środa, 26 marca 2014

Rozdział 8.

 Staliśmy przez chwilę nic nie mówiąc i uśmiechając się do siebie głupkowato. Wszystko wydawało mi się być jak z dennego filmu, ale to działo się naprawdę. Co z tego wyniknie? W tym momencie się tym nie przejmowałam. Postanowiłam podejść do tego wszystkiego z dystansem i pozwolić toczyć się swoim biegiem. Chociaż raz chciałabym przestać wszystko nadmiernie analizować i szukać dziury w całym. W końcu jestem jeszcze nastolatką i powinnam przeżyć młodość jak najlepiej, prawda? Nie mogę być wiecznie zakompleksioną dziewczynką. To, że zaczynam tak myśleć jest już dla mnie wielkim sukcesem. Jeszcze do niedawna moje myśli ograniczały się do tego, jaka jestem beznadziejna, dlaczego wszystko co mnie spotyka kończy się katastrofą itp.
-O czym myślisz?- zapytał po chwili milczenia Liam.
-O swoim życiu, nic ciekawego.- odpowiedziałam.
- Kiedyś mi o sobie opowiesz, a teraz chodź odwiozę cię do domu.

Wyszliśmy ze szkoły osobno. Mimo, że o tej porze prawie nikogo tu nie ma, lepiej być ostrożnym. Liam poszedł na parking po samochód, a ja czekałam na niego za bramą szkoły. Kiedy podjechał rozejrzałam się jeszcze czy na pewno nikt nas nie widzi i zajęłam miejsce po stronie pasażera. Całą drogę rozmawialiśmy ze sobą o wszystkim i o niczym. Pierwszy raz tak swobodnie czułam się w jego towarzystwie. Nie krępowałam się z nim rozmawiać. Kiedy stanęliśmy na podjeździe pod moim domem, poczułam, że nie chcę się jeszcze z nim rozstawać.
-Może wejdziesz? – zaproponowałam zanim zdążyłam pomyśleć. Poczułam jak robię się cała czerwona.
-Chętnie. Tylko, co na to twoi rodzice? – zapytał.
-Spokojnie to pracoholicy o tej porze nigdy ich nie ma w domu. – powiedziałam szczerze i sama zdziwiłam się, z jaką łatwością wypowiadam te słowa. Zawsze bolało mnie to, że wiecznie jestem sama, a teraz chyba po prostu się do tego przyzwyczaiłam i w pewien sposób dobrze mi z tym. 
Weszliśmy do środka i z początku znowu czułam się zawstydzona, w końcu nie często przyprowadzam tu gości. Właściwie oprócz Patrici nikt inny tu nie bywa. No może raz czy dwa była u mnie Kate, ale tylko, dlatego że uczyłyśmy się razem. A teraz w moim salonie jest nie kto inny jak Liam cholernie przystojny Payne. Stanęłam koło wyspy kuchennej, żeby odłożyć klucze i poczułam jego ręce na swoich biodrach. Natychmiast znieruchomiałam i wstrzymałam oddech. Do moich nozdrzy dotarł jego intensywny zapach, kiedy pochylił się w moją stronę i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. Zamknęłam oczy i napawałam się jego obecnością. Wydawałoby się, że to taki prosty gest, a dla mnie znaczy wiele. Zaufałam mu, a to już coś z mojej strony. Westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego przodem. Na jego twarzy malował się cwaniacki uśmieszek. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak działa na mnie jego najmniejszy dotyk. Musisz nad sobą popracować, Sarah! –pomyślałam. Magiczną dla mnie chwile przerwał warkot samochodu. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam auto rodziców wjeżdżające do garażu.
-O Boże, rodzice wrócili wcześniej! – byłam przerażona nie na żarty. – Jak mam wytłumaczyć im twoją obecność tutaj? – zaczęłam panikować, co nie uszło uwadze chłopaka.
-Spokojnie, coś wymyślę.- próbował uspokoić mnie Liam, ale niewiele to pomagało. Mam przechlapane. Rodzice nie mogę się o niczym dowiedzieć. Chyba wywaliliby mnie z domu. Ich grzeczna i ułożona dziewczynka spotyka się z nauczycielem- skandal! Kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają byłam bliska omdlenia z nadmiaru adrenaliny. Rodzice weszli do salonu i ze zdziwieniem spojrzeli w naszą stronę.Zaczęli skanować wzrokiem to mnie, to chłopaka.  Zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, odezwał się Liam:
-Dzień dobry Państwu. Nazywam się Liam Payne, jestem nauczycielem angielskiego Państwa córki. Odwiozłem dzisiaj Sarah do domu, ponieważ nie czuła się najlepiej. Nie chciałem ryzykować i zostawiać jej samej. Stąd moja obecność tutaj. - wymyślił na poczekaniu. Swoją drogą dobry jest. Ale zaraz, zaraz. Coo?? Że się źle czułam, przecież teraz nie dadzą mi spokoju i siłą wypchną mnie do lekarza. Mama szybko podeszła do mnie i zaczęła mnie oglądać z każdej strony. Stwierdziła, że rzeczywiście nie najlepiej wyglądam. Zaczęła zadawać 100 pytań naraz.
-Spokojnie mamo, już mi lepiej. Po prostu przez chwilę było mi słabo, ale na szczęście Pan Payne był w pobliżu. – podtrzymywałam wersję Liama.
- Dziękujemy panu za zaopiekowanie się naszą córką. Jesteśmy bardzo wdzięczni. – tata uścisnął dłoń nauczycielowi.
-Nie ma za co. To normalne, że nie zostawiłem Sarah samej w takiej sytuacji. – uśmiechnął się do moich rodziców. Skubaniec kupił ich zupełnie. Mogliby jeść mu z ręki. – Przepraszam, ale muszę już iść. – Liam pożegnał się z moimi rodzicami, dyskretnie uśmiechając się do mnie i wyszedł.            
Kamień spadł mi z serca. Nie dość, że rodzice łyknęli bajeczkę chłopaka to jeszcze go polubili. W końcu pomógł ich córce. Tylko ja miałam przechlapane. Cały wieczór leżałam w łóżku pod kontrolą mamy. I tak cud, że udało mi się ich przekonać, żeby nie jechać do lekarza. Z boku cała ta sytuacja mogłaby wydawać się komiczna, ale mi w tamtej chwili nie było ani trochę do śmiechu. Byłam niemało przerażona.
Wieczorem udało mi się uwolnić od nadopiekuńczych rodziców. W końcu uwierzyli, że nic mi nie jest i odpuścili. Poszłam do łazienki i wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel. Tego właśnie mi było trzeba. Po jakiejś godzinie wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do swojego pokoju, wzięłam z toaletki balsam i dokładnie nasmarowałam swoje ciało. Ubrałam piżamę i położyłam się do swojego wygodnego łóżka. Już prawie zasypiałam, kiedy mój spokój przerwał sygnał wiadomości. Leniwie wyszukałam ręką telefon i odczytałam sms.
Mam nadzieję, że rodzice nie męczyli Cię za bardzo.
Przepraszam, ale to pierwsze przyszło mi do głowy.

