie mogłam się powstrzymać przed cichymi jękami.  Liam z powrotem zszedł z pocałunkami na moją szyję i dekolt. Kiedy chciałam sięgnąć i zdjąć jego koszulkę zadzwonił dzwonek do drzwi. Momentalnie zesztywniałam i usłyszałam jęk niezadowolenia.

-Nie otwieram. - powiedział oburzony, jednak ktoś nie dawał za wygraną i cały czas dobijał się do mieszkania Payne'a.

Chłopak ostatni raz musnął moje usta i leniwie podniósł się ze mnie. Kiedy zniknął mi z oczu sama wstałam i próbowałam doprowadzić się do porządku.. Do moich uszu dotarł głośny krzyk:

-Nieeeespooodziaaaaankaa!!! - nie wiem kim jest ten niespodziewany gość, jednak z całą pewnością był to damski głos. Czułam się niezręcznie i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Liam nie odezwał się ani słowem, bynajmniej ja nic nie usłyszałam.

-No co ty, nie cieszysz się? Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam, misiu. -mówiła dalej Nieznajoma. Kim ona do cholery jest? I dlaczego zwróciła się do niego ' misiu'? Z każdą sekundą byłam coraz bardziej zdenerwowana, na domiar złego gość zaczął kierować się do salonu, nie czekając na zaproszenie.

-Poczekaj! Nie jestem sam.- usłyszałam Liam'a, ale Nieznajoma nie zdawała się go słuchać i zaledwie sekundę później stała przede mną wysoka, długonoga, śliczna blondynka. Na oko miała jakieś 22 lata.

-Nie przedstawisz nas, kochanie? - odezwała się. - Cześć, Jestem Ana, dziewczyna Liam'a.- nie czekając na fatygę chłopaka, sama wyciągnęła do mnie rękę, a ja myślałam, że zemdleję. Dziewczyna? Jak to do cholery dziewczyna? Spojrzałam na Liam'a, a ten stał nie mniej przerażony niż ja. Do moich oczu cisnęły się nieproszone łzy, ale przecież nie mogłam się w tym momencie rozkleić.

-To jest Sarah, moja..- urwał na chwilę - ...uczennica, udzielałem jej korepetycji. - dodał. Wolałam jednak jak się nie odzywał. Jego słowa zabolały mnie jeszcze bardziej. Przed chwilą chciał się ze mną pieprzyć, a teraz znowu jestem dla niego tylko uczennicą. Nic tu po mnie.

-Tak, właśnie wychodziłam. - zdołałam wydukać. - Do widzenia. - nie czekałam na odpowiedź, tylko jak najszybciej uciekłam z tego mieszkania.

Była już późna jesień, na zewnątrz robiło się już coraz cieniej i zimniej. Jednak ja nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Czym prędzej chciałam znaleźć się w domu. Wbiegłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Dopiero teraz mogłam dać upust emocjom. Gorące łzy zaczęły spływać po moich zimnych policzkach. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Jeszcze chwilę temu byłam taka szczęśliwa, gotowa pójść z Liam'em do łóżka, a teraz po prostu go nienawidzę. Nie mogę znieść, że znowu dałam się nabrać Kolejny raz pozwoliłam zrobić z siebie idiotkę. Dlaczego jestem tak cholernie naiwna? Na prawdę mu zaufałam, a on chciał się mną tylko zabawić. Czy ja mam na czole napisane, że można mnie ranić? Czy do cholery wszyscy myślą, że nie mam uczuć? Nie mam pojęcia ile czasu tak przeleżałam i przeryczałam. Nie wiem nawet czy rodzice wrócili do domu czy nie. W końcu zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się nad ranem, zerknęłam na zegarek. 6:30. Nie mam zamiaru iść  dzisiaj do szkoły, nie mam zamiaru w ogóle tam wracać. Nie wyobrażam sobie lekcji z nim. Nie mam na to ani ochoty, ani odwagi. Tylko co ja powiem rodzicom? Jak im wytłumaczyć, że chce się przenieść w maturalnej klasie? Nie mam siły teraz o tym myśleć. Dzisiaj po prostu nie pójdę do szkoły, rodzice i tak się o tym nie dowiedzą. Pewnie już dawno są w pracy. Do końca tygodnia mogę poudawać, że jestem chora, a później coś wymyślę.

Złapałam do ręki telefon, chciałam napisać do Kate, że nie będzie mnie w szkole. Wyświetlacz pokazywał 15 nieodebranych połączeń i 3 wiadomości. Wszystko od Liam'a.

Proszę Cię, odbierz. 
Musimy porozmawiać.( 20:09)

Sarah, to wszystko jest nie tak jak myślisz, 
pozwól mi wytłumaczyć. (23:43)

Daj chociaż znać czy wszystko ok,
 martwię się o Ciebie. (00:16)

Czy wszystko ok? Nic nie jest w porządku. Nie chcę słuchać jego wyjaśnień. Nie chcę na niego patrzeć. Nic już od niego nie chcę. Niech da mi święty spokój. Kolejne łzy moczyły moją poduszkę. Czuje się zrujnowana emocjonalnie.




Cześć Robaczki.
Tak jak obiecałam rozdział pojawił się szybciej ;) Wiem, że nie powala długością, jednak chciałam jak najszybciej dodać, bo przez najbliższe dni mogłabym nie mieć czasu.
Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.
Od poprzedniego rozdziału mam taki kaprys, że odpowiadam na Wasze komentarze, chyba tak się za Wami stęskniłam przez tą moją długą nieobecność. W ten sposób też staram się stworzyć z Wami jakąś więź :) W końcu gdyby nie Wy, nie pisałabym tego opowiadania, bo nie miałabym dla kogo :)
I mimo, że nie mam miliona  wyświetleń, setek komentarzy i jeszcze więcej obserwatorów to i tak jestem wdzięczna każdemu z Was, kto czyta i  komentuje ( zwłaszcza tym co są ze mną zawsze od samego początku).

Love all of You <3

P.S. Standardowo nie sprawdzałam. Wiem, że mam problem ze stawianiem przecinków, także przepraszam za wszystkie błędy.


czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 13

Całą niedzielę spędziłam sama w domu. Mogłam pozwolić sobie na całkowite lenistwo. Gdyby nie potrzeby fizjologiczne i dokuczający głód, nie ruszałabym się nawet z mojego pokoju. Oczywiście nie gotowałam sama, tylko zamówiłam jedzenie z mojej ulubionej knajpy. Mimo, że byłam sama, nie czułam się z tym źle. Wręcz przeciwnie, potrzebowałam takiego odcięcia od świata. Nie mogłam przestać myśleć o Liam'ie. W głowie cały czas odtwarzałam każdą wspólnie spędzoną chwilę. Zwłaszcza wspomnienia wczorajszego dnia, wywoływały u mnie przyjemny dreszczyk. Nie mam pojęcia jak by się to wszystko potoczyło, gdybym nie wylała na siebie wina. Czy powstrzymałabym swoje pożądanie, czy może wylądowalibyśmy w łóżku? Wtedy pomyślałby, że jestem łatwa i przestał ze mną rozmawiać. Przetarłam twarz dłońmi i na moment zamknęłam oczy.
-Zdecydowanie, muszę przestać o nim myśleć, bo oszaleję.- powiedziałam sama do siebie.


Nad ranem obudziły mnie hałasy na dole. Spojrzałam na zegarek, zbliżała się 6. Nie chciałam jeszcze wstawać, ale kolejny raz usłyszałam dziwne odgłosy. Nieco przestraszona podniosłam się z łóżka i powoli zeszłam na dół. Przykucnęłam na ostatnim stopniu schodów i bacznie się rozglądałam. Moim oczom ukazała się roześmiana twarz mamy.
-Cześć Żabko. - nigdy nie lubiłam jak mnie tak nazywała. - Możesz mi powiedzieć, dlaczego się tak skradasz? - zapytała wyraźnie rozbawiona.

- Wystraszyliście mnie.- powiedziałam lekko oburzona.- Nie spodziewałam się, że wrócicie tak szybko.

-Oj, przepraszam, chcieliśmy z tatą zrobić Ci niespodziankę i przygotować pyszne śniadanie.- oznajmiła rodzicielka i pocałowała mnie w czoło. Zrobiło mi się bardzo miło. Nie pamiętam kiedy ostatni raz rodzice zrobili mi niespodziankę. Chyba, że niespodzianką można nazwać ich nagłe wyjazdy, które rzeczywiście były często niespodziewane. Przytuliłam mocno mamę, a następnie podeszłam przywitać się z tatą.

-W takim razie, ja jeszcze wracam do łóżka, a za godzinę poproszę to niespodziewane śniadanie. - powiedziałam kreśląc w powietrzu cudzysłów. 

 Leżałam z powrotem w swoim łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym jak będzie wyglądała dzisiejsza lekcja angielskiego. Czy Liam każe mi zostać na przerwie, czy będzie mnie ignorował? Układałam w głowie najróżniejsze scenariusze naszej rozmowy. W końcu zadzwonił bezlitosny budzik i z wielkim grymasem ponownie podniosłam się z łóżka. Chciałam dzisiaj wyglądać na prawdę dobrze, dlatego przygotowanie do szkoły zajęło mi znacznie więcej czasu niż zwykle. Zeszłam do kuchni, gdzie czekali już na mnie uśmiechnięci rodzice.

-Dzień dobry jeszcze raz, Śpiąca Królewno. - przywitał mnie tato. - Zapraszam do stołu.
 Zrobiłam tak jak powiedział. Wszystko wyglądało tak apetycznie, że nie mogłam się zdecydować na co mam ochotę. Już dawno nie miałam z rana tak dobrego humoru. Tak rzadko jemy razem posiłki, że na prawdę cieszyłam się tą chwilą.

-Możecie częściej robić mi takie niespodzianki, tylko następnym razem nieco ciszej, proszę. - zażartowałam. Wstałam od stołu i ucałowałam rodziców w policzek. - A teraz muszę już iść, bo spóźnię się do szkoły.

-Chciałabyś! - usłyszałam jeszcze krzyk mamy, zaśmiałam się głośno i wyszłam z domu.


Pierwszą lekcję miałam dzisiaj z Liam'em, dlatego tak bardzo zależało mi, żeby być na czas. W innym przypadku pewnie odpuściłabym sobie i poszła do szkoły nieco później. Pod klasą siedziała już Kate, do której od razu podeszłam i się przywitałam. Nie mam zamiaru ukrywać dzisiaj swojego dobrego humoru. Wręcz przeciwnie, niech wszyscy widzą,że nawet ja mogę być szczęśliwa. Nawet dogryzki Eleny,która nie mogła przejść obok mnie bez złośliwej zaczepki, na mnie dzisiaj nie działają. I jeszcze większą satysfakcję sprawia mi to, że moja ignorancja, doprowadza ją do szału. Zajęłam swoje miejsce w ławce i z niecierpliwością czekałam na przyjście nauczyciela. Po paru minutach w klasie pojawił się Pan Payne. Miał dzisiaj na sobie jasne dżinsy, koszulę w kratę i białe conversy. Lubię takie połączenie stylu sportowego i eleganckiego. Zwłaszcza u niego prezentuje się to bardzo dobrze.

