czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 4

                  Weszłam do domu i skierowałam się od razu do kuchni. Byłam potwornie głodna. Odgrzałam sobie obiad wcześniej przygotowany przez mamę. W domu oczywiście nikogo nie było. Dlaczego mnie to nie dziwi? –pomyślałam. Zjadłam posiłek, po czym udałam się do swojego królestwa. Rzuciłam się na łóżko i zatonęłam w swoich myślach. W tym momencie dotyczyły one tylko jednej osoby. Liam Payne, tak to o nim ciągle myślałam. I choć wiedziałam, że nie powinno tak być, to nie mogłam nic na to poradzić. Czułam niewytłumaczoną radość, dlatego że pozwolił mi się zwracać do siebie po imieniu. Chociaż przyznam, że zastanawiałam się czy komuś jeszcze to zaproponował czy tylko mnie. Mam nadzieję, że ta druga opcja jest właściwa. Rozmyślałam tak jeszcze przez chwile i choć walczyłam ze sobą jak mogłam, udałam się do krainy Morfeusza.
                 Obudziłam się zdezorientowana, nie wiedziałam jak długo spałam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 19:16. Trochę się przedłużyła moja drzemka, ale nie przejmowałam się tym za bardzo, nie miałam nic ważnego do zrobienia na jutro, więc mogłam sobie na to pozwolić. Zeszłam na dół, ponieważ musiałam się czegoś napić. Przechodząc przez salon do kuchni napotkałam rodziców. Chciałam się wycofać, ale było już za późno. Zauważyli mnie. Mama poprosiła, abym z nimi usiadła i porozmawiała. Niechętnie przystałam na jej propozycje.
-Chcielibyśmy Cię przeprosić- zaczął tata. – Nie powinniśmy tak ostro reagować. Ale postaraj się nas zrozumieć, martwiliśmy się o Ciebie.
Nie było mi dane cokolwiek powiedzieć, ponieważ usłyszałam głos mamy:
- Długo rozmawialiśmy o tym z tatą i doszliśmy do wniosku, że masz rację. Zaniedbywaliśmy Cię, mogłaś się poczuć samotna. Chcielibyśmy spędzać z tobą więcej czasu, ale wiesz dobrze jak ciężko pracujemy. – Tak, tak stała gadka, mam nadzieję, że ta przemowa nie potrwa długo, bo nie chce mi się tego słuchać…po raz kolejny. - Obiecujemy, że postaramy się poświęcić Ci więcej swojej uwagi. Pamiętaj, że mimo wszystko razem z tatą bardzo Cię kochamy i jesteś dla nas najważniejsza.- I te słowa sprawiły, że wymiękłam. Podeszłam do rodzicielki, wtuliłam się w nią mocno i zamknęłam oczy, do których cisnęły się łzy. Nie często słyszę od rodziców takie słowa. Nigdy nie byli wylewni, jeśli chodzi o uczucia. Potrzebowałam w końcu to usłyszeć, tak bardzo tego potrzebowałam. Do naszego uścisku dołączył również tata, całując mnie w czubek głowy. Staliśmy tak kilka minut, nic nie mówiąc. Poczułam w końcu to rodzinne ciepło.  Kiedy oderwaliśmy się od siebie popatrzałam na rodziców i powiedziałam:
-Ja też was przepraszam, niepotrzebnie się uniosłam. Kocham was mocno i nie chcę, żebyśmy się kłócili.
Ten wieczór spędziliśmy razem przed telewizorem, oglądając głupkowatą komedie i ciesząc się swoim towarzystwem. Kiedy zrobiło się późno wróciłam do swojego pokoju. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Byłam bardzo zadowolona z tego, że mam swoją łazienkę i nie muszę za każdym razem schodzić na dół. Ubrałam się w piżamę, na którą składał się biały top i czarne spodenki i wskoczyłam do łóżka. Usłyszałam piknięcie w moim telefonie, które komunikowało nadejście smsa. Przeczytałam wiadomość a moje serce kolejny raz dzisiejszego dnia przyspieszyło
.
Zostawiłaś w moim samochodzie bransoletkę,
zguba do odbioru jutro po lekcjach. Liam ;)

Spojrzałam na swoją lewą rękę, na której nosiłam ową bransoletkę. Rzeczywiście ją zgubiłam i nawet nie zauważyłam. Całe szczęście, że Liam ją znalazł. Był to prezent od Patrici, z zawieszką nieskończoności, obie nosiłyśmy takie same. Jest to znak, że nasza przyjaźń jest wieczna. Po chwili mnie olśniło: Skąd do cholery on ma mój numer telefonu? Po chwili odpisałam mu.