Na początku nie wiedziałam, o co chodzi i kto do mnie pisze, dopiero po chwili zorientowałam się, że to Liam i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Nie było tak źle, byłoby gorzej gdyby nie Ty. Dziękuję Ci bardzo.
Swoją drogą dobry z Pana aktor, Panie Payne. ;)


Miałem w tym swój interes ;) Ty nie musiałaś niczego udawać,
byłaś tak przerażona, że rzeczywiście wyglądałaś na chorą ;)

Czy on się właśnie ze mnie jawnie nabija? Być może tak, ale mimo to uśmiech nie znika z mojej twarzy.

Grabisz sobie! A teraz wybacz, ale ja tu próbuję spać!
Dobrej nocy Panu życzę ;)

Do jutra, Mała. xx


Czuje się jak chora psychicznie, która uśmiecha się do telefonu. Ale nic na to nie mogę poradzić.Co ten człowiek ze mną robi? Dlaczego tak na mnie działa? -Może dlatego,że lecisz na niego?-odezwał się wredny głoski w mojej głowie.  Liam jest dla mnie jak słońce, które wychodzi po burzy. Wprowadza do mojego życia odrobinę jasności. Wszystko byłoby prostsze gdyby nie był moim nauczycielem, ale babcia zawsze mi powtarzała, że nie można mieć wszystkiego. Przez nadmiar wrażeń zapomniałam odrobić pracę domową, a to nie jest normalne. Sarah Smith zawsze jest przygotowana do lekcji.  Ale przecież od każdej reguły zdarza się wyjątek, prawda? Nie mogę cały czas siedzieć z nosem w książkach, czas coś zmienić w swoim życiu. Rozumiem, że nauka jest ważna i zapewni mi godziwą przyszłość – to są słowa moich rodziców, z którymi się zgadzam. Tylko ja potrzebuję też czegoś więcej. I choć nie potrafię tego czegoś nazwać, wiem, że czuję to przy Liamie. Z takimi myślami odpłynęłam do krainy Morfeusza.




Tadaam! Taka tam niespodzianka przy środzie, cieszycie się ? 
Mam tyle do zrobienia,że aż postanowiłam dodać rozdział. Tak trochę chciałam Wam wynagrodzić, że musieliście tyle czekać na poprzedni. ;) 
A teraz na serio zabieram się do nauki, bo matura tuż , tuż...
Trzymajcie się Kochani. 
I bardzo proszę o komentarze, ponieważ dają mi dużego kopa do pracy! Im więcej komentarzy tym mam większą motywację do pisania! ;) 
Do następnego Robaczki. xx
Wasza Martyna <3 

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 7

Zdarza wam się mieć czasami kompletną pustkę w głowie? Tak się właśnie teraz czułam. Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony jakaś niewytłumaczalna siła ciągnęła mnie do Liama, ale z drugiej wiedziałam, że nie powinnam się do niego przywiązywać. Chociażby, dlatego że jest moim nauczycielem. Cholernie przystojnym i pociągającym nauczycielem. I właśnie to wszystko komplikuje. Próbował dzwonić do mnie kilka razy, ale ignorowałam każe połączenie. Nie byłam gotowa na rozmowę z nim, choć wiedziałam, że mnie to nie ominie. Tak właściwie nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Sama mam mieszane uczucia. Oh, dlaczego zawsze w moim życiu pojawiają się jakieś komplikacje. Za każdym razem coś musi się spieprzyć. Czy to ze mną jest coś nie tak? Coraz bardziej zaczynam w to wierzyć. Na dodatek zostałam z tym wszystkim sama. Patricia musiała wracać do Leeds. Oczywiście nie mam jej tego za złe. Rozumiem, że ma swoje obowiązki i nie może tu ze mną bezczynnie siedzieć. Najbardziej przerażające jest to, że jutro jest poniedziałek, a to oznacza, że czy tego chcę czy nie chcę, będę musiała stawić czoła Liamowi.  