-Dzień dobry! - burknął na powitanie. - widocznie nie każdy jest dzisiaj w dobrym nastroju. 

Nie obrzucił mnie nawet krótkim spojrzeniem, dopiero przy odczytywaniu listy obecności, ale i tak zdecydowanie za krótko niż bym sobie tego życzyła. Nie mogłam się skupić się na temacie lekcji, jedynie bacznie obserwowałam zdecydowanie mojego ulubionego nauczyciela. Starałam się robić to dyskretnie, ale nie wiem czy mi to wychodziło. Liam wyraźnie był czymś poddenerwowany. Kiedy zadzwonił dzwonek, nie spieszyłam się z pakowaniem, chciałam zostać i chociaż chwile porozmawiać z Payne'm. Na szczęście Kate szybko wybiegła z klasy, mówiła, że musi pilnie coś załatwić, ale nie usłyszanym co. Było mi to na rękę, ponieważ nie musiałam wymyślać żadnej wymówki. Nikt inny nie interesował się moją osobą, dlatego nie zauważali tego, że zostaję w klasie. Kiedy wszyscy wyszli, podeszłam do biurka nauczyciela. Liam wyraźnie był zaskoczony, pewnie był przekonany, że wszyscy już wyszli.

-Cześć.-wydukałam.

-Cześć Sarah. - przywitał się delikatnie się uśmiechając.

-Przeszkadzam ci? - zapytałam nieśmiało.

-Nie. - wstał od biurka i oparł się o ławkę, naprzeciwko mnie. - Co Cię do mnie sprowadza?

Nic takiego, chciałam się tylko poprzyglądać twojej perfekcyjności, ale jesteś dzisiaj nie w humorze, traktujesz mnie z dystansem i już straciłam resztki pewności siebie. - pomyślałam, ale oczywiście nie powiedziałam tego głośno.

-Coś się stało, jesteś dzisiaj...nieswój. - w końcu się odezwałam i zaskoczyłam chłopaka. Nie spodziewał się mojego pytania.
.
-Faktycznie, nie jestem dzisiaj w najlepszym nastroju, ale to nieistotne. - szybko mnie zbył. Widocznie nie chce o tym rozmawiać.

-Czy między nami wszystko okej? - zapytałam i szybko zdałam sobie sprawę, jak to dziwnie brzmi, dlatego szybko dodałam- To znaczy, czy na mnie nie jesteś zły, bo mam ważenie, że ...- nie dokończyłam swojego bełkotu, ponieważ Liam złapał mnie za biodra i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

-Jak najbardziej w porządku. - powiedział zadziornie, przygryzając dolną wargę. - Moje zdenerwowanie nie ma nic wspólnego z Tobą , Mała.


Przez moment nie byłam w stanie się odezwać, dopiero po chwili wróciła mi zdolność mówienia
.
- Cieszę się. - wyjąkałam. - Pójdę już , zanim zrobi się tłok pod klasą. - dodałam już nieco pewniej. 

Liam niechętnie odsunął się ode mnie, a ja skierowałam się w stronę wyjścia. Czułam na sobie jego świdrujący wzrok. Z jednej strony byłam skrępowana, ale z drugiej czułam dziwną euforię. Czy ja zwariowałam?
Kiedy w końcu ostatnia lekcja dobiegła końca z radości odetchnęłam z ulgą. Postanowiłam jednak, że pójdę na dodatkowe zajęcia z języka angielskiego. Wiem, że może to dziecinne zachowanie z mojej strony,bo przecież nie chodziłam na nie regularnie, ale nie mogłam się powstrzymać. Kiedy weszłam do klasy wszyscy już tam byli. Kolejny już dzisiaj raz Liam patrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Dzień dobry. Można? - zapytałam najmilej jak potrafię.

-Oczywiście, zapraszam. - odpowiedział nauczyciel, próbując ukryć uśmieszek. Na zajęciach było dzisiaj niewiele osób. Najbardziej zaskoczyła mnie obecność Eleny, która zawsze omijała dodatkowe godziny szerokim łukiem.

-O, proszę. Taka dobra uczennica ma problemy z językiem angielskim? Kto by pomyślał. - zaśmiała się głupkowato.

-A ty masz chyba  problem sama ze sobą. - nie wytrzymałam i w końcu odpowiedziałam na jej zaczepki. 

Dziewczyna wyraźnie się oburzyła, prychnęła pod nosem i odwróciła się w drugą stronę.
Nie wiedziałam do końca nad czym teraz pracują na zajęciach, ale nie przejmowałam się tym. Myślę, że Liam doskonale wie, że nie przyszłam tu, bo mam problem z anielskim. Nauczyciel powiedział, że na dzisiaj przygotował arkusz z zadaniami i w miarę możliwości mamy rozwiązywać go samodzielnie, a w razie potrzeby jest do naszej dyspozycji. Kiedy podawał mi kartki z zadaniami, nasze dłonie się otarły, na co od razu po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Payne usiadł przy swoim biurku i notował coś w dzienniku. Ja natomiast udawałam, że myślę, nad zadaniami. Co chwilę jednak zerkałam w stronę Liam'a, kilka razy udało nam się złapać kontakt wzrokowy.

-Proszę Pana, mógłby mi pan pomóc? - usłyszałam skrzeczący głos Eleny. Dziewczyna bawiła się swoimi włosami i trzepotała rzęsami, czekając na reakcję nauczyciela. Czy wspominałam już, jak bardzo jej nienawidzę? Liam wstał od biurka i usiadł na krzesełku koło Eleny. Jestem prawie pewna, że chce tylko zwrócić na siebie uwagę anglisty. Ewidentnie pożera go wzrokiem i próbuję flirtować. Ze zdenerwowania spadł mi długopis. Zdecydowanie za długo Liam „pomaga” tej dziewczynie. W końcu wstał i zaczął przechadzać się po klasie. Spojrzał na mnie, ale szybko odwróciłam wzrok. Mam nadzieję, że nie zobaczył mojej lekko oburzonej miny. Po paru minutach nauczyciel podszedł do mnie. Nachylił się nade mną i położył ręce po moich obu stronach. Czułam się nieco skrępowana, ponieważ w klasie było jeszcze kilka innych osób, ale każdy wydawał się nie interesować niczym poza zadaniami.

-Widzę, że słabo ci idzie. - zaczął Liam.

-Nie mogę się skupić, proszę Pana. - postanowiłam się z nim trochę podroczyć. - Strasznie trudne te zadania.

-Może potrzebujesz indywidualnych zajęć? - szepnął mi do ucha, delikatnie przygryzając jego płatek. Nie pozostałam obojętna na jego dotyk i od razu poczułam szalejące motyle w brzuchu i przyspieszone bicie serca. Chłopak odsunął się ode mnie i usiadł na wolnym krześle po mojej prawej stronie.

-A jest taka możliwość? - zapytałam niewinnie, przygryzając dolną wargę.

-Nawet dzisiaj.- odpowiedział zadziornie.

-Może powinnam skorzystać, nie chciałabym mieć zaległości. - ciągnęłam dalej naszą gierkę i z każdą chwilą podobało mi się to coraz bardziej. Liam chciał coś powiedzieć, jednak przerwał nam ten dobrze mi znany piskliwy głosik.
-Mógłby Pan na chwilkę podejść?


-Zaraz do ciebie przyjdę. - odpowiedział Liam i przewrócił oczami. - Poczekaj na mnie po zajęciach za rogiem szkoły. - tym razem zwrócił się do mnie. Puścił mi oczko i wstał do Eleny. 

Być może flirt w szkole to już za dużo, ale nie mogłam się powstrzymać. Sama siebie nie poznaję, jeszcze niedawno w życiu bym sobie na coś takiego nie pozwoliła. Prędzej bym się spaliła ze wstydu. Dlatego dziwie się z jaką łatwością mi to teraz przychodzi. Może właśnie nadszedł czas, żeby przestać być wiecznie zakompleksioną dziewczynką i uwierzyć w siebie?  





Dzień dobry, a raczej dobry wieczór Robaczki! 
Powiem krótko.
Bardzo PRZEPRASZAM tych, którzy tyle czekali na rozdział i ogromne DZIĘKUJĘ tym, którzy cierpliwe czekali i są jeszcze ze mną. 
Lots of Love!

P.S. Przepraszam za błędy, nie mam siły sprawdzać dokładnie. 

piątek, 27 czerwca 2014

:(

Witajcie Kochani! 
Jest mi strasznie głupio, że tyle czasu się nie odzywałam, a przede wszystkim, że nie pojawił się nowy rozdział. Niestety, od dłuższego czasu mam zepsuty komputer i nie mam jak pisać i dodawać nowych rozdziałów. Być może za około tydzień/ może dwa będę miała dostęp do swojego komputera więc od razu zabiorę się za kontynuację tej historii. Absolutnie to nie jest koniec i kolejne rozdziały na pewno się pojawią, musicie tylko uzbroić się w cierpliwość. Mam nadzieję, że jesteście jeszcze ze mną i wybaczycie mi to, jak strasznie Was zaniedbałam. Trzymajcie się Kochani! Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy. 
Wasza M.