Cieszę się, że jest w dobrych rękach.
Zastanawia mnie jedno, skąd masz mój numer?
Nie przypominam sobie, żebym Ci podawała. Sarah

Niemal od razu otrzymałam odpowiedź.

W dzienniku jest wiele ciekawych informacji.;)

Uśmiechnęłam się mimowolnie, przypominając sobie rozmowę z samochodu. Po paru minutach wysłałam kolejną wiadomość.
Tym razem, nie wciśniesz mi, że potrzebowałeś numeru,
aby wysłać zawiadomienie mojemu ojcu :)


Nie. Tym razem chodziło bezpośrednio o Ciebie. Do jutra.x

Nie odpisałam już nic więcej. Nie mam pojęcia jak nazwać tą naszą krótką esemesową rozmowę, ale sprawiła, że uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Zgasiłam lampkę i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Zasypiając znowu myślałam tylko o jednej osobie, choć dobrze wiem, że nie powinnam.
                   Nazajutrz byłam w bardzo dobrym nastroju, choć nie do końca potrafiłam wytłumaczyć, dlaczego. I nawet największa zołza, jaką znam, a mianowicie Elena nie potrafiła zepsuć mi humoru swoimi docinkami.  Nie uszło to uwadze Kate. A co do niej, to właśnie mi się pochwaliła, że od wczoraj Andy i ona są parą. Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Przez cały piątkowy wieczór nie mogli oderwać od siebie wzroku. Cieszę się, że jest szczęśliwa. Ja też chciałabym poczuć, że jest w moim życiu mężczyzna, który mnie kocha i któremu mogę w pełni zaufać. Ale czy w moim przypadku jest to możliwe?
Jeszcze tylko jedna lekcja i mogę wracać do domu. Ostatnią godzinę miałam dzisiaj z Liamem. To znaczy z Panem Paynem. Jesteśmy w szkole, więc tutaj muszę zwracać się do niego oficjalnie. Zamiast skupić się na zajęciach myślami byłam zupełnie gdzie indziej i nieraz przyłapywałam się na tym, że zdecydowanie za długo wpatruję się w nauczyciela. Kiedy zadzwonił dzwonek czekałam aż wszyscy opuszczą klasę, żebym mogła odebrać bransoletkę, dlatego nie spieszyłam się z pakowaniem książek. Kate chciała na mnie zaczekać i wracać razem do domu, ale skłamałam, że mam coś ważnego do załatwienia.  W końcu w klasie zostaliśmy sami. Liam podszedł do drzwi i je zamknął.
- Dobrze, że to koniec na dziś, jestem wykończony- rzekł nauczyciel, po czym rozciągnął ręce nad głową. Obserwowałam jak podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady moją zgubę. – Proszę bardzo, to chyba twoje-powiedział.
-Dziękuję –rzuciłam i posłałam mu szczery uśmiech.
-Nie ma sprawy. Chociaż myślę, że należy mi się coś w zamian- uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Co ja niby mam dać mu w zamian?
- Co masz na myśli? –nie ukrywam, że byłam nieco przestraszona. Nie wiedziałam, co mu przyszło do głowy.
-Obiad?
-Mam dla ciebie coś ugotować? –palnęłam bez namysłu. Usłyszałam głośny śmiech chłopaka, a ja przybrałam purpurowy kolor.
-A potrafisz? –zgrywał się bezczelnie.- Tak serio to myślałem o wspólnym obiedzie gdzieś na mieście.