Następnego ranka obudziłam się w nie najlepszej kondycji psychicznej jak i fizycznej. Ból brzucha rozsadzał mnie od środka. Chyba wszystkie dziewczyny rozumieją, o czym mówię. Gdyby nie to, że mam dzisiaj bardzo ważny sprawdzian z matematyki, zostałabym w domu. Zeszłam na dół i od razu wzięłam tabletkę przeciwbólową, właściwie to dwie. Miałam nadzieję, że szybko zaczną działać. Wróciłam na górę i poszłam pod prysznic. Ciepłe krople spływały po moim ciele. Uwielbiam to. Mogłabym cały dzień stać pod strumieniami wody.  Niestety czas mnie gonił. Wytarłam dokładnie swoje mokre ciało i wysuszyłam włosy, po czym ubrałam czarne leginsy i luźną białą bluzkę. Na nogi wsunęłam trampki. Dzisiaj stawiałam na wygodę. Spięłam włosy w luźnego koka i zrobiłam delikatny makijaż. 
- Nie jest najgorzej. – powiedziałam sama do siebie, przeglądając się w lustrze. Już miałam wychodzić z domu, ale stchórzyłam. Pierwszą lekcję miałam z Liamem, dlatego tak bardzo nie chciałam tam iść. Postanowiłam, że odpuszczę sobie i pójdę do szkoły dopiero za godzinę. W tym momencie wydawało mi się to być najlepszym rozwiązaniem.

Dotarłam do szkoły chwilę przed rozpoczęciem drugiej lekcji. Nagle przy moim boku pojawiła się Kate.
-Cześć Sarah!- Krzyknęła dziewczyna. – Już myślałam, że cię dziś nie będzie cały dzień. Dobrze, że przyszłaś.- powiedziała uradowana.
-Cześć. –przywitałam się. –Wiesz, jaka jestem, znowu zaspałam. – skłamałam. Nie czułam się z tym komfortowo, ale nie mogłam powiedzieć jej prawdy.
- Nie ominęło cię nic ciekawego. Pan Payne nie był dzisiaj w humorze. Zadał nam coś i kazał pracować samodzielnie.- powiedziała Kate.  Liam nie był w humorze, czy to przeze mnie?- zastanawiałam się.

Resztę dnia starałam się jak mogłam, żeby nie trafić na Liama. Wychodziło mi to perfekcyjnie, a przynajmniej tak mi się wydawało do momentu, kiedy już chciałam wracać do domu.
-Celowo mnie unikasz? – usłyszałam za plecami znajomy głos. Moje nogi zmiękły, a serce waliło, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
- Nie, skąd Panu to przyszło do głowy? – ledwo udało mi się wydukać. Byłam kompletnie zszokowana. Skąd on się tu wziął? Postanowiłam zwracać się do niego oficjalnie. Byliśmy w szkole na środku korytarza, więc ktoś mógłby nas usłyszeć.
-Myślę, że powinniśmy porozmawiać. Zapraszam do klasy. – powiedział, po czym wskazał ręką na gabinet od języka angielskiego. Próbowałam się wykręcić, twierdząc, że się spieszę, ale bezskutecznie. Liam rozejrzał się po korytarzu, upewniwszy się, że nikogo nie ma, pociągnął mnie za rękę do sali i zamknął za nami drzwi. Myślałam, że ma dzisiaj dodatkowe zajęcia, dlatego zdziwiłam się, że w klasie nikogo nie ma. I nim zdarzyłam pomyśleć zapytałam o to głośno.
- Odwołałem. – odpowiedział obojętnie. – Ale chyba nie o tym będziemy rozmawiać? – dodał, a ja z każdą chwilą byłam coraz bardziej zdenerwowana. – To, że mnie będziesz unikać niczego nie rozwiąże.-  nie sposób było nie zauważyć złości wymalowanej na jego twarzy.
-Wcale cię nie unikam, po prostu…
-Nie udawaj. – przerwał mi. – Nie odbierasz ode mnie telefonów, nie przychodzisz na lekcję. Mam dodać coś jeszcze?- zapytał sarkastycznie. Atmosfera  była coraz bardziej napięta.
-A dziwisz mi się? Do cholery jesteś moim nauczycielem, a ja twoją uczennicą. Nie powinniśmy się w ogóle ze sobą spotykać, a co dopiero...całować.- ledwo przeszły mi te słowa przez gardło.
-Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe, ale…- tym razem to ja mu przerwałam.
-Oczywiście, że nie jest łatwe. Nie mam zamiaru pakować się w romans z nauczycielem. I mimo, że cię polubiłam, to nie ma prawa się dziać. – prawie wykrzyczałam te słowa, a w moich oczach pojawiły się łzy, które z całych sił starałam się powstrzymać. Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło. Nie wiem czy to, co teraz powiedziałam było tym, co chciałam powiedzieć. Nie miałam odwagi spojrzeć na niego, dlatego spuściłam wzrok na ziemię. Podszedł bliżej, złamał mnie za brodę, tak, aby mógł spojrzeć mi w oczy.
-To nie traktuj mnie tylko jak nauczyciela. – powiedział spokojnie. – Bo poza tym wszystkim jestem też zwykłym facetem, a ty atrakcyjną dziewczyną, którą chciałbym lepiej poznać.- dodał niemal szeptem. Na jego słowa moje ciało przeszła fala dreszczy, a ja w brzuchu poczułam stado motyli…albo bizonów. – Zacznijmy od nowa. – powiedział i wyciągnął do mnie rękę. – Jestem Liam. Popatrzyłam na niego i po chwili podałam mu rękę delikatnie się uśmiechając.