środa, 14 maja 2014

Rozdział 12

Obudziłam się rano i szybko przeskanowałam swój mózg, aby przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego wieczora. Obok mnie leżał Liam, delikatnie pochrapując. Było mi strasznie gorąco, ponieważ chłopak mocno mnie do siebie przytulał. Powoli wydostałam się z jego uścisku i wstałam z łóżka. Zeszłam do kuchni, gdzie znalazłam przeciwbólowe tabletki. Jestem pewna, że będą wybawieniem dla chłopaka, który wczoraj wypił spore ilości alkoholu. Całe szczęście ja czuję się świetnie. Wróciłam do pokoju, gdzie w dalszym ciągu spał Liam. Wyglądał tak słodko i uroczo. Mogłabym codziennie podziwiać takie widoki. Stop. Wróć Sarah. Trochę za bardzo się rozmarzyłam. Położyłam lekarstwa i wodę na stoliku przy łóżku, a sama postanowiłam wziąć prysznic. Po cichu skierowała się do łazienki. Nic nie relaksuje mnie tak bardzo, jak gorące strumienie spływające po moim nagim ciele. To jedyny moment, kiedy całkowicie się wyłączam i przestaje myśleć o wszelkim złu tego świata. Niechętnie wyszłam spod prysznica. Powoli wytarłam swoje ciało, po czym je nabalsamowałam. Z wielkim grymasem zauważyłam, że nie wzięłam ze sobą ubrań. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju. No moje nieszczęście Liam zdążył się obudzić. Zawstydzona stałam przed nim prawie naga, a on wpatrywał się we mnie zdecydowanie zbyt długo, z tajemniczym wyrazem twarzy.
-Cześć. – zdołałam z siebie wydusić, czując, że z każdą chwilą staję się coraz bardziej czerwona. Podeszłam do szafy i wzięłam przypadkowe ubrania.
-Dzień dobry Panno Smith. –powiedział jeszcze zaspanym głosem, który był mega seksowny. Muszę przestać myśleć o nim w ten sposób, bo zwariuję. – Jeśli o mnie chodzi to nie musisz się ubierać, tak wyglądasz bardzo dobrze. – Uśmiechnął się cwaniacko.
-Chciałbyś.- rzuciłam i weszłam z powrotem do łazienki. Wsunęłam na siebie ubrania, wysuszyłam włosy i wróciłam do chłopaka. Na pierwszy rzut oka widać było, że nie czuł się najlepiej. W dalszym ciągu leżał w łóżku, trzymając się za głowę. Zaśmiałam się pod nosem patrząc na niego, ale tak naprawdę było mi go szkoda. Doskonale wiedziałam jak się czuje.
-Nie śmiej się ze mnie. – powiedział oburzony, rzucając we mnie poduszką. Oddałam mu tym samym, uśmiechając się jeszcze szerzej.
-To ja ci daję dach nad głową, a ty tak się odwdzięczasz? – zażartowałam  i usiadłam obok niego na łóżku.
-Właśnie, tak poważnie to przepraszam i dziękuję. Musiałaś się ze mną niemało namęczyć. Wolałbym nic nie pamiętać. Strasznie mi głupio, jeszcze raz przepraszam. – powiedział widocznie zmieszany Liam.
-Daj spokój, nic się nie stało. Wczoraj rzeczywiście byłam na ciebie trochę wkurzona, ale szybko mi przeszło. –odpowiedziałam.  – Byłeś taki uroczy, że nie mogłam się na ciebie długo gniewać.-Wypaliiłam  od razu pożałowałam swoich słów.
-Czy właśnie powiedziałaś, że byłem uroczy? Możesz to powtórzyć? – cieszył się głupkowato.
-Przesłyszałeś się.- rzuciłam próbując uniknąć uśmiech. Pewnie wyszłam na słodką idiotkę. Następnym razem muszę pomyśleć dwa razy, zanim coś powiem. Liam pociągnął mnie za ramię tak, że leżałam obok niego, z głową na jego ramieniu.
-Słuch mam bardzo dobry.- szepnął mi do ucha. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Chłopak objął mnie jeszcze mocniej i ucałował czubek mojej głowy. Nie mam pojęcia, co jest między nami, ale tak jest dobrze. Przy nim czuję się wyjątkowa. Leżeliśmy tak jakiś czas i rozmawialiśmy o błahych tematach, aż w końcu nasza pogawędka zeszła na poważniejszy tor.
-Wiesz, że w jakiś sposób jesteś dla mnie kimś ważnym. – Zaczął chłopak. – Dobrze czuję się w twoim towarzystwie, lubię spędzać z tobą czas. Tylko jakiś czas temu bardzo bliska mi osoba zawiodła moje zaufanie i boję się zaangażować.
-Dlaczego mi o tym mówisz? – zapytałam, patrząc na niego niepewnie.
- Bo jesteś dziewczyną, w której mógłbym się zakochać. – szepnął. Na jego słowa przestałam oddychać, a moje serce waliło jak szalone. Chyba się przesłyszałam. Czy ja śnię?  Nie wiem jak mam traktować jego słowa. Mimo to czuję motylki grasujące w moim brzuchu. Nie mówię nic. Po prostu napawam się jego obecnością.

Po kilki minutach może godzinach, nie mam pojęcia, po jakim czasie podnieśliśmy się w końcu z łóżka. Liam uparł się, że w ramach przeprosin zrobi dla nas obiad. Nie wiedziałam czy mogę mu zaufać i czy moja kuchnia i przede wszystkim mój żołądek na tym nie ucierpią, ale ostatecznie usiadłam grzecznie z boku i przyglądałam się jego ruchom. Podpowiadałam tylko chłopakowi, gdzie znajdzie potrzebne składniki. Co chwilę posyłał mi swój firmowy uśmiech.  Oferowałam mu swoją pomoc, ale jedyne co pozwolił mi zrobić to nakryć do stołu. W końcu podał zapiekankę, która smakowała równie dobrze, co pachniała.Romantycznego nastroju dodawały zapalone świece i wino.
-Muszę przyznać, że początkowo nie wierzyłam w twoje możliwości, dlatego zwracam honor. To było świetne. – przyznałam.
-Dziękuję.- odpowiedział widocznie zadowolony. Chciałam posprzątać ze stołu, ale nawet tego nie pozwolił mi zrobić. – Zostaw, ja się tym zajmę. - Nie sprzeciwiałam się, tylko grzecznie usiadłam z powrotem na swoje miejsce. To było naprawdę bardzo miłe z jego strony. Nigdy nikt dla mnie nie gotował, nie wliczając mamy. Wzięłam lampkę wina i usiadłam na kanapie w salonie. Po chwili dołączył do mnie Liam.
-Ten dzień będzie zajmował wysoką pozycję na liście moich ulubionych dni. – oznajmiłam spoglądając na Payne’a.
-Mógłbym powiedzieć to samo. –mruknął i przybliżył się do mnie. Delikatnie musnął moje usta, potem drugi raz i trzeci… Nie zastanawiając się dłużej, odwzajemniłam pocałunki. Położyłam rękę na jego karku i przyciągnęłam go bliżej. Słyszałam pomruki zadowolenia, wydostające się z ust Liama. Czułam jak jego ręce błądzą po moich plecach. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Chłopak pociągnął mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Z każdą sekundą czułam coraz większe pożądanie. Co chwilę ocierałam swoją kobiecością o jego krocze, czując rosnącą erekcję. Przypadkowo Liam szturchnął moją rękę i wylałam na siebie wino, które cały czas trzymałam. Oderwaliśmy się na siebie ciężko oddychając. Miałam na bluzce wielką czerwoną plamę na wysokości piersi. Liam delikatnie podwinął mój T-shirt.
-Powinnaś to szybko zdjąć i zaprać.- złapał mój podbródek i ostatni raz przygryzł moją wargę. Zeszłam z kolan chłopaka i udałam się do łazienki. Zdjęłam bluzkę i namoczyłam ją w odplamiaczu. W tym momencie w łazience pojawił się Liam. Spojrzałam na niego zawstydzona. Stałam przed nim w samym staniku, a ten mi się przyglądał. Po raz kolejny dzisiejszego dnia oblałam się rumieńcem.
-Nie musisz się wstydzić, masz piękne ciało. – powiedział bezczelnie gapiąc się na mój biust i uśmiechając się zalotnie. Już chciałam mu odpowiedzieć, ale usłyszałam dźwięk dzwonka. Nie spodziewałam się nikogo. Wszystko byłoby w porządku, gdybym była sama, a nie z moim nauczycielem. W dodatku byłam bez koszulki. To na pewno nie rodzice, oni by po prostu weszli. Złapałam bluzę wiszącą w korytarzu i nasunęłam ją na siebie. Powoli otworzyłam drzwi, przed którymi stała sąsiadka. Odetchnęłam z ulga, gdy powiedziała, że chciała tylko poinformować mnie o tym, że organizuje imprezę i może być nieco głośniej. Pożegnałam się z kobietą i wróciłam do mojego gościa.
-Dzwonił do mnie kumpel, ma podrzucić mi klucze, dlatego będę się zwijał. – oznajmił. Było mi trochę smutno, myślałam, że jeszcze chwilę zostanie. Oczywiście nie dałam tego po sobie poznać. – Dziękuję za wszystko. – powiedział, wyraźnie akcentując ostatnie słowo. Widziałam iskierki w jego brązowych oczach.
-Drobiazg. – odpowiedziałam, próbując powstrzymać uśmiech. Liam podszedł do mnie i ostatni raz musnął moje usta.
-Trzymaj się Mała.
-Do zobaczenia Liam. – pożegnałam się, po czym chłopak wyszedł z mojego mieszkania. Stałam jeszcze chwilę w korytarzu, głupkowato się do siebie uśmiechając. Kiedy ocknęłam się, weszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Zadzwoniłam do Patrici, z którą nie rozmawiałam kupę czasu. Nie wytrzymałam i opowiedziałam jej wydarzenia z wczorajszego i dzisiejszego dnia. Wiedziałam, że mogę liczyć na jej wsparcie w każdej, nawet tej niecodziennej sytuacji. Skończyłam rozmawiać i usłyszałam sygnał przychodzącej wiadomości. Z wielkim zadowoleniem zauważyłam na wyświetlaczu imię swojego nauczyciela. Bez wahania odczytałam sms’a.
Mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy.

Miłego wieczoru. x




Cześć Robaczki.
Bardzo się cieszę, że mogę w końcu dodać rozdział. Nie ukrywam, że strasznie mi tego brakowało. Niestety musiałam skupić się na maturach. Ale teraz mam to już za sobą i tylko czekam na wyniki. Mam nadzieję, że będą one zadowalające. Teraz wszystko powinno wrócić do normy i rozdziały będę starała się dodawać regularnie. Zachęcam do komentowania, chciałabym zobaczyć, czy jesteście tu jeszcze ze mną!!! Naprawdę bardzo mi zależy na Waszej opinii. 

Do następnego!!





czwartek, 8 maja 2014

Przepraszam!