Co? Czy ja się przesłyszałam? Czy Liam właśnie zaproponował mi wspólne wyjście? O mamusiu!
- Nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy pomysł- powiedziałam. Najprzystojniejszy facet jakiegokolwiek spotkałaś zaprasza cię gdzieś, a ty odmawiasz?- odezwał się głosik w mojej głowie.
-Dlaczego? – zapytał zdziwiony.
-Chociażby, dlatego że ktoś mógłby nas zobaczyć, a to nie jest normalne, że nauczyciel je obiad ze swoją uczennicą- powiedziałam nieco ostrzej niż zamierzałam.
Liam popatrzał na mnie chwilę, po czym stanął bliżej mnie. Zdecydowanie za blisko.
-Zawsze możemy pojechać do mnie. Tam nikt nas nie zobaczy- szepnął zahaczając o płatek mojego ucha.  Automatycznie wstrzymałam oddech i przygryzłam dolną wargę. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam w jego oczy, które w tym momencie skanowały mnie od góry do dołu.
-Takie rozwiązanie w ogóle nie wchodzi w grę – powiedziałam prawie niesłyszalnie. Zaśmiał się cicho i podszedł do biurka.
-W takim razie jedziemy do miłej knajpki za miastem. Tam raczej nikogo znajomego nie spotkamy – to nie było pytanie tylko stwierdzenie- I nie przyjmuje sprzeciwu - dodał. Nie miałam szans się z nim spierać. Miałam pewne obawy, ale tak naprawdę cieszyłam się, że możemy spędzić razem trochę czasu i czułam małe…motylki? Oh Sara, ogarnij się! –odezwała się moja podświadomość.
                    Nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie dokładnie byliśmy, ale wiem jedno, to było bardzo miłe popołudnie. Początkowo byłam nieco onieśmielona w obecności Liama, ale potem było już tylko lepiej. Starałam się przełamać tą moja cholerną nieśmiałość i jakoś mi to chyba wychodziło.  Rozmawialiśmy na przeróżne tematy i na ten moment zapomniałam, że to ten sam mężczyzna, który uczy mnie angielskiego. Oczywiście uparł się, że za wszystko zapłaci i mimo, że się nie zgodziłam zignorował mnie. Po obiedzie Liam odwiózł mnie pod dom.
-Dziękuję za wszystko. Było bardzo miło – powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem, czułam, że delikatnie się rumienię, dlatego szybko zakryłam twarz włosami.
-Nie zaprzeczę- odparł zadowolony. – Twoi rodzicie nie będą źli, że tak późno wracasz? –zapytał.
-Nie. Poza tym i tak zapewne jeszcze są w pracy- odpowiedziałam. – Dobra, to ja będę się zbierać.- odwróciłam głowę w stronę Payna.
-Jasne, nie zatrzymuję cię – powiedział tym swoim niskim głosem, po czym pochylił się w moją stronę i cmoknął mój policzek. Poczułam na swojej skórze jego delikatny zarost i automatycznie przeszły mnie dreszcze. – Do jutra, Sarah.
-Cześć- udało mi się wydukać, po czym nie patrząc na chłopaka wyszłam z samochodu. Szybko udałam się do domu, oparłam się o drzwi i przymknęłam oczy. Dotknęłam policzka opuszkami palców i uśmiechnęłam się pod nosem. Czy ja śnie? –pomyślałam.