-Sarah. Miło mi cię poznać

 * * * *

Przepraszam Was bardzo za to, że rozdział pojawia się tak późno, ale cały weekend byłam poza domem. Potrzebowałam spędzić trochę czasu ze znajomymi. 
Wiem, że rozdział nie powala długością, ale nawet mi się podoba. ;) Obiecuję,że następny będzie dłuższy!
A jaka jest Wasze opinia? Bardzo mi na niej zależy! Dlatego zachęcam serdecznie do komentowania Kochani! 
Oczywiście nie obeszłoby się bez podziękowań za każdy komentarz przy poprzednim rozdziale, tak więc: 
DZIĘ-KU-JE ! :) <3 
Do następnego Robaczki. xx 

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 6

 Nie miałam ochoty ruszać się z domu, wolałam posiedzieć z Patricią i nacieszyć się jej towarzystwem. Ale moja przyjaciółka to zupełne przeciwieństwo mnie i uwielbia imprezować, dlatego jak tylko usłyszała o tym pomyśle, zaczęła skakać z radości. Jak jeszcze mieszkała w Londynie prawie co weekend wyciągała mnie do klubów, a moim podstawowym problemem jest to, że nie potrafię jej odmawiać. I tak było tym razem. Nim zdążyłam do końca opowiedzieć jej o propozycji Liama, ta już stała przy mojej szafie i szukała nam ubrań na dzisiejszy wieczór.
-Musisz wyglądać olśniewająco. – mówiła podekscytowana. – Załóż to.– podała mi czarną sukienkę z delikatnie wyciętymi plecami, rękawem do łokcia i ćwiekami na ramionach. Pamiętam, że kupowałyśmy ją razem dawno temu, ale jeszcze nigdy jej nie ubrałam.
-Oszalałaś jest za krótka. – oburzyłam się, a Patrcia przewróciła wymownie oczami.
-Dziewczyno idziesz do klubu. Uwierz mi, że to będzie jedna z dłuższych kiecek.- powiedziała wybierając coś dla siebie, a dokładniej czarną mini ze skóry, białą bluzkę z koronkowymi rękawami i niezłym dekoltem. Do tego wyciągnęła ze swojej walizki czerwone szpilki. Nie dziwi mnie, że je ze sobą zabrała. Zawsze uwielbiała wysokie buty. – Na co czekasz, ubieraj się, szybciutko. – ponaglała mnie. Nie czekając ani chwili dłużej założyłam czarne rajstopy, wcisnęłam się w sukienkę i założyłam czarne szpilki. Dobrałam do tego srebrną biżuterię. Włosy dzisiaj miałam lekko pokręcone, ponieważ rano nie zdążyłam ich wyprostować. Postanowiłam, że nie będę nic z nimi robić, nawet podobało mi się to jak się prezentowały. Zrobiłam jeszcze tylko makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Moja przyjaciółka także stała już wyszykowana. Liam powinien być lada moment.
-Wyglądamy jak gwiazdy Hollywood.- zażartowała Patricia, na co ja parsknęłam śmiechem. –Chodź, zrobimy sobie pamiątkową focie. – zaproponowała. Podeszłam do niej i zaczęłyśmy strzelać dziwne miny przed aparatem jej telefonu. Nasze wygłupy przerwał dzwonek do drzwi. Podskoczyłam na ten dźwięk, dokładnie wiedziałam kto się dobija. Patricia pchnęła mnie, abym się ruszyła i otworzyła. Powoli zeszłam na dół na trzęsących się nogach. Wysokie buty nie pomagały mi w tym ani trochę. Podeszłam do drzwi i niepewnie nacisnęłam na klamkę. Moim oczom ukazał się wysoki brunet. Miał na sobie ciemne dżinsy, biały T-shirt i czarną skórę. Wyglądał perfekcyjnie. Staliśmy tak bez słowa. Zauważyłam, że Liam skanuje mnie od góry do dołu, co mnie nieco krępowało.
-Wyglądasz…niesamowicie. – odezwał się w końcu prawie szeptem. Czułam, że na moją twarz wpełza rumieniec.
-Dziękuję.- wydukałam równie cicho. – Nie wiedziałam co mam dalej mówić, kiedy Liam dalej mi się przyglądał. Na szczęście w korytarzu pojawiła się Patricia, przerywając niezręczną ciszę.
-Cześć. Jestem Patricia, miło mi Cię poznać. I dzięki za zaproszenie – przywitała się dziewczyna. Liam nie pozostał jej dłużny, przedstawił się i wygiął usta w charakterystycznym dla siebie uśmiechu. Mój ulubiony widok- pomyślałam. Nie zwlekając dłużej zamknęłam dom i wsiedliśmy do samochodu, w którym czekał znajomy Payna – Danny.
Po niespełna 30 minutach byliśmy na miejscu. Szczerze mówiąc myślałam, że jedziemy gdzieś dalej, a jesteśmy zaledwie kilka kilometrów od Londynu. Podobno to ulubiony klub Liama. Już na zewnątrz słychać było dudniącą w środku muzykę. Ochroniarzem był kolega chłopaków, dlatego uniknęliśmy czekania w kolejce. Podeszliśmy do stolika, gdzie siedzieli pozostali znajomi. Przywitałam się ze wszystkimi z całych sił starając się zapamiętać ich imiona. Na początku czułam się niezręcznie w tym towarzystwie. Liam pochłonięty był rozmową z przyjaciółmi. Patricia od jakiegoś czasu dobrze bawiła się na parkiecie z Dannym. Mnie udało się nawiązać kontakt jedynie z Carolyn. Okazała się bardzo miłą dziewczyną. Rozmawiałyśmy na luźne tematy w międzyczasie sącząc drinki. Nagle przy moim prawym boku pojawił się Liam.
-Przyniosłem Ci drinka.- powiedział i podsunął mi szklankę pod nos. Whiskey ze spritem- przypomniał mi się wieczór kiedy spotkaliśmy się w kręgielni, zamawiałam dokładnie taki sam napój. Zapamiątał.
-Dziękuję- powiedziałam i nie kontrolując swojego zachowania cmoknęłam go w policzek. Dopiero po fakcie zorientowałam się, co zrobiłam i zalałam się rumieńcem. Na szczęście w środku był ciemno i nikt nie mógł tego zauważyć. Liam tylko uśmiechnął się promiennie, najwidoczniej zadowolony z mojego kroku. Dołączyła do nas jeszcze jedna para Ashley i Mark, z którymi zaczęliśmy rozmawiać. Ewidentnie alkohol robił swoje, ponieważ na co dzień nie jestem taka rozgadana, tym bardziej z obcymi. Nawet nie wiem kiedy poczułam  rękę Liama na moim kolanie, którą jeździł w górę i w dół. Spojrzałam na niego zaskoczona i nieco przestraszona, ale nie strąciłam jego dłoni. Pod wpływem jego dotyku przechodziły mnie przyjemne dreszcze, a serce przyspieszyło tempa. Nagle Payne zbliżył się do mnie.
-Mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz?-zapytał- Cholernie seksownie. – zamruczał, po czym przygryzł płatek mojego ucha. Westchnęłam cicho, kiedy Liam się odsunął. Co ten człowiek ze mną wyprawia? Choćbym chciała trzymać go od siebie z daleka to nie potrafię. Popatrzył na mnie przez chwilę i uśmiechnął się cwaniacko. Kończyłam pić…kolejnego już drinka, kiedy poczułam jak ściska moje udo. Do cholery kiedy jego ręka znalazła się tak wysoko?- pomyślałam. Zepchnęłam jego dłoń i zakomunikowałam, że muszę skorzystać z toalety. Chwiejnym krokiem udało mi się dotrzeć do damskiej łazienki. Po takiej ilości płynów mój pęcherz domagał się opróżnienia. Po załatwieniu fizjologicznej potrzeby stanęłam przed lustrem i dokładnie się sobie przyjrzałam. Bądź spokojna. – powiedziałam do siebie w myślach. Zrobiłam małe poprawki w makijażu i udałam się z powrotem na salę. Przy naszym stoliku siedziały tylko dwie osoby, których imion nie pamiętałam. Rozglądałam się po całej sali w poszukiwania Liama. W końcu go zauważyłam. Stał przy barze i rozmawiał z jakąś blondynką. Poczułam się…zazdrosna? Nie to głupie, przecież to niemożliwe, żebym była o niego zazdrosna, no bo dlaczego miałabym być? Nie myśląc dłużej ruszyłam w stronę parkietu. Znalazłam przestrzeń, w której zaczęłam tańczyć. Uniosłam ręce do góry i zaczęłam kołysać się w rytm muzyki, nie przestając się uśmiechać. Byłam już nieźle wstawiona, dlatego zamknęłam oczy i nie przejmowałam się ludźmi dookoła. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Nie musiałam się odwracać, ten zapach rozpoznałabym wszędzie, jest taki charakterystyczny. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i nie przestawałam tańczyć. Poczułam delikatne szarpnięcie i już byłam przodem do Liama. Patrzyliśmy na siebie, cały czas się poruszając. Przesunął ręce na moje plecy. Gdyby nie alkohol uznałabym, że są zbyt nisko, ale w tym momencie mi to nie przeszkadzało. Chłopak przysunął nas do siebie jeszcze bliżej, tak, że między nami była niewielka przestrzeń. Niespodziewanie złączył nasze usta. Początkowo stałam zszokowana bez ruchu by po chwili odwzajemnić pocałunek. W tej chwili czas się dla mnie zatrzymał. Zdecydowanie był to najlepszy pocałunek w moim życiu. I choć nie mam wielkiego doświadczenia, lepszego sobie wymarzyć nie mogłam. Delikatny, subtelny i jednocześnie namiętny. Wplotłam palce w jego włosy, delikatnie ciągnąc za końcówki. Zamruczał cicho, co było dla mnie znakiem, że wyraźnie spodobał mu się ten gest. Liam przygryzł moją wargę, a ja jakbym momentalnie otrzeźwiała. Odsunęłam się szybko od niego, ciężko łapiąc oddech. Nie wiem, jak mogłam na to pozwolić. Kurwa mać, przecież to jest mój nauczyciel. Liam popatrzał na mnie zdezorientowany, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Odwróciłam się szybko i uciekłam od niego. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy, jak będę miała zachowywać się w szkole? Przecież to niemożliwe, żebym go unikała, kiedy codziennie widzimy się na lekcjach. Odnalazłam szybko Patricię i odciągnęłam ją na bok.
- Wracajmy już do domu. – poprosiłam przyjaciółkę.
-Co? Dlaczego? Przecież jest jeszcze wsześnie, impreza się dopiero rozkr….
- Chce już wracać. – przerwałam jej w połowie zdania.
-Sarah, co się stało? – zapytała, nie rozumiejąc mojej decyzji.
-Po prostu zabierz mnie do domu, proszę.- powiedziałam powstrzymując łzy. Patricia nie zadając już więcej zbędnych pytań zabrała z szatni nasze rzeczy i udałyśmy się do wyjścia. Zamówiłyśmy taksówkę i już po chwili byłyśmy w drodze do domu. Nie odzywałyśmy się do siebie ani słowem. Przyjaciółka tylko złapała mnie za rękę. Wiedziałam, że nawet jak nic nie mówi mam w niej wielkie wsparcie. Oczywiście jutro będę musiała jej wszystko opowiedzieć, bo nie da za wygraną, ale najpierw sama muszę sobie wszystko poukładać w głowie. Kiedy weszłyśmy do domu, udałam się prosto do swojego pokoju. Nie miałam siły nawet na prysznic. Zmyłam tylko makijaż, przebrałam się w piżamę i położyłam obok Patrici na łóżku. Mimo nadmiaru emocji i dudniącej w uszach muzyce zasnęłam po paru minutach.
Obudziłam się z 'ciężką głową'. Zamrugałam kilkakrotnie oczami i próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Przyjazd Patrici. Klub. Liam. Taniec. Pocałunek.... Oghh, wolałabym tego nie pamiętać. Rozejrzałam się po pokoju, ale nigdzie nie widziałam Pati. Zeszłam na dół i znalazłam ją krzątająca się w kuchni.
-Dzień dobry Kochana.- przywitała się promiennie.
-Czeeść.- odpowiedziałam jeszcze zaspanym głosem i zajęłam miejsce przy wyspie kuchennej. Nalałam sobie soku do szklanki i wypiłam wszystko od razu. - Ale się tragicznie czuje.- marudziłam.- Proszę , następnym razem trzymaj alkohol z dala ode mnie, bo nie wychodzi z tego nic dobrego. -kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Zjedz śniadanko, a potem pogadamy. - powiedziała głosem nie przyjmującym sprzeciwu.
-Chyba oszalałaś, nie przełknę nic. Nie jestem jeszcze gotowa. - wyjąkałam. Patricia tylko się zaśmiała i sama wzięła się za konsumowanie. Jak to możliwe, że nawet po imprezie wygląda tak dobrze? Jej włosy w przeciwieństwie do moich są ułożone, nie ma worów pod oczami i przede wszystkim nie ma kaca! Po śniadaniu wróciłyśmy na górę i zaczęłyśmy rozmawiać. Wytłumaczyłam Patrici dlaczego chciałam tak szybko wracać do domu.
- Przepraszam nie chciałam ci zepsuć wieczoru.- powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Hej, daj spokój. Przecież wiesz, że nie mam ci tego za złe. Jesteś dla mnie jak siostra i jesteś dla mnie najważniejsza. Myślisz,że bawiłabym się tam dobrze, wiedząc,że coś cię gryzie? - Pati przytuliła mnie i tego w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam.
- Pati ja nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mogę powiedzieć, że ten pocałunek mi się nie podobał, bo to nie prawda. Ale przecież to niedorzeczne, to nie powinno się nigdy wydarzyć. On jest przede wszystkim moim nauczycielem i tego się powinnam trzymać. Już dawno przekroczyliśmy granicę spotykając się po szkole, ale to było totalne przegięcie. Nie wyobrażam sobie powrotu do szkoły. I co mam teraz udawać,że się nic nie stało? - zapytałam retorycznie. -Nie potrafię sobie poradzić z tym, jak on na mnie działa. Onieśmiela mnie, czasami czuje się przy nim jak malutka głupiutka dziewczynka, ale jednocześnie lubię przebywać w jego towarzystwie. To wszystko brzmi jak z jakiejś dennej telenoweli. Powiedz mi co ja mam robić? - powiedziałam o wszystkim co mnie dręczy. Poczułam pewnego rodzaju ulgę, że mogłam komuś o tym powiedzieć.
-Kochanie, nie mam pojęcia co mam ci poradzić... Domyślam się,że masz mętlik w głowie, ale przede wszystkim myślę, że powinnaś z nim porozmawiać na spokojnie, wyjaśnicie sobie wszystko...
-Co my mamy sobie wyjaśniać? - wtrąciłam. - Dla mnie jest wszystko jasne. Oboje byliśmy pijani i stało się. Muszę go sobie wybić z głowy - powiedziałam trochę za ostro. Od razu zrobiło mi się głupio, przecież nie mogę się wyżywać na innych.