Cześć Robaczki! 
Jak się macie?
Chciałabym Was bardzo przeprosić, że tak długo nie pojawił się żaden rozdział. Myślałam,że uda mi się coś dodać przed maturami, ale niestety nie mogłam się na niczym innym skupić. Nie chciałam pisać na siłę, bo nie wyszłoby z tego nic dobrego. Mam nadzieję, że jesteście jeszcze ze mną i wybaczycie mi tak długą nieobecność. Bardzo mi głupio, bo wiem jak to jest czekać tyle na rozdział Jestem już na finiszu egzaminów, ale w weekend chciałabym jeszcze odpocząć i zrelaksować się po tym ciężkim dla mnie tygodniu. Obiecuję, że w następnym tygodniu ( poniedziałek bądź wtorek) pojawi się dwunastka! I oczywiście nadrobię zaległości na Waszych blogach! Jeszcze raz wielkie PRZEPRASZAM!
Kocham Was! xx

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 11

Ostatnie dni były dla mnie bardzo emocjonujące. Tak dużo się dzieje w moim życiu. Nie jestem do tego przyzwyczajona. To wszystko jest dla mnie takie nowe. W dodatku fakt, że Liam jest moim nauczycielem niczego nie ułatwia. Staram się z całych sił podchodzić do niego z dystansem, ale nie do końca potrafię kontrolować swoje uczucia. Jakaś niezauważalna siła przyciąga mnie do tego chłopaka i choćbym chciała, nie mogę nad tym zapanować. Przestałam już stawiać opory jakiś czas temu, pozwoliłam, aby wszystko biegło swoim torem. Co z tego wyniknie? Na ten moment staram się o tym nie myśleć. Wiem, że to wszystko nie powinno się dziać, ale jakby popatrzeć na to z drugiej strony, nie robimy nic złego. Tylko spotykamy się czasem prywatnie. W szkole Liam traktuje mnie sprawiedliwie w stosunku do innych uczniów ( nie licząc tych kilku spóźnień, które mi darował). Z ostatniej kartkówki dostałam taką ocenę, na jaką zasłużyłam. Dostateczny mnie nie satysfakcjonuje, bo wiem, że stać mnie na więcej, ale w tamtym momencie nie miałam tej wiedzy. Wracając do tematu, nasza znajomość w oczach wielu mogłaby wydawać się niemoralna i nieetyczna, ale ja wolę nie myśleć w ten sposób. Poza szkołą nie myślę o Liamie, jak o nauczycielu, tylko po prostu przyjacielu. I tego staram się trzymać, żeby nie mieć wyrzutów sumienia.

Przez ostatni tydzień widywałam się z Paynem tylko na lekcjach. Po szkole chłopak zwykle był zajęty sprawdzaniem kartkówek i tą całą biurokracją związaną z nauczaniem. Nie będę ukrywać, że nieco brakowało mi jego obecności, ale jakoś musiałam sobie z tym radzić. Zbliżał się weekend, a ja nie miałam żadnych planów. Po cichu liczyłam, że może Liam coś zaproponuje. Ale ani po piątkowych lekcjach ani w ogóle się do mnie nie odzywał. Trochę się niepokoiłam, nie wiedziałam czy to moja wina czy zrobiłam albo powiedziałam coś złego. Zdecydowanie za bardzo starałam się wszystko interpretować. Może po prostu chłopak ma inne plany, niekoniecznie związane z moją osobą. Przecież ma do tego prawo. Postanowiłam się bardziej nie nakręcać i w spokoju poczekać.

Wieczorem siedziałam sama w domu. Okazało się, że rodzice znowu wyjechali w delegację i wracają dopiero w poniedziałek. Chciałam przeczytać jakąś dobrą książkę. Kiedy już zbierałam się do lekury, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Kate. Uśmiechnęłam się pod nosem. Trochę się za nią stęskniłam, nie widziałyśmy się kilka dni, ponieważ dziewczyna była chora. Odebrałam telefon, a Kate od razu, jak to miała w zwyczaju, przeszła do rzeczy.

-Gotowa? – zapytała z wyraźnym podekscytowaniem w głosie. Nie wiedziałam o co jej chodzi.

-Gotowa na co? – odpowiedziałam pytaniem na pytaniem.

-Nie mów, że zapomniałaś.- powiedziała i można było wyczuć jej rozczarowanie.- Przecież jedziemy całą paczką na imprezę z okazji moich urodzin. – oznajmiła, a wtedy mnie olśniło. Cholera jasna, jak mogłam o tym nie pamiętać. Przecież obiecałam jej, że na pewno pojadę. Tylko co ja mam teraz zrobić, przecież nawet nie mam dla niej prezentu.

- Ah, no oczywiście. Wybacz ostatnio jestem jakaś zakręcona i mylą mi się dni. – starałam się jakoś wybronić. – Daj mi godzinę i obiecuję, że do was dojadę. Powiedz mi tylko gdzie będziecie. – Nie mogłam jej tego zrobić, musiałam tam jechać, chociaż nie miałam najmniejszej ochoty ruszać się z domu.

- W Funky Duddha. Tylko się pośpiesz. – powiedziała uradowana na nowo dziewczyna i się rozłączyła. Miałam niewiele czasu, dlatego szybo wzięłam się za ogarnięcie mojego wyglądu. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Założyłam ciemne dżinsy i czerwoną bluzkę z delikatnym dekoltem. Dobrałam do tego czarne szpilki i marynarkę, popryskałam perfumami i byłam gotowa do wyjścia. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam w umówione miejsce. Po kilku minutach stania w kolejce dostałam się do środka. Trochę czasu zajęło mi zanim znalazłam Kate i resztę znajomych. Wszystkich już poznałam ostatnim razem na kręglach, dlatego nie czułam się skrępowana w ich towarzystwie. No może trochę. Przytuliłam koleżankę do siebie i złożyłam jej życzenia.

-Proszę, to dla ciebie. – powiedziałam podając Kate małe pudełeczko. Postanowiłam, że dam jej naszyjnik, który ostatnio sobie kupiłam. Wiem, że bardzo podobał się Kate i chciała sobie kupić taki sam, ale już nie mogła nigdzie dostać. Mam nadzieję, że się ucieszy.

-Boże, Sarah!! Dziękuję ci bardzo. To najlepszy prezent, jaki dostałam. – Kate rzuciła mi się na szyję.

- Spokojnie, bo mnie udusisz.- zaśmiałam się. Myślę, że zapowiada się ciekawy wieczór.


Byłam już po kilku drinkach, więc całkowicie się rozluźniłam i z każdą minutą bawiłam się coraz lepiej. Cieszę się, że tu przyszłam i nie spędzam piątkowego wieczoru w domu. W końcu Kate podeszła do mnie, złapała mnie za rękę i wyciągnęła na parkiet. Na początku nie byłam zadowolona, ale solenizantce nie wypada odmówić. Jednak po chwili moje ciało z przyjemnością kołysało się w rytm muzyki. Zauważyłam kątem oka, że Kate tańczy z jakimś przystojniakiem. Poczułam jak ktoś kładzie ręce na moich biodrach, nie byłam z tego powodu zadowolona. Szybko pozbyłam się intruza i chciałam wrócić do stolika. Postanowiłam jeszcze zajść po kolejnego drinka. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przy barze siedział Liam. I zniosłabym to bez problemu, gdyby nie to, że flirtuje z jakąś długonogą, ledwo ubraną brunetką. A właściwie to ona się do niego klei, ale on wcale nie protestuje. Poczułam jak w moim gardle formuje się wielka gula. Byłam zazdrosna, choć tak naprawdę nie miałam do tego podstaw. W końcu nic nas nie łączyło. Mimo wszystko ten widok nie był przyjemny. Starałam się przejść obok nich niezauważona. Czekałam w kolejce, aż obsłuży mnie barman i wtedy przede mną stanął Liam. Chłopak trzymał ręce w kieszeni, uśmiechając się zawadiacko. Przybliżył się do mnie i chciał musnąć mój policzek, jednak odsunęłam się. Wyczułam od niego mocny zapach alkoholu. Musiał sporo wypić. Z resztą widać było po nim, miał problemy z utrzymaniem się na nogach. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, unosząc jedną brew do góry.

-Jestem tu z Kate. Chyba nie chciałbyś, żeby nas zobaczyła.- odpowiedziałam oschle na niezadane pytanie Liama. – Wracaj do swojej koleżanki, chyba się niecierpliwi.- wskazałam głową na brunetkę, która spoglądała na nas groźnie.

-Ona mnie nie interesuje. – powiedział. – Stęskniłem się za tobą, Mała- wychrypiał niewyraźnie do mojego ucha.

- Oh, wyglądało to inaczej.- rzuciłam, po czym zamówiłam sobie drinka.

-Dla mnie to samo.- krzyknął Payne do barmana. – Jesteś zazdrosna. – wybełkotał do mnie zadowolony.

-Nie, nie jestem.- odpowiedziałam szybko. – Ale nie jestem pewna, czy chcę dalej brnąć w tą znajomość. – oznajmiłam i zauważyłam jak Liam kończy swojego drinka. Jak tak dalej pójdzie, to nie wytrzyma długo.

-To chyba będę musiał cię przekonać.- ledwo zrozumiałam jego bełkot. Nie byłam w stanie się powstrzymywać i zaśmiałam się pod nosem. On jest niemożliwy. Choć bym chciała, to nie potrafię się na niego złościć.

-Chodźmy stąd.- złamałam chłopaka pod pachę i wyszliśmy na zewnątrz. Postanowiłam pomóc mu wrócić do domu, bo sam może mieć z tym mały problem. – Poczekaj tu na mnie, tylko nigdzie się nie ruszaj, rozumiesz?

-Tak jest, proszę pani.- odpowiedział i wyszczerzył zęby. Weszłam do środka, żeby przeprosić Kate i powiedzieć, że już wychodzę. Na szczęście dziewczyna nie wypytywała i po prostu przyjęła do wiadomości, że wychodzę. Byłam jej za to wdzięczna. Wróciłam do Liama a ten grzecznie, tak jak mu kazałam, czekał na mnie przy wejściu. Złapałam go pod rękę i poszliśmy na postój taksówek. Pomogłam chłopakowi wsiąść do środka, po czym sama usiadłam obok niego. Położył głowę na moim ramieniu i złapał mnie za rękę.

-Nie bądź na mnie zła, Mała. – ledwo bełkotał. – Ja musiałem tu sobie przyjść i pomyśleć. A tamta dziewczyna sama się do mnie kleiła, a ja nie miałem siły jej odepchnąć.

-Nie musisz mi się tłumaczyć. Po za tym jutro pewnie nie będziesz niczego pamiętał.- powiedziałam. Po paru minutach podjechaliśmy pod dom Liama.

-Ale ja nie mam kluczy.- odezwał się zaspanym głosem. Że cooo? Nie! On sobie chyba ze mnie żartuje.

- Do cholery, jak możesz nie mieć kluczy? – krzyknęłam zdenerwowana.

-Dałem koledze, bo bałem się, że zgubię. – tłumaczył się jak małe dziecko. Wkurzyłam się na maksa. I co ja mam z nim teraz zrobić? Przecież nie zostawię go w takim stanie pod drzwiami. Musiałam zabrać go do siebie. Podałam taksówkarzowi mój adres i po chwili byliśmy na miejscu. Rozliczyłam się z kierowcą i pomogłam Liamowi wysiąść z samochodu. Gorzej niż z dzieckiem- pomyślałam. Weszliśmy do środa i skierowaliśmy się od razu do mojego pokoju. Chłopak był już tak zmęczony, że nawet się nie odzywał. Może to i lepiej. Niech mnie nie denerwuje bardziej niż jestem.

-Dzisiaj śpisz tutaj. – powiedziałam.

-Z Tobą? – odezwał się zadowolony.

-Nie, sam.- syknęłam.
-Proszę, połóż się ze mną. Obiecuję, że będę grzeczny.- zrobił słodkie oczka i nie mogłam mu odmówić. Mimo, że byłam na niego wściekła, to pijany Liam był bardzo uroczy. Weszłam do łazienki, przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż. Kiedy wróciłam do mojej sypialni chłopak już spał, a jego ciuchy były porozrzucane po całym pokoju. Podeszłam po ciuchu do łóżka i wsunęłam się pod kołdrę. Chłopak przekręcił się i poczułam jego ręce na biodrach. Przysunął mnie bliżej siebie, tak, że między nami nie było wolnego miejsca. W tym momencie nie trzeba było mi nic więcej. Cała złość odeszła i mogłam w spokoju odpłynąć do krainy Morfeusza.





Dobry wieczór Robaczki! 
Co sądzicie o tym rozdziale? Liam na noc u Sarah! To się porobiło, co? ;) 
A teraz mam Wam do przekazania bardzo ważną wiadomość. Otóż przez najbliższy miesiąc rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, a powodem tego jest MATURA, którą niebawem piszę. Teraz muszę maksymalnie skupić się na nauce, dlatego nie będę miała za wiele czasu na pisanie. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i cierpliwie razem przetrwamy ten czas. Dokładnie za miesiąc piszę ostatnią maturę, a potem mam całe mnóstwo wolnego czasu i będę nadrabiała zaległości. 
Kocham Was! 
do następnego. xx

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 10

Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Spacerowaliśmy z Liamem wzdłuż jeziora. Nie mam pojęcia ile czasu minęło od naszego przyjazdu, ale najmniej mnie to w tej chwili interesowało. Rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim. Mogłam poznać Liama nie ze strony nauczyciela, ale jako zwykłego chłopaka, którego tak bardzo lubiłam. Bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie, jakbyśmy znali się od zawsze. Czasami jeszcze mnie onieśmiela i się zawstydzam, ale taka po prostu już jestem. Choćbym chciała, to nie potrafię nad tym zapanować.
-Lubię jak się rumienisz. – powiedział nagle chłopak, zbliżając się do mnie.- wyglądasz wtedy uroczo.- wychrypiał do mojego ucha. Nie musiałam długo czekać, a na moją twarz wypełzał szkarłatny rumieniec- właśnie to miałam na myśli.
-Daj spokój. Czuje się wtedy jak idiotka- odsunęłam się delikatnie od chłopaka i próbowałam zasłonić twarz włosami. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Chodź, usiądziemy.- oznajmił i pociągnął mnie za rękę w tylko jemu znanym kierunku. Usiedliśmy na skałkach, a moją uwagę przyciągnął niesamowity zachód słońca. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Szkoda, że nie mam nawet telefonu przy sobie, uwieczniłabym ten moment na zdjęciu. Słońce, zniżając się ku horyzontowi, rzucało na niebo pomarańczowo- różowe promienie, które odbijały się od tafli jeziora.
-Jak w romantycznym filmie.- wyrwało mi się.
-Tylko jednego brakuje…- spojrzałam zdezorientowana na Liama, a ten nie czekając dłużej złapał moją twarz w obie dłonie. Powoli zaczął zbliżać swoje usta, jakby czekał na moją reakcje. Nie byłam w stanie nic zrobić, dlatego zamknęłam oczy i czekałam na ruch chłopaka.  Po chwili poczułam jak jego miękkie wargi delikatnie muskają moje. I kolejny raz, i kolejny…W końcu zaczęłam oddawać jego pocałunki. To, co w tej chwili czułam jest nie do opisania. Radość, ekscytacja, podniecenie wariowały w moim ciele. Zarzuciłam mu ręce na kark, przyciągając do siebie mocniej. Liam złapał mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Przygryzł delikatnie moją dolną wargę, po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i żadne z nas nie chciało tego przerywać.  Chciałam czuć go blisko, chciałam żeby mnie dotykał, chciałam czuć zapach jego perfum. W końcu oderwaliśmy się od siebie, oddychając ciężko. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się w brązowe tęczówki chłopaka. Po chwili położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi, a ten przytulił mnie mocno. Przy nim czułam się bezpieczna i potrzebna. Jednak wspomnienia przeszłości cały czas krążyły w mojej głowie. Miałam nadzieje jednak, że tym razem się nie rozczaruje, że wszystko ułoży się dobrze i w końcu nadejdzie taki moment, że będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć: „tak, jestem cholernie szczęśliwa”. W moich oczach pojawiły się nieproszone łzy, które za wszelką cenę starałam się powstrzymać.  Zsunęłam się z kolan Liama i ponownie usiadłam na swoim miejscu, spuszczając głowę.
- Hej Sarah, co się dzieje? – zapytał łagodnie chłopak.- Zrobiłem coś nie tak?
- Nie, to nie chodzi o ciebie. – zaprzeczyłam szybko. – Wszystko w porządku, po prostu….- zacięłam się. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. – po prostu przypomniało mi się coś nieprzyjemnego.
- Jeśli chcesz o tym pogadać, to śmiało. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.- zachęcał Liam. Biłam się z myślami. Z jednej strony nigdy z nikim o tym nie rozmawiałam, oprócz Patrici, a z drugiej chciałabym to w końcu z siebie wyrzucić. Może wtedy byłoby mi lżej, poczułabym się lepiej. Zaczęłam nerwowo bawić się palcami, ale postanowiłam, że nie będę tego dłużej w sobie trzymać. Ufam Liamowi i wiem, że to zostanie pomiędzy nami.
-Nawet nie wiem, od czego zacząć. To było dawno temu, ale nie mogę o tym zapomnieć. Od tamtego momentu moje życie zmieniło się diametralnie.  Ale od początku. Kiedy byłam jeszcze w gimnazjum spotykałam się z takim chłopakiem. Wiesz, „szkolne ciacho”- zrobiłam palcami cudzysłów w powietrzu. – Nie mogę powiedzieć, że go kochałam, bo to za duże słowo, po prostu byłam zauroczona. Do tego stopnia, że oddałam mu swoje dziewictwo- na te słowa odwróciłam wzrok w drugą stronę, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Liam nie przerywał mi, czekał aż dokończę to, co mam do powiedzenia.  – I właściwie na tym zakończyła się nasza znajomość. Do dzisiaj pamiętam jego szyderczy śmiech. Niestety dla niego to było za mało, musiał upokorzyć mnie jeszcze bardziej. Parę dni później cała szkoła wiedziała, że kujonka oddała się szkolnemu lowelasowi. Każdego cholernego dnia byłam wyśmiewana. Wszyscy się ode mnie odwrócili, tylko Patricia przy mnie została. To był dla mnie koszmar. Dlatego teraz podchodzę z dystansem do ludzi, boje się komukolwiek zaufać.- nie wytrzymałam już dłużej i rozkleiłam się zupełnie. Liam objął mnie mocno, co chwilę całując w czubek głowy. Nie odzywał się. Pozwolił mi się wypłakać.  Powoli odsunęłam się od niego, ale nie odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Chłopak jednak zmusił mnie do tego, łapiąc za mój podbródek.
-Nie płacz Słoneczko, nie warto. Już jest po wszystkim, słyszysz. – mówił stanowczo. – Nikt cię już nie skrzywdzi, nie pozwolę na to. - Nie wiem jak on to robi, ale uwierzyłam w każde jego słowo.  Poczułam niesamowitą ulgę, jakbym zrzuciła z siebie największy ciężar świata. Mam nadzieję, że teraz będzie mi łatwiej i w końcu uda mi się o tym zapomnieć. Najwyższy czas się od tego uwolnić.

Robiło się już coraz chłodniej, dlatego postanowiliśmy wracać. Chcieliśmy jeszcze jechać coś zjeść. Po całym dniu poza domem byłam strasznie głodna. Jechaliśmy w ciszy, ale nie była ona niezręczna. Wręcz przeciwnie. W tym momencie nie potrzebowaliśmy żadnych słów. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się beznamiętnie w okno, ale po chwili zaczynałam poznawać krajobraz. Znajdowaliśmy się na ulicy, na której mieszkam. Myślałam, że jedziemy do jakiejś knajpy, ale widocznie Liamowi znudziło już się moje towarzystwo i odwozi mnie do domu. Jednak minęliśmy mój dom, a chłopak nie zatrzymał się. Spojrzałam na niego zaskoczona, ale ten wpatrywał się przed siebie, w pełni skupiony na drodze. Może po prostu jedziemy do jakiejś restauracji niedaleko- pomyślałam. Chociaż nie kojarzę niczego w okolicy. Oh, nie myślę już nad tym, niedługo okaże się, dokąd zmierzamy. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na nieznanej mi ulicy. Liam wysiadł, po czym podszedł i otworzył mi drzwi. Podał mi rękę i pomógł wysiąść. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie zauważyłam żadnej restauracji.  Spojrzałam na Liama, który uśmiechał się zadziornie.
- Wiem, że normalnie byś się nie zgodziła, dlatego dopuściłem się małego porwania. – zaśmiał się głośno. Mówiłam już, że uwielbiam ten dźwięk?  - Zapraszam w moje skromne progi.- powiedział, a ja wyszczerzyłam oczy i otworzyłam buzię ze zdziwienia. Co? Czy on właśnie prowadzi mnie do siebie do domu? O cholera, to nie może być prawda. Czy ktoś może mnie uszczypnąć?
Liam otworzył drzwi i gestem ręki wskazał, żebym weszła do środka. Niepewnie przekroczyłam próg jego mieszkania i odwróciłam się w jego stronę. Chłopak pozapalał światła i zabrał ode mnie kurtkę. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.  Czułam się niepewnie, aczkolwiek próbowałam oswoić się z tą sytuacją. Liam zaparzył nam herbatę, która okazała się strzałem w dziesiątkę.
- Co ty na to, żebyśmy coś razem ugotowali? – zapytał.
- Jasne, szczerze mówiąc umieram z głodu. – odpowiedziałam. Zaczęliśmy sprawdzać co można przyrządzić z tego co Payne ma w domu  i jednogłośnie stwierdziliśmy, że prościej będzie zamówić pizzę.
-Wybacz, nie miałem czasu iść na zakupy. Następnym razem…- podszedł do mnie, cmoknął mnie w kącik ust, po czym złapał za telefon i zadzwonił do pizzerii.

 Po kilkunastu minutach doczekaliśmy się na dużą peperoni. Zjadłam aż 4 kawałki i stwierdziłam, że po takiej ilości nie dam rady się ruszyć przez najbliższe pół godziny. Resztę wieczoru przesiedzieliśmy na kanapie oglądając film. Choć nic nadzwyczajnego nie robiliśmy, czułam się naprawdę dobrze. I mimo tego, że bardzo nie chciałam, musiałam w końcu poprosić Liama, żeby odwiózł mnie do domu. Niechętnie podnieśliśmy się z sofy i wyszliśmy z domu. Mieszkaliśmy całkiem blisko siebie, dlatego zamiast jechać samochodem, wybraliśmy spacer.  Nie pozwoliłam jednak Liamowi odprowadzić się pod sam dom, ponieważ rodzice na pewno już wrócili i mogliby nas zobaczyć.
-Dziękuję za wszystko.- powiedziałam nieśmiało.
- Nie ma sprawy. Jakbyś jeszcze kiedyś chciała się wyżalić, to wiesz gdzie mnie szukać.
-Wiem. To miłe z twojej strony… Pójdę już. - zbliżyłam się do Liama i delikatnie musnęłam jego policzek.
- Do zobaczenia Mała. – powiedział, a ja nie czekając dłużej ruszyłam przed siebie.

Kiedy weszłam do domu, zastałam rodziców zawalonych stertą papierów w salonie. Myślałam, że zasypią mnie pytaniami gdzie i z kim byłam, ale ku mojemu zdziwieniu nie odezwali się na ten temat ani słowem. Byłam im za to wdzięczna, nie chciałam znowu kłamać. Porozmawiałam z nimi chwilę, po czym udałam się do swojego małego królestwa i rzuciłam się zadowolona na łóżko. To był zdecydowanie bardzo emocjonujący i miły dzień. Zapamiętam go na długo.




Dzień dobry Robaczki! 
To już 10 rozdział! Jak Wam się podoba? Czy w ogóle się podoba? Bardzo mnie to ciekawi co o nim sądzicie.W końcu poznaliście smutne wspomnienie Sarah...
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze, które wywołują uśmiech na mojej twarzy i poprawiają humor! 
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania do mnie czy do bohaterów, zapraszam na Ask'a.
To tyle z mojej strony. Trzymajcie się cieplutko. 
Do następnego. xx

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 9

To niesamowite, jaka zmiana zaszła w moim życiu. To, co się ostatnio dzieje to istna rewolucja. Ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Chyba tego właśnie potrzebowałam najbardziej. Zmian. Co prawda nie mogę powiedzieć, że wszystko jest w stu procentach tak jakbym sobie tego życzyła, ale mimo wszystko mogę powiedzieć, że w końcu zaczynam być szczęśliwa.

Dzisiaj obudziłam się wyjątkowo szybko, dobrą godzinę przed budzikiem. To do mnie niepodobne. Normalnie nie mogę się podnieść z łóżka. A teraz? Nie spiesząc się, poszłam pod prysznic. Postanowiłam dzisiaj postarać się o swój wygląd zewnętrzny. Mam sporo czasu, więc mogę pokombinować. Ktoś tu chce zrobić wrażenie na nauczycielu angielskiego-odezwał się głosik w mojej głowie. Być może tak jest… Stanęłam przed rozsuniętą szafą i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego. Wiele razy próbowałam sprecyzować swój styl, ale właściwie nie mogę się skonkretyzować. Najbardziej lubię klasyczne ubrania, ale czasami lubię założyć coś eleganckiego, dziewczęcego a nawet sportowego. Wszystko zależy od mojego nastroju. Dzisiaj zdecydowałam się ubrać czarne spodnie z wysokim stanem i koszulę w kolorze łososiowym.  Kolejne minuty poświęciłam na staranne wyprostowanie włosów. Dawno tego nie robiłam, dlatego z zadowoleniem stwierdziłam, że są nieco dłuższe.  Podeszłam do mojej toaletki i zrobiłam makijaż, starając się podkreślić moje duże brązowe oczy. W tym momencie będę nieskromna, ale muszę przyznać, że już dawno nie wyglądałam tak dobrze. Byłam z siebie zadowolona.
W szkole dzień dłużył mi się w nieskończoność. Z niecierpliwością czekałam na ostatnią lekcję, którą miałam z Liamem. Niestety 7 wcześniejszych lekcji to jakiś koszmar. Co chwila zerkałam na zegarek z utęsknieniem wyczekując dzwonka.   W dodatku nie było dzisiaj, Kate, więc każdą przerwę spędzałam sama. Tuż przed dzwonkiem na ostatnią lekcję, zaczepiła mnie Elena.
- Nasza kujonka jest dzisiaj sama, to strasznie przykre, co?  - powiedziała chcąc mnie zdenerwować, ale tym razem jej się to nie uda. Postanowiłam ją kompletnie zignorować, a wiem, że tego nienawidzi. –Tak się odstroiłaś dzisiaj, że gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że masz randkę.- naśmiewała się dalej ze mnie.
-Nie powinno cię to interesować.- mruknęłam. – I nie powinnaś się tak cieszyć, że ugania się za tobą tylu facetów. Wiesz podobno niskie ceny przyciągają wielu klientów.– Nie wytrzymałam i odpowiedziałam na jej chamskie zaczepki. Nigdy nie należałam do osób, które są wredne i próbują sprawić komuś przykrość, ale ta suka sama się o to prosiła. Do cholery moja cierpliwość też ma granicę. Nie mogę pozwolić, abym wiecznie była ofiarą i popychadłem. Elena na moje słowa posłała mi tylko groźne spojrzenie i weszła do klasy. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek triumfu. Podążyłam za dziewczyną i zajęłam swoje miejsce w ostatniej ławce. Chwilę po tym w klasie pojawił się Liam. Wyglądał jak zawsze idealnie. Włosy postawione na żel, czarny T-shirt, dżiny, sportowe buty. Wszystko perfekcyjnie do siebie pasowało. Chłopak przywitał się i obdarzył mnie ledwie zauważalnym uśmiechem. Mimowolnie odpowiedziałam mu tym samym. Dopiero dzisiaj zwróciły moją uwagę jego tatuaże. To dziwne, że wcześniej ich nie zauważyłam. Miał wytatuowane strzałki, jakieś napisy i o ile dobrze widzę to pióro. Ciekawe, co oznaczają. Kiedyś go o to zapytam.  Z zamyślenia wyrwał mnie głos Liama.
- Wiem, że tego nie lubicie, ale to część mojej pracy. Wyciągnijcie karteczki, sprawdzimy wasze wiadomości z ostatnich lekcji. – nie, tylko nie to. Ostatnio na jego lekcjach, zresztą na innych też jestem nieobecna myślami. Innym też nie spodobał się ten pomysł, bo po klasie rozniósł się jęk niezadowolenia. Próbowali przekonać nauczyciela, żeby zrobił kartkówkę na następnej lekcji, ale ten został nieugięty. Podyktował nam pytania, na większość z nich niestety nie znałam odpowiedzi. Próbowałam improwizować i napisać cokolwiek. No to nie pokaże się z najlepszej strony po tym sprawdzianie- pomyślałam. Jedynki nie dostanę, bo coś jednak wiedziałam, ale szału nie będzie. To do mnie nie podobne, zawsze byłam przygotowana do zajęć i radziłam sobie z takimi kartkówkami bez problemu Muszę się wziąć w garść. Nie mogę pozwolić sobie na słabe oceny. Chociaż tak naprawdę to już nie wiem czy mi na tym zależało czy bardziej moim rodzicom. Robiłam to wszystko dla nich, żeby byli ze mnie dumni.  Liam chodził po klasie i zbierał nasze kartkówki. Kiedy zabierał ode mnie kartkę nasze dłonie się otarły, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Chłopak nachylił się i szepnął mi na ucho:
-Zostań po lekcji.
Mimo zżerającej mnie ciekawości, chciałam skupić się na lekcji. Starannie notowałam wszystkie najważniejsze informacje, które miał do przekazania nam dzisiaj nauczyciel. W końcu usłyszałam dzwonek i cieszyłam się, że to już koniec na dzisiaj. Poczekałam aż reszta opuści klasę, dlatego nie spieszyłam się z pakowaniem. Kiedy już wszyscy wyszli, Liam standardowo podszedł do drzwi i je zamknął. Ja podeszłam bliżej i oparłam się o jego biurko.
-Jak ci poszedł sprawdzian.- zapytał.
-Kiepsko- powiedziałam szczerze.- Tylko proszę nie traktuj mnie ulgowo, chcę być fair w stosunku do reszty.-  Nie chciałam, żeby Liam wstawiał mi dobre oceny za nic. To, że widujemy się poza szkołą nie znaczy, że mam mieć łatwiej . – Tylko o to chciałeś mnie zapytać? – uniosłam jedną brew do góry.
-Nie, chciałbym cię gdzieś zabrać w sobotę. Co ty na to? – zapytał. Cieszyłam się na samą myśl, że moglibyśmy spędzić ze sobą trochę czasu, ale nie dałam po sobie tego poznać.
-Dokąd?
-Niespodzianka. – odpowiedział i uśmiechnął się cwaniacko. Podszedł bliżej mnie i oparł dłonie po obu stronach moje sylwetki, wpatrując się we mnie uparcie. Zawstydziłam się, po czym na moją twarz wpełzną szkarłatny rumieniec. Odepchnęłam go delikatnie od siebie, a on usiadł na ławce naprzeciwko.
-A co jeśli nie lubię niespodzianek. – powiedziałam ledwie słyszalnie.
-To polubisz.- zauważyłam jak chłopak próbował powstrzymywać uśmiech, podobnie ja. Nagle nie kontrolując swoich ruchów, przesunęłam palcem po jego tatuażach.
-Podobają mi się – wyszeptałam, a on był widocznie zadowolony moimi słowami. – co oznaczają?
-Może kiedyś ci powiem.- oznajmił zadziornie, po czym złapał moją rękę i przyciągnął mnie do siebie, tak, że stałam pomiędzy jego nogami. Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. To wszystko jest dla mnie takie nowe. Czekałam aż Liam wykona jakiś ruch. Chłopak objął mnie swoimi ramionami i po prostu przytulił. Mogłam poczuć jego intensywny zapach, który od jakiegoś czasu był moim ulubionym. Po chwili niepewności także objęłam go delikatnie. – Wyglądasz dzisiaj bardzo kusząco- zamruczał do mojego ucha, a motyle w moim brzuchu zrobiły fikołki. Nie wiem ile staliśmy w tym uścisku. Czas się dla mnie zatrzymał.

Kolejne dni minęły w zaskakująco szybkim tempie. Nie ukrywam, że nie mogłam doczekać się soboty.  Z jednej strony trochę się obawiałam, bo nie miałam pojęcia, co Liam wymyślił, ale z drugiej strony ta nutka niepewności była nieco podniecająca. Nigdy nie lubiłam niespodzianek, wolę raczej kontrolować to, co robię, gdzie i z kim. Ale dałam szansę Liamowi, żeby mnie pozytywnie (mam nadzieję) zaskoczył. Umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie około 13. Rodzice powinni być w pracy, więc bez problemu może przyjechać pod dom. Obudziłam się już o 8. Nie mogłam spać z podekscytowania. Cieszyłam się jak małe dziecko, które rodzice zabierają do wesołego miasteczka. Cały poranek kręciłam się bez celu po domu, odliczając godziny do spotkania z Paynem. Zaczęłam się szykować, ale nie miałam pojęcia jak mam się ubrać. Postawiłam na klasykę, czyli dżinsy, biały T-shirt i czarną skórę. Na nogi wsunęłam moje ulubione baleriny. Pół godziny przed czasem byłam już gotowa i czekałam na Liama. Pogoda dzisiaj była naprawdę cudowna. Mimo, że mamy już październik to świeci słońce i jest naprawdę ciepło.  Punktualnie o 13 pod domem zaparkował znajomy samochód. Zabrałam swoją torebkę i wyszłam z domu. Kiedy Liam wysiadł z samochodu, spojrzałam na niego i wybuchłam śmiechem.  Dżinsy, biała bluzka, skóra. Gdzieś to już widziałam. Jedynie buty mieliśmy inne. No i oczywiście moje ciuchy były w wersji damskiej, a jego w wersji męskiej, to tak w gwoli wyjaśnienia. Chłopak patrzał na mnie zdezorientowany, ale po chwili zorientował się, o co mi chodzi.
-Świetne wyczucie stylu. – rzucił Liam. – Cześć.- podszedł do mnie i cmoknął mój policzek.
-Cześć.- przywitałam się. Nieuniknione było, żeby na mojej twarzy nie pojawił się rumieniec.
-Możemy jechać? – zapytał .
-Jasne. – odpowiedziałam. I podeszłam do samochodu Liama. Chłopak otworzył mi drzwi i zajęłam miejsce od strony pasażera. Byłam bardzo ciekawa, dokąd jedziemy. Próbowałam wyciągnąć coś od niego, ale upierał się, że dowiem się w swoim czasie. Po niespełna godzinie Chłopak oświadczył, że jesteśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się w samym środku lasu. Spojrzałam zdezorientowana na Liama, ale ten tylko uśmiechnął się pod nosem, złapał moją rękę i bez słowa ruszył przed siebie. Po krótkiej wędrówce zaczęliśmy wspinać się na jakąś górkę. Zastanawiałam się, gdzie on mnie ciągnie. A może to jakiś morderca i teraz mnie zgwałci, a potem tu zostawi.-  w mojej głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze. Zdecydowanie za dużo głupich filmów się naoglądałam. W końcu Liam zatrzymał się a ja zaraz obok niego. Spojrzałam przed siebie i to, co zobaczyłam zapierało dech w piersi. Przecudowny widok. Znajdowaliśmy się w miejscu, z którego można podziwiać zachwycającą panoramę miasta.  To jednak nie było wszystko. Po drugiej stronie owego szczytu rozciągało się piękne jezioro, w którego tafli odbijały się cienie drzew. Wszystkiemu uroku dodawały kolorowe liście, które opadały pomału na ziemię. Jednak dzisiejsza pogoda bardziej przypominała letnią niż jesienną. Przymknęłam powieki i oddychałam głęboko świeżym powietrzem. Nigdy nie byłam w tak czarującym miejscu.
-Kiedy byłem dzieckiem często przyjeżdżałem tu z rodzicami. – zaczął.- Niewiele osób wie o tym miejscu, dlatego ma swój urok.
-Tu jest cudownie. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. – wyszeptałam i uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka.
-Cała przyjemność po mojej stronie, Panno Smith. – powiedział z szerokim uśmiechem. – Chodźmy nad jezioro. Nie miałam innego wyjścia jak złapać się Liama i próbować zejść na dół. Zapowiada się miłe popołudnie.



Dzień dobry Robaczki, a właściwie dobry wieczór! 
Co sądzicie o dziewiątym już rozdziale? Starałam się,żeby był troszkę dłuższy niż poprzedni ;) 

Coraz więcej osób chciało,żebym informowała ich na Twitterze o nowych rozdziałach. Dlatego (uwaga!) na potrzeby opowiadania założyłam Twittera. Jeśli chcecie, abym informowała Was proszę napiszcie pod rozdziałem Wasze Twittery. Z góry mówię, że nie mam pojęcia jak do końca to wszystko działa, dlatego przepraszam za wszelkie usterki :D Mój Twitter: @martynowa20.

To tyle na dzisiaj. Miłego wieczoru i do następnego! xx

środa, 26 marca 2014

Rozdział 8.

 Staliśmy przez chwilę nic nie mówiąc i uśmiechając się do siebie głupkowato. Wszystko wydawało mi się być jak z dennego filmu, ale to działo się naprawdę. Co z tego wyniknie? W tym momencie się tym nie przejmowałam. Postanowiłam podejść do tego wszystkiego z dystansem i pozwolić toczyć się swoim biegiem. Chociaż raz chciałabym przestać wszystko nadmiernie analizować i szukać dziury w całym. W końcu jestem jeszcze nastolatką i powinnam przeżyć młodość jak najlepiej, prawda? Nie mogę być wiecznie zakompleksioną dziewczynką. To, że zaczynam tak myśleć jest już dla mnie wielkim sukcesem. Jeszcze do niedawna moje myśli ograniczały się do tego, jaka jestem beznadziejna, dlaczego wszystko co mnie spotyka kończy się katastrofą itp.
-O czym myślisz?- zapytał po chwili milczenia Liam.
-O swoim życiu, nic ciekawego.- odpowiedziałam.
- Kiedyś mi o sobie opowiesz, a teraz chodź odwiozę cię do domu.

Wyszliśmy ze szkoły osobno. Mimo, że o tej porze prawie nikogo tu nie ma, lepiej być ostrożnym. Liam poszedł na parking po samochód, a ja czekałam na niego za bramą szkoły. Kiedy podjechał rozejrzałam się jeszcze czy na pewno nikt nas nie widzi i zajęłam miejsce po stronie pasażera. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim i o niczym. Pierwszy raz tak swobodnie czułam się w jego towarzystwie. Nie krępowałam się z nim rozmawiać. Kiedy stanęliśmy na podjeździe pod moim domem, poczułam, że nie chcę się jeszcze z nim rozstawać.
-Może wejdziesz? – zaproponowałam zanim zdążyłam pomyśleć. Poczułam jak robię się cała czerwona.
-Chętnie. Tylko, co na to twoi rodzice? – zapytał.
-Spokojnie to pracoholicy o tej porze nigdy ich nie ma w domu. – powiedziałam szczerze i sama zdziwiłam się, z jaką łatwością wypowiadam te słowa. Zawsze bolało mnie to, że wiecznie jestem sama, a teraz chyba po prostu się do tego przyzwyczaiłam i w pewien sposób dobrze mi z tym. 
Weszliśmy do środka i z początku znowu czułam się zawstydzona, w końcu nie często przyprowadzam tu gości. Właściwie oprócz Patrici nikt inny tu nie bywa. No może raz czy dwa była u mnie Kate, ale tylko, dlatego że uczyłyśmy się razem. A teraz w moim salonie jest nie kto inny jak Liam cholernie przystojny Payne. Stanęłam koło wyspy kuchennej, żeby odłożyć klucze i poczułam jego ręce na swoich biodrach. Natychmiast znieruchomiałam i wstrzymałam oddech. Do moich nozdrzy dotarł jego intensywny zapach, kiedy pochylił się w moją stronę i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. Zamknęłam oczy i napawałam się jego obecnością. Wydawałoby się, że to taki prosty gest, a dla mnie znaczy wiele. Zaufałam mu, a to już coś z mojej strony. Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego przodem. Na jego twarzy malował się cwaniacki uśmieszek. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak działa na mnie jego najmniejszy dotyk. Musisz nad sobą popracować, Sarah! –pomyślałam. Magiczną dla mnie chwile przerwał warkot samochodu. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam auto rodziców wjeżdżające do garażu.
-O Boże, rodzice wrócili wcześniej! – byłam przerażona nie na żarty. – Jak mam wytłumaczyć im twoją obecność tutaj? – zaczęłam panikować, co nie uszło uwadze chłopaka.
-Spokojnie, coś wymyślę.- próbował uspokoić mnie Liam, ale niewiele to pomagało. Mam przechlapane. Rodzice nie mogę się o niczym dowiedzieć. Chyba wywaliliby mnie z domu. Ich grzeczna i ułożona dziewczynka spotyka się z nauczycielem- skandal! Kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają byłam bliska omdlenia z nadmiaru adrenaliny. Rodzice weszli do salonu i ze zdziwieniem spojrzeli w naszą stronę.Zaczęli skanować wzrokiem to mnie, to chłopaka.  Zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, odezwał się Liam:
-Dzień dobry Państwu. Nazywam się Liam Payne, jestem nauczycielem angielskiego Państwa córki. Odwiozłem dzisiaj Sarah do domu, ponieważ nie czuła się najlepiej. Nie chciałem ryzykować i zostawiać jej samej. Stąd moja obecność tutaj. - wymyślił na poczekaniu. Swoją drogą dobry jest. Ale zaraz, zaraz. Coo?? Że się źle czułam, przecież teraz nie dadzą mi spokoju i siłą wypchną mnie do lekarza. Mama szybko podeszła do mnie i zaczęła mnie oglądać z każdej strony. Stwierdziła, że rzeczywiście nie najlepiej wyglądam. Zaczęła zadawać 100 pytań naraz.
-Spokojnie mamo, już mi lepiej. Po prostu przez chwilę było mi słabo, ale na szczęście Pan Payne był w pobliżu. – podtrzymywałam wersję Liama.
- Dziękujemy panu za zaopiekowanie się naszą córką. Jesteśmy bardzo wdzięczni. – tata uścisnął dłoń nauczycielowi.
-Nie ma za co. To normalne, że nie zostawiłem Sarah samej w takiej sytuacji. – uśmiechnął się do moich rodziców. Skubaniec kupił ich zupełnie. Mogliby jeść mu z ręki. – Przepraszam, ale muszę już iść. – Liam pożegnał się z moimi rodzicami, dyskretnie uśmiechając się do mnie i wyszedł.            
Kamień spadł mi z serca. Nie dość, że rodzice łyknęli bajeczkę chłopaka to jeszcze go polubili. W końcu pomógł ich córce. Tylko ja miałam przechlapane. Cały wieczór leżałam w łóżku pod kontrolą mamy. I tak cud, że udało mi się ich przekonać, żeby nie jechać do lekarza. Z boku cała ta sytuacja mogłaby wydawać się komiczna, ale mi w tamtej chwili nie było ani trochę do śmiechu. Byłam niemało przerażona.
Wieczorem udało mi się uwolnić od nadopiekuńczych rodziców. W końcu uwierzyli, że nic mi nie jest i odpuścili. Poszłam do łazienki i wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel. Tego właśnie mi było trzeba. Po jakiejś godzinie wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam z toaletki balsam i dokładnie nasmarowałam swoje ciało. Ubrałam piżamę i położyłam się do swojego wygodnego łóżka. Już prawie zasypiałam, kiedy mój spokój przerwał sygnał wiadomości. Leniwie wyszukałam ręką telefon i odczytałam sms.
Mam nadzieję, że rodzice nie męczyli Cię za bardzo.
Przepraszam, ale to pierwsze przyszło mi do głowy.

Na początku nie wiedziałam, o co chodzi i kto do mnie pisze, dopiero po chwili zorientowałam się, że to Liam i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Nie było tak źle, byłoby gorzej gdyby nie Ty. Dziękuję Ci bardzo.
Swoją drogą dobry z Pana aktor, Panie Payne. ;)


Miałem w tym swój interes ;) Ty nie musiałaś niczego udawać,
byłaś tak przerażona, że rzeczywiście wyglądałaś na chorą ;)

Czy on się właśnie ze mnie jawnie nabija? Być może tak, ale mimo to uśmiech nie znika z mojej twarzy.

Grabisz sobie! A teraz wybacz, ale ja tu próbuję spać!
Dobrej nocy Panu życzę ;)

Do jutra, Mała. xx


Czuje się jak chora psychicznie, która uśmiecha się do telefonu. Ale nic na to nie mogę poradzić.Co ten człowiek ze mną robi? Dlaczego tak na mnie działa? -Może dlatego,że lecisz na niego?-odezwał się wredny głoski w mojej głowie.  Liam jest dla mnie jak słońce, które wychodzi po burzy. Wprowadza do mojego życia odrobinę jasności. Wszystko byłoby prostsze gdyby nie był moim nauczycielem, ale babcia zawsze mi powtarzała, że nie można mieć wszystkiego. Przez nadmiar wrażeń zapomniałam odrobić pracę domową, a to nie jest normalne. Sarah Smith zawsze jest przygotowana do lekcji.  Ale przecież od każdej reguły zdarza się wyjątek, prawda? Nie mogę cały czas siedzieć z nosem w książkach, czas coś zmienić w swoim życiu. Rozumiem, że nauka jest ważna i zapewni mi godziwą przyszłość – to są słowa moich rodziców, z którymi się zgadzam. Tylko ja potrzebuję też czegoś więcej. I choć nie potrafię tego czegoś nazwać, wiem, że czuję to przy Liamie. Z takimi myślami odpłynęłam do krainy Morfeusza.




Tadaam! Taka tam niespodzianka przy środzie, cieszycie się ? 
Mam tyle do zrobienia,że aż postanowiłam dodać rozdział. Tak trochę chciałam Wam wynagrodzić, że musieliście tyle czekać na poprzedni. ;) 
A teraz na serio zabieram się do nauki, bo matura tuż , tuż...
Trzymajcie się Kochani. 
I bardzo proszę o komentarze, ponieważ dają mi dużego kopa do pracy! Im więcej komentarzy tym mam większą motywację do pisania! ;) 
Do następnego Robaczki. xx
Wasza Martyna <3 

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 7

Zdarza wam się mieć czasami kompletną pustkę w głowie? Tak się właśnie teraz czułam. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony jakaś niewytłumaczalna siła ciągnęła mnie do Liama, ale z drugiej wiedziałam, że nie powinnam się do niego przywiązywać. Chociażby, dlatego że jest moim nauczycielem. Cholernie przystojnym i pociągającym nauczycielem. I właśnie to wszystko komplikuje. Próbował dzwonić do mnie kilka razy, ale ignorowałam każe połączenie. Nie byłam gotowa na rozmowę z nim, choć wiedziałam, że mnie to nie ominie. Tak właściwie nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Sama mam mieszane uczucia. Oh, dlaczego zawsze w moim życiu pojawiają się jakieś komplikacje. Za każdym razem coś musi się spieprzyć. Czy to ze mną jest coś nie tak? Coraz bardziej zaczynam w to wierzyć. Na dodatek zostałam z tym wszystkim sama. Patricia musiała wracać do Leeds. Oczywiście nie mam jej tego za złe. Rozumiem, że ma swoje obowiązki i nie może tu ze mną bezczynnie siedzieć. Najbardziej przerażające jest to, że jutro jest poniedziałek, a to oznacza, że czy tego chcę czy nie chcę, będę musiała stawić czoła Liamowi.  

Następnego ranka obudziłam się w nie najlepszej kondycji psychicznej jak i fizycznej. Ból brzucha rozsadzał mnie od środka. Chyba wszystkie dziewczyny rozumieją, o czym mówię. Gdyby nie to, że mam dzisiaj bardzo ważny sprawdzian z matematyki, zostałabym w domu. Zeszłam na dół i od razu wzięłam tabletkę przeciwbólową, właściwie to dwie. Miałam nadzieję, że szybko zaczną działać. Wróciłam na górę i poszłam pod prysznic. Ciepłe krople spływały po moim ciele. Uwielbiam to. Mogłabym cały dzień stać pod strumieniami wody.  Niestety czas mnie gonił. Wytarłam dokładnie swoje mokre ciało i wysuszyłam włosy, po czym ubrałam czarne leginsy i luźną białą bluzkę. Na nogi wsunęłam trampki. Dzisiaj stawiałam na wygodę. Spięłam włosy w luźnego koka i zrobiłam delikatny makijaż. 
- Nie jest najgorzej. – powiedziałam sama do siebie, przeglądając się w lustrze. Już miałam wychodzić z domu, ale stchórzyłam. Pierwszą lekcję miałam z Liamem, dlatego tak bardzo nie chciałam tam iść. Postanowiłam, że odpuszczę sobie i pójdę do szkoły dopiero za godzinę. W tym momencie wydawało mi się to być najlepszym rozwiązaniem.

Dotarłam do szkoły chwilę przed rozpoczęciem drugiej lekcji. Nagle przy moim boku pojawiła się Kate.
-Cześć Sarah!- Krzyknęła dziewczyna. – Już myślałam, że cię dziś nie będzie cały dzień. Dobrze, że przyszłaś.- powiedziała uradowana.
-Cześć. –przywitałam się. –Wiesz, jaka jestem, znowu zaspałam. – skłamałam. Nie czułam się z tym komfortowo, ale nie mogłam powiedzieć jej prawdy.
- Nie ominęło cię nic ciekawego. Pan Payne nie był dzisiaj w humorze. Zadał nam coś i kazał pracować samodzielnie.- powiedziała Kate.  Liam nie był w humorze, czy to przeze mnie?- zastanawiałam się.

Resztę dnia starałam się jak mogłam, żeby nie trafić na Liama. Wychodziło mi to perfekcyjnie, a przynajmniej tak mi się wydawało do momentu, kiedy już chciałam wracać do domu.
-Celowo mnie unikasz? – usłyszałam za plecami znajomy głos. Moje nogi zmiękły, a serce waliło, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
- Nie, skąd Panu to przyszło do głowy? – ledwo udało mi się wydukać. Byłam kompletnie zszokowana. Skąd on się tu wziął? Postanowiłam zwracać się do niego oficjalnie. Byliśmy w szkole na środku korytarza, więc ktoś mógłby nas usłyszeć.
-Myślę, że powinniśmy porozmawiać. Zapraszam do klasy. – powiedział, po czym wskazał ręką na gabinet od języka angielskiego. Próbowałam się wykręcić, twierdząc, że się spieszę, ale bezskutecznie. Liam rozejrzał się po korytarzu, upewniwszy się, że nikogo nie ma, pociągnął mnie za rękę do sali i zamknął za nami drzwi. Myślałam, że ma dzisiaj dodatkowe zajęcia, dlatego zdziwiłam się, że w klasie nikogo nie ma. I nim zdarzyłam pomyśleć zapytałam o to głośno.
- Odwołałem. – odpowiedział obojętnie. – Ale chyba nie o tym będziemy rozmawiać? – dodał, a ja z każdą chwilą byłam coraz bardziej zdenerwowana. – To, że mnie będziesz unikać niczego nie rozwiąże.-  nie sposób było nie zauważyć złości wymalowanej na jego twarzy.
-Wcale cię nie unikam, po prostu…
-Nie udawaj. – przerwał mi. – Nie odbierasz ode mnie telefonów, nie przychodzisz na lekcję. Mam dodać coś jeszcze?- zapytał sarkastycznie. Atmosfera  była coraz bardziej napięta.
-A dziwisz mi się? Do cholery jesteś moim nauczycielem, a ja twoją uczennicą. Nie powinniśmy się w ogóle ze sobą spotykać, a co dopiero...całować.- ledwo przeszły mi te słowa przez gardło.
-Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe, ale…- tym razem to ja mu przerwałam.
-Oczywiście, że nie jest łatwe. Nie mam zamiaru pakować się w romans z nauczycielem. I mimo, że cię polubiłam, to nie ma prawa się dziać. – prawie wykrzyczałam te słowa, a w moich oczach pojawiły się łzy, które z całych sił starałam się powstrzymać. Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło. Nie wiem czy to, co teraz powiedziałam było tym, co chciałam powiedzieć. Nie miałam odwagi spojrzeć na niego, dlatego spuściłam wzrok na ziemię. Podszedł bliżej, złamał mnie za brodę, tak, aby mógł spojrzeć mi w oczy.
-To nie traktuj mnie tylko jak nauczyciela. – powiedział spokojnie. – Bo poza tym wszystkim jestem też zwykłym facetem, a ty atrakcyjną dziewczyną, którą chciałbym lepiej poznać.- dodał niemal szeptem. Na jego słowa moje ciało przeszła fala dreszczy, a ja w brzuchu poczułam stado motyli…albo bizonów. – Zacznijmy od nowa. – powiedział i wyciągnął do mnie rękę. – Jestem Liam. Popatrzyłam na niego i po chwili podałam mu rękę delikatnie się uśmiechając.

-Sarah. Miło mi cię poznać

 * * * *

Przepraszam Was bardzo za to, że rozdział pojawia się tak późno, ale cały weekend byłam poza domem. Potrzebowałam spędzić trochę czasu ze znajomymi. 
Wiem, że rozdział nie powala długością, ale nawet mi się podoba. ;) Obiecuję,że następny będzie dłuższy!
A jaka jest Wasze opinia? Bardzo mi na niej zależy! Dlatego zachęcam serdecznie do komentowania Kochani! 
Oczywiście nie obeszłoby się bez podziękowań za każdy komentarz przy poprzednim rozdziale, tak więc: 
DZIĘ-KU-JE ! :) <3 
Do następnego Robaczki. xx