Staliśmy przez chwilę nic nie mówiąc i
uśmiechając się do siebie głupkowato. Wszystko wydawało mi się być jak z
dennego filmu, ale to działo się naprawdę. Co z tego wyniknie? W tym momencie
się tym nie przejmowałam. Postanowiłam podejść do tego wszystkiego z dystansem
i pozwolić toczyć się swoim biegiem. Chociaż raz chciałabym przestać wszystko
nadmiernie analizować i szukać dziury w całym. W końcu jestem jeszcze
nastolatką i powinnam przeżyć młodość jak najlepiej, prawda? Nie mogę być
wiecznie zakompleksioną dziewczynką. To, że zaczynam tak myśleć jest już dla
mnie wielkim sukcesem. Jeszcze do niedawna moje myśli ograniczały się do tego,
jaka jestem beznadziejna, dlaczego wszystko co mnie spotyka kończy się
katastrofą itp.
-O
czym myślisz?- zapytał po chwili milczenia Liam.
-O
swoim życiu, nic ciekawego.- odpowiedziałam.
-
Kiedyś mi o sobie opowiesz, a teraz chodź odwiozę cię do domu.
Wyszliśmy
ze szkoły osobno. Mimo, że o tej porze prawie nikogo tu nie ma, lepiej być
ostrożnym. Liam poszedł na parking po samochód, a ja czekałam na niego za bramą
szkoły. Kiedy podjechał rozejrzałam się jeszcze czy na pewno nikt nas nie widzi
i zajęłam miejsce po stronie pasażera. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą o
wszystkim i o niczym. Pierwszy raz tak swobodnie czułam się w jego
towarzystwie. Nie krępowałam się z nim rozmawiać. Kiedy stanęliśmy na
podjeździe pod moim domem, poczułam, że nie chcę się jeszcze z nim rozstawać.
-Może
wejdziesz? – zaproponowałam zanim zdążyłam pomyśleć. Poczułam jak robię się
cała czerwona.
-Chętnie.
Tylko, co na to twoi rodzice? – zapytał.
-Spokojnie
to pracoholicy o tej porze nigdy ich nie ma w domu. – powiedziałam szczerze i
sama zdziwiłam się, z jaką łatwością wypowiadam te słowa. Zawsze bolało mnie to,
że wiecznie jestem sama, a teraz chyba po prostu się do tego przyzwyczaiłam i w
pewien sposób dobrze mi z tym.
Weszliśmy do środka i z początku znowu czułam
się zawstydzona, w końcu nie często przyprowadzam tu gości. Właściwie oprócz
Patrici nikt inny tu nie bywa. No może raz czy dwa była u mnie Kate, ale tylko,
dlatego że uczyłyśmy się razem. A teraz w moim salonie jest nie kto inny jak
Liam cholernie przystojny Payne. Stanęłam koło wyspy kuchennej, żeby odłożyć
klucze i poczułam jego ręce na swoich biodrach. Natychmiast znieruchomiałam i
wstrzymałam oddech. Do moich nozdrzy dotarł jego intensywny zapach, kiedy
pochylił się w moją stronę i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
Zamknęłam oczy i napawałam się jego obecnością. Wydawałoby się, że to taki
prosty gest, a dla mnie znaczy wiele. Zaufałam mu, a to już coś z
mojej strony. Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego przodem. Na jego
twarzy malował się cwaniacki uśmieszek. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak
działa na mnie jego najmniejszy dotyk. Musisz
nad sobą popracować, Sarah! –pomyślałam. Magiczną dla mnie chwile przerwał
warkot samochodu. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam auto rodziców wjeżdżające
do garażu.
-O
Boże, rodzice wrócili wcześniej! – byłam przerażona nie na żarty. – Jak mam
wytłumaczyć im twoją obecność tutaj? – zaczęłam panikować, co nie uszło uwadze
chłopaka.
-Spokojnie,
coś wymyślę.- próbował uspokoić mnie Liam, ale niewiele to pomagało. Mam
przechlapane. Rodzice nie mogę się o niczym dowiedzieć. Chyba wywaliliby mnie z
domu. Ich grzeczna i ułożona dziewczynka spotyka się z nauczycielem- skandal!
Kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają byłam bliska omdlenia z nadmiaru
adrenaliny. Rodzice weszli do salonu i ze zdziwieniem spojrzeli w naszą stronę.Zaczęli skanować wzrokiem to mnie, to chłopaka. Zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, odezwał się Liam:
-Dzień
dobry Państwu. Nazywam się Liam Payne, jestem nauczycielem angielskiego Państwa
córki. Odwiozłem dzisiaj Sarah do domu, ponieważ nie czuła się najlepiej. Nie
chciałem ryzykować i zostawiać jej samej. Stąd moja obecność tutaj. - wymyślił
na poczekaniu. Swoją drogą dobry jest. Ale zaraz, zaraz. Coo?? Że się źle
czułam, przecież teraz nie dadzą mi spokoju i siłą wypchną mnie do lekarza.
Mama szybko podeszła do mnie i zaczęła mnie oglądać z każdej strony. Stwierdziła, że rzeczywiście nie najlepiej wyglądam. Zaczęła zadawać 100 pytań naraz.
-Spokojnie
mamo, już mi lepiej. Po prostu przez chwilę było mi słabo, ale na szczęście Pan
Payne był w pobliżu. – podtrzymywałam wersję Liama.
-
Dziękujemy panu za zaopiekowanie się naszą córką. Jesteśmy bardzo wdzięczni. –
tata uścisnął dłoń nauczycielowi.
-Nie
ma za co. To normalne, że nie zostawiłem Sarah samej w takiej sytuacji. –
uśmiechnął się do moich rodziców. Skubaniec kupił ich zupełnie. Mogliby jeść mu
z ręki. – Przepraszam, ale muszę już iść. – Liam pożegnał się z moimi
rodzicami, dyskretnie uśmiechając się do mnie i wyszedł.
Kamień spadł mi z serca. Nie dość, że rodzice łyknęli bajeczkę chłopaka
to jeszcze go polubili. W końcu pomógł ich córce. Tylko ja miałam przechlapane.
Cały wieczór leżałam w łóżku pod kontrolą mamy. I tak cud, że udało mi się ich
przekonać, żeby nie jechać do lekarza. Z boku cała ta sytuacja mogłaby wydawać
się komiczna, ale mi w tamtej chwili nie było ani trochę do śmiechu. Byłam
niemało przerażona.
Wieczorem
udało mi się uwolnić od nadopiekuńczych rodziców. W końcu uwierzyli, że nic mi
nie jest i odpuścili. Poszłam do łazienki i wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel.
Tego właśnie mi było trzeba. Po jakiejś godzinie wyszłam z wanny i owinęłam się
ręcznikiem. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam z toaletki balsam i dokładnie
nasmarowałam swoje ciało. Ubrałam piżamę i położyłam się do swojego wygodnego
łóżka. Już prawie zasypiałam, kiedy mój spokój przerwał sygnał wiadomości.
Leniwie wyszukałam ręką telefon i odczytałam sms.
Mam nadzieję, że rodzice nie męczyli Cię za bardzo.
Przepraszam, ale to pierwsze przyszło mi do głowy.
Na początku nie wiedziałam, o co chodzi i kto do mnie pisze,
dopiero po chwili zorientowałam się, że to Liam i na mojej twarzy pojawił się
uśmiech.
Nie było tak źle, byłoby gorzej gdyby nie Ty. Dziękuję Ci bardzo.
Swoją drogą dobry z Pana aktor, Panie Payne. ;)
Miałem w tym swój interes ;) Ty nie musiałaś niczego udawać,
byłaś tak przerażona, że rzeczywiście wyglądałaś na chorą ;)
Czy on się właśnie ze mnie jawnie nabija? Być może tak, ale
mimo to uśmiech nie znika z mojej twarzy.
Grabisz sobie! A teraz wybacz, ale ja tu próbuję spać!
Dobrej nocy Panu życzę ;)
Do jutra, Mała. xx
Czuje się jak chora psychicznie, która uśmiecha się do
telefonu. Ale nic na to nie mogę poradzić.Co ten człowiek ze mną robi? Dlaczego tak na mnie działa? -Może dlatego,że lecisz na niego?-odezwał się wredny głoski w mojej głowie. Liam jest dla mnie jak słońce, które
wychodzi po burzy. Wprowadza do mojego życia odrobinę jasności. Wszystko byłoby
prostsze gdyby nie był moim nauczycielem, ale babcia zawsze mi powtarzała, że
nie można mieć wszystkiego. Przez nadmiar wrażeń zapomniałam odrobić pracę domową, a to nie jest normalne. Sarah Smith zawsze jest przygotowana do
lekcji. Ale przecież od każdej reguły
zdarza się wyjątek, prawda? Nie mogę cały czas siedzieć z nosem w książkach,
czas coś zmienić w swoim życiu. Rozumiem, że nauka jest ważna i zapewni mi
godziwą przyszłość – to są słowa moich rodziców, z którymi się zgadzam. Tylko
ja potrzebuję też czegoś więcej. I choć nie potrafię tego czegoś nazwać, wiem,
że czuję to przy Liamie. Z takimi myślami odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Tadaam! Taka tam niespodzianka przy środzie, cieszycie się ?
Mam tyle do zrobienia,że aż postanowiłam dodać rozdział. Tak trochę chciałam Wam wynagrodzić, że musieliście tyle czekać na poprzedni. ;)
A teraz na serio zabieram się do nauki, bo matura tuż , tuż...
Trzymajcie się Kochani.
I bardzo proszę o komentarze, ponieważ dają mi dużego kopa do pracy! Im więcej komentarzy tym mam większą motywację do pisania! ;)
Do następnego Robaczki. xx
Wasza Martyna <3