-Pamiętaj, że cokolwiek by się działo, zawsze jestem z Tobą. - powiedziała tylko i mocno mnie przytuliła. W tym momencie nie potrzebowałam słów pocieszania, w zupełności wystarczała mi sama jej obecność. Kocham ja jak siostrę, którą zawsze chciałam mieć.

****
Witajcie Kochani! 
Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, dlatego zależy mi bardzo na Waszych opiniach. 
Oczywiście dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Na prawdę sprawiły mi dużo radości i motywowały do pisania! 
Uwielbiam Was <3 
Do następnego Robaczki. xx 
P.S. Nie miałam czasu do końca sprawdzić rozdziału, także przepraszam jeśli pojawią się jakieś błędy. 

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 5

Obudziłam się rano zdziwiona, że mój budzik jeszcze nie brzęczy. Jaki mamy dzisiaj dzień tygodnia?- zastanawiałam się przez chwilę. Piątek. Szczerze mówiąc nie cieszy mnie to, że za parę godzin zaczynamy weekend. O jak mi przykro, nie będziesz mogła zobaczyć Liama- odezwała się moja podświadomość. I choć chciałam odrzucić od siebie tę myśl, to chyba jednak tak właśnie jest. – Jestem pojebana- powiedziałam sama do siebie. Przeciągnęłam się ospale na łóżku i zerknęłam na zegarek. Znowu jestem spóźniona, a co gorsza zaczynam dzisiaj od języka angielskiego.  Wyskoczyłam szybko z łóżka. Jak to możliwe, że znowu nie usłyszałam budzika?! Ogarnęłam się z prędkością światła i wybiegłam z domu. Byłam zmuszona zamówić taksówkę, ponieważ za długo musiałabym czekać na autobus. 
Kiedy dotarłam do szkoły zostało jedynie 10 minut do dzwonka. I tak mam już nieobecność. Postanowiłam jednak pokazać się na lekcji. Weszłam niepewnie do klasy, przywitałam się z nauczycielem, przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam na swoim miejscu. Liam rzucił tylko krótkie dzień dobry nie obdarzając mnie ani jednym spojrzeniem, w dodatku skarcił mnie za kolejne spóźnienie. Poczułam delikatne ukłucie w środku. Właściwie od naszego wspólnego obiadu nie rozmawialiśmy ze sobą. Przez dwa dni Payna nie było w szkole, podobno był na jakimś szkoleniu, do mnie też się nie odzywał. Czułam się zażenowana, myślałam, że jak zamienił ze mną kilka słów, to może się ‘zakolegujemy’. W ogóle jak to brzmi uczennica przyjaźni się z nauczycielem. Jestem żałosna. Nie wyszłam z klasy na przerwę, cały czas gapiłam się tępo w okno. Nawet nie wiem, kiedy skończyła się druga lekcja. Kompletnie nie mam pojęcia, o czym była mowa. Myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Wychodziłam z klasy na samym końcu, nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek i wylądowałam twarzą na czyjejś klatce piersiowej. Liam popatrzył na mnie z rozbawieniem. O proszę Panu naburmuszonemu już wrócił humorek. Podszedł do drzwi, zamknął je, po czym z powrotem stanął przede mną.
-O co chodzi?- zapytałam obojętnie. No bynajmniej chciałam tak zabrzmieć.
-Stęskniłem się- powiedział i wyszczerzył zęby. Spojrzałam na niego wzrokiem typu ‘czy cię kurwa pojebało’. – Chciałem ci powiedzieć, że nie wstawię ci nieobecności tylko spóźnienie. Ale postaraj się nie spóźniać tak za często, bo ktoś mógłby się zorientować, że masz fory. – oznajmił z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
-Niech PAN mi wpiszę nieobecność – rzuciłam mocno akcentując słowo ‘pan’. – Nie może mnie Pan faworyzować.- dodałam
-Daj spokój, po prostu podziękuj.
-Nie powinien Pan łamać regulaminu szkoły- powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Ponownie KTOŚ mi przeszkodził.
- Poczekaj, coś się stało? Dlaczego jesteś taka…? – zapytał
-Przepraszam, jaka? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Oschła i oficjalna.
-Ja? To ty najpierw ochrzaniasz mnie za spóźnienia, jesteś OFICJALNY i OSCHŁY a teraz łaskawie się nade mną litujesz?! – wysyczałam przez zęby. Boże jestem taką idiotką, o co ja robie mu wyrzuty, przecież to jest chore, jestem popieprzona.
-To o to ci chodzi. - uśmiechnął się cwaniacko. Jeśli ten uśmiech nie był by taki czarujący, przysięgam, że bym my przywaliła. – oj Mała, przecież na lekcji muszę zachowywać się w stosunku do ciebie tak jak należy – po tych słowach stanął jeszcze bliżej mnie, zdecydowanie za blisko. Czułam jego oddech na swojej szyi. –Przecież nie chcielibyśmy, żeby ktoś zorientował się, że cię lubię..bardzo – dodał tym swoim niskim i ochrypłym głosem. A ja czułam już nie tylko oddech, ale także jego usta tuż za uchem. Przymknęłam powieki i cicho westchnęłam. Mogę się założyć, że w tym momencie uśmiecha się cwaniacko, a moja twarz jest koloru dojrzałego pomidora. Odsunął się i wwiercał we mnie  swój wzrok. Ja także odważyłam się spojrzeć w jego tęczówki, w których po chwili kompletnie się zatraciłam. Kiedy zadzwonił dzwonek zorientowałam się, że przyglądaliśmy się sobie dłuższą chwilę. Speszona spuściłam wzrok na swoje buty, które były teraz nadzwyczaj interesujące.
-Pójdę już – powiedziałam nieśmiało. – I tak zmarnowałeś mi całą przerwę – dodałam, po czym spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem. Liam był widocznie rozbawiony.
-Złapię cię jeszcze później, mam dla ciebie propozycję. – oznajmił, a ja potaknęłam tylko głową i wyszłam z klasy.

Przez kolejne lekcje nie mogłam się na niczym skupić. W mojej głowie cały czas krążyły słowa Liama. Powiedział, że mnie lubi. Niby takie proste słowa, ale wypowiedziane z jego ust działają na mnie w nadzwyczajny sposób. W dodatku zastanawiałam się, jaką ma dla mnie propozycję. Powinnam się obawiać? Nie wiem, co tym razem sobie wymyślił. Oczywiście Kate zdążyła zauważyć, że całą przerwę spędziłam w klasie. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Na poczekaniu wymyśliłam, że nauczyciel czepił się mojego spóźnienia i mnie pouczał. W sumie nie do końca było to kłamstwo, bo przecież w pewnym sensie rozmawialiśmy o tym. Ogh, nienawidzę kłamać, ale przecież nie mogę powiedzieć jej prawdy. Miałam już ostatnią tego dnia lekcje. Każda minuta dłużyła mi się w nieskończoność. Poczułam wibrację w moim telefonie, dostałam wiadomość od Liama.

Mogłabyś się wyrwać z lekcji na chwile? Jestem w sali 116.

Właściwie miałam teraz luźniejszą lekcję, więc zapytałam nauczycielki czy mogę wyjść pod pretekstem skorzystania z toalety. Liam czekał na mnie w klasie, nie miał już lekcji. Na mój widok uśmiechnął się. Wyglądał dzisiaj naprawdę dobrze, zresztą jak zawsze. Miał na sobie jasne dżinsy, biały podkoszulek i koszulę w kratę, do tego białe Nike. Mogłabym go obserwować cały dzieeeeń. Wróć Sarah! –przywołałam się do rzeczywistości.
-Dzisiaj wieczorem jadę ze znajomymi na imprezę i chciałbym zabrać cię tam ze sobą.- powiedział bez żadnego wstępu chłopak.- Mogę uprzedzić twoje pytanie, nikt nas nie zobaczy, ponieważ jedziemy poza Londyn. - dodał. Stałam tam i wpatrywałam się w Liama, jakbym nie rozumiała jego słów. Jak to chce mnie zabrać na imprezę? O nie, na pewno nie mogę się na to zgodzić.
-Dziękuuję zza zaproszenie, ale n..niestety nie skorzystam – udało mi się wydukać. – Nie lubię imprez, więc nie jestem dobrą towarzyszką do zabawy. –dodałam rumieniąc się.
-Nie lubisz, bo nie byłaś jeszcze na imprezie ze mną- oznajmił posyłając mi zawadiacki uśmiech. – Po dzisiejszym wieczorze zapewne zmieniłabyś zdanie-mruknął podchodząc do mnie, a ja automatycznie zrobiłam krok w tył.
-Nie przekonasz mnie. Dzisiejszy wieczór spędzam w domu. -wydukałam. Chłopak nie dawał za wygraną i kazał mi się jeszcze zastanowić. Oczywiście nie mam zamiaru nigdzie iść, ale powiedziałam, że pomyśle nad tym. Wróciłam do klasy i czekałam z utęsknieniem na końcowy dzwonek.

Siedziałam sama w swoim pokoju. Rodzice zostawili mi karteczkę, na której napisali, że wyjeżdżają służbowo na cały weekend. Nie pierwszy raz się to zdarzyło. Naprawdę dużo pracują i często jeżdżą w delegację. Planowałam bezkarnie wylegiwać się przed telewizorem i obżerać słodyczami. Był już wczesny wieczór, dlatego postanowiłam przenieść się do salonu. Kiedy zastanawiałam się nad wyborem filmu, usłyszałam dzwonek. Nie spodziewałam się nikogo, więc nie miałam pojęcia, kto się może do mnie dobijać. Podniosłam się leniwie z kanapy i otworzyłam drzwi.
-Nieeespodzianka. – usłyszałam wesoły krzyk dziewczyny, która od razu rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. Była ostatnią osobą, której się tu teraz spodziewałam. Stałam zszokowana bez ruchu. Dopiero po chwili odwzajemniłam jej uścisk.
-Patricia, co Ty tutaj robisz? –wychrypiałam, nie mogąc uwierzyć, że ona naprawdę tu jest.
-Też się cieszę, że cię widzę- odparła uradowana. Stałyśmy tak w tym uścisku jeszcze przez chwilę, po czym udałyśmy się do mojego pokoju. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam taka szczęśliwa. Bardzo za nią tęskniłam. Od naszego ostatniego spotkania minęły 2 miesiące, a rozmowy przez skaypa czy telefon to nie to samo. Patricia jest dla mnie jak siostra, jedyna osoba, której w pełni ufam i mogę powiedzieć o wszystkim. Jedyna mnie rozumie i wspiera w każdej sytuacji. Bardzo mi jej tu brakuje, dlatego ogromnie cieszę się, że przyjechała. Siedziałyśmy na moim łóżku i cały czas rozmawiałyśmy. Śmiałyśmy się wspominając stare czasy, omijając jeden drażliwy temat z przeszłości, ale to nieważne. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, zerknęłam na ekran. Liam! Wyciszyłam telefon, ignorując jego połączenie. Patricia spojrzała na mnie zdziwiona i dorwała moją komórkę.
-Kto to jest Liam? – zapytała zakładając ręce na piersi.
-Yhm…mój nauczyciel- zaczęłam się jąkać.
- Nauczyciel? Po cholerę w takim razie dzwoni do ciebie w piątkowy wieczór? I dlaczego masz go zapisanego po imieniu? – zaczęła zasypywać mnie pytaniami.
-Bo nasza relacja jest trochę dziwna i…właściwie sama nie wiem jak to nazwać. – powiedziałam niepewnie. Patricia, jak to miała w zwyczaju, zaczęła swoje ‘przesłuchanie’. Musiałam opowiedzieć jej o całej mojej znajomości z Liamem. Po chwili ponownie poczułam wibrację. Patricia wcisnęła mi telefon do ręki i kazała odebrać.
-No w końcu odebrałaś.- usłyszałam znajomy, lekko zachrypnięty głos. – Nie przyjmuję do wiadomości, że nie jedziesz i mam nadzieję, że jesteś już gotowa. – powiedział pewny siebie.
-Przepraszam, ale przyjechała do mnie przyjaciółka i…- nie dane mi było, dokończyć, ponieważ mi przerwał
-W takim razie zabierz przyjaciółkę ze sobą. Za pół godziny po was będę. Do zobaczenia, Mała- nie dał mi dojść do głosu i się rozłączył. Odłożyłam telefon i spojrzałam zdezorientowana na Patricie.
-Co jest? – zapytała lekko przestraszona, nie wiedząc, o co mi chodzi.
-Chyba jedziemy na imprezę. – powiedziałam jakbym nie była pewna swoich słów

****
Czeeść Kochani! 
Przepraszam bardzo,że rozdział pojawia się tak późno, ale miałam bardzo pracowity tydzień. I z góry chciałabym także przeprosić za wszelkie błędy, co prawda starałam się sprawdzać, ale jestem dzisiaj cholernie zmęczona i mogłam coś przeoczyć. 
Co sądzicie o tym rozdziale? Czekam na Wasze opinie z wielką niecierpliwością ;) 
I dziękuję Wam bardzo za komentarze pod poprzednim rozdziałem, bardzo mi miło. Uśmiechałam się sama do siebie czytając Waszą opinię. 
A no i oczywiście Wszystkiego Najlepszego Kobietki! <3 
To tyle na dzisiaj z mojej strony. 
Do następnego Robaczki. xx

P.S. Zapraszam aska! ( link w zakładkach) ;)