                  Resztę dnia spędziłam nad książkami, ponieważ mam jutro ważny sprawdzian z matematyki, która niestety nie jest moją najmocniejszą stroną. Miałam problemy z koncentracją, ale w końcu się zmobilizowałam i zabrałam do roboty. Udało mi się, chociaż chwilę myśleć tylko i wyłącznie o funkcji kwadratowej… no prawie. 


****
Czwóreczka! Podoba się chociaż trochę? 
Planowałam dodać rozdział dopiero w sobotę, ale wyjeżdżam na weekend, dlatego maksymalnie się zmobilizowałam i skończyłam pisać dzisiaj! 
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam, ale starałam się jak najszybciej z tym uporać, bo mam jeszcze troszkę dzisiaj do zrobienia.
I oczywiście WIELKIE DZIĘKI każdemu za miłe słowa pod poprzednim rozdziałem ;) Jesteście kochani! 
Jeśli macie ochotę zapraszam na Aska, gdzie możecie zadawać także pytania do bohaterów -link znajdziecie w zakładkach. 
do następnego Robaczki.xx

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 3

Sobotni poranek a właściwie południe nie należało do najprzyjemniejszych. Obudziłam się z potwornym bólem głowy. -Nigdy więcej nie tchnę alkoholu.-powiedziałam sama do siebie. Zmyłam resztki rozmazanego makijażu, wzięłam prysznic i ubrałam luźny dres. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam rodziców. Podeszłam do nich i ucałowałam ich w policzek. Cieszyłam się, że w końcu są w domu, a nie często się to zdarza.
-Witaj Młoda Damo, może nam wytłumaczysz, gdzie byłaś całą noc? – zapytał groźnie tata. Miłe przywitanie- pomyślałam.
- Na kręglach ze znajomymi. –odpowiedziałam szczerze.
-Mogłaś nam powiedzieć, że wychodzisz, nie martwilibyśmy się o Ciebie całą noc- wtrąciła mama. Nagle zaczęli się interesować tym, co robię?
-Co Ty sobie wyobrażasz, włóczysz się gdzieś niewiadomo z kim i nawet nic nie mówisz! –warknął tata.
-Jakbyście byli w domu to bym wam powiedziała! –syknęłam przez zęby.
-Nie takim tonem!- krzyknął.
- Nie tak cię, wychowaliśmy, Sarah. – dodała nieco spokojniej mama.
Serio robią mi wymówki, bo nie powiedziałam im, że wychodzę ze znajomymi? Od kiedy się tak o mnie troszczą? Nigdy im przecież nic nie mówiłam, bo się po prostu tym nie interesowali. Prawda jest taka, że dla nich najważniejsza jest praca. Czasami sobie przypominają, że mają córkę. Do tej pory siedziałam cicho i akceptowałam to takim, jakie jest, ale chyba czas powiedzieć, co o tym myślę.
- Masz rację mamo, nie tak mnie wychowaliście, bo ja wychowywałam się sama! Odkąd pamiętam was wiecznie nie ma w domu, ze wszystkim muszę radzić sobie sama. A teraz co? Będziecie prawić mi morały, bo nie chciałam dłużej siedzieć sama w domu i poszłam ze znajomymi na kręgle? – wykrzyczałam to, co leżało mi na sercu. –Jestem dorosła i nie muszę wam się ze wszystkiego tłumaczyć. – dodałam, po czym pobiegłam do swojego pokoju. Spojrzałam jeszcze na nich przelotnie. Z ich oczu wyczytać można było poczucie winy, zdziwienie i zdenerwowanie jednocześnie. Ja poczułam się w pewien sposób lepiej. Powiedziałam w końcu to, co dusiłam w sobie tyle czasu.  
Całą niedzielę spędziłam w domu, a dokładniej w swoim pokoju. Lubiłam to miejsce. Było takie moje. Duże łóżko, ściany w kolorze pudrowym, wielka brązowa szafa i mała toaletka. Wychodziłam stąd tylko, aby zaspokoić potrzebę głodu. Właściwie dla mnie to nic nowego. Odkąd Patricia wyjechała nie mam nikogo, z kim mogłabym spędzać wolny czas. Tęsknie za nią strasznie. Była jedyną bliską mi osobą w tym zepsutym świecie. Tylko ona wiedziała o mnie absolutnie wszystko. Kiedyś moje życie wyglądało inaczej. Nie miałam wielu przyjaciół, ale nie byłam tak zamknięta w sobie. Potrafiłam normalnie rozmawiać z rówieśnikami o wszystkim i o niczym.  Ale teraz boje się komukolwiek zaufać, boje się powiedzieć, co czuję, boje się, że zostanę wyśmiana… ponownie. Kate jest dla mnie w pewien sposób ważna, ale mimo wszystko nie potrafię się przełamać i zbliżyć jej do siebie bardziej, nie potrafię jej powiedzieć wszystkiego, co mnie gryzie. Tak bardzo bym chciała, żeby Patricia była znowu przy mnie. Kiedy tak leżałam na łóżku i rozmyślałam o swoim życiu, zadzwonił mój telefon. Pati! Nie mogła lepiej trafić. Właśnie tego w tym momencie było mi potrzeba, rozmowy z najlepszą przyjaciółką. Mimo, że dzieli nas tyle kilometrów jesteśmy w stałym kontakcie. Po ponad godzinnej rozmowie poszłam wziąć prysznic i położyłam się do łóżka, marząc o lepszym jutrze.

Nadszedł poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Od rana nie mam nastroju. Chociaż tak naprawdę od soboty jestem przybita. Z rodzicami nadal nie rozmawiam, staram się ich unikać, oni też do mnie nie zaglądali. Skończyłam lekcje, chciałam już wychodzić ze szkoły, kiedy przypomniałam sobie, że muszę iść na dodatkowe zajęcia z angielskiego. Szlag. Całkowicie wypadło mi to z głowy. Niepewnie weszłam do klasy, gdzie siedziało już kilkoro uczniów. Standardowo zajęłam miejsce w ostatniej ławce. W tym momencie drzwi się otworzyły i do klasy pewnym krokiem wszedł Pan Payne.
-Witam wszystkich! Cieszę się, że jesteście, chociaż przyznam, że liczyłem na większą frekwencję. Ale może to i lepiej, będę miał możliwość popracować z każdym przez moment indywidualnie- powiedział nauczyciel, a ja wytrzeszczyłam oczy na jego słowa. Jak to indywidualnie? – Zaczniemy od Ciebie- wskazał palcem na jakąś dziewczynę nie z mojej klasy – A wy w tym czasie pomyślcie, o co chcecie mnie zapytać i w czym mogę wam pomóc. 
Siedziałam bezczynnie i gapiłam się w pustą kartkę w zeszycie, co chwilę czytając temat wypracowania. Jedna wielka pustka w mojej głowie. Nagle Pan Payne przysiadł się do mnie, zajmując wolne miejsce po mojej prawej stronie.
-Jakiś postęp? – zapytał uśmiechając się delikatnie.
-Nie. I nie wydaje mi się, żeby coś się zmieniło.- powiedziałam.
- Myślę, że wspólnymi siłami coś zdziałamy.
-A ja myślę, że to bezsensu. Nie chce pisać tej pracy, proszę postawić mi jedynkę i po kłopocie – powiedziałam, nie do końca myśląc nad swoimi słowami.
-Hej, spokojnie Sarah.- poczułam jak jego ręka głaszcze moje plecy. Zadrżałam pod wpływem tego dotyku, a on jakby to zauważył uśmiechnął się pod nosem i zabrał rękę. Rozejrzałam się nerwowo po klasie, każdy był zajęty sobą, nikt nie mógł tego zauważyć. Nauczyciel dawał mi wskazówki, które miały mi pomóc w przełamaniu się i napisaniu chociaż wstępu do tej cholernej pracy. Próbowałam zebrać myśli i napisać kilka zdań, ale to nie było łatwe. Cały czas czułam na sobie wzrok anglisty. Jego zapach także nie pomagał mi się skoncentrować. Swoją drogą był to bardzo przyjemny zapach. Ogarnij się, Sarah. Muszę przestać o nim myśleć i skupić się na tym, co mam do zrobienia.  W końcu zapominając na chwilę o towarzystwie nauczyciela –przystojnego nauczyciela-odezwała się moja podświadomość- udało mi się jakoś zacząć.  Pokazałam angliście swoje bazgroły, ale nie byłam pewna tego, co tam napisałam. Przyglądałam się mu się, kiedy ten uważnie śledził wzrokiem moje wypociny. Po chwili oderwał wzrok od zeszytu i spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem.
-Świetnie, właśnie o to mi chodziło.- pochwalił mnie, a ja byłam z siebie dumna. Niestety mój entuzjazm zniknął, kiedy uświadomiłam sobie, że to było nic w porównaniu do tego, co jeszcze muszę napisać. – Na dzisiaj wystarczy.- powiedział, po czym poklepał mnie po ramieniu i wstał. A ja jak na zawołanie po raz kolejny poczułam dreszcz…przyjemny dreszcz.
Wyszłam ze szkoły w kierunku przystanku, kiedy zbliżałam się do celu zauważyłam jak mój autobus odjeżdża. Próbowałam jeszcze podbiec, ale na marne. -Kurwa! – krzyknęłam zdenerwowana. Kolejny autobus mam dopiero za pół godziny. Muszę iść pieszo, a mieszkam na drugim końcu miasta! –Świetnie-mruknęłam pod nosem. I jeszcze jakby tego było mało zaczynał padać deszcz. Czy to jakieś fatum? -pomyślałam. Przeszłam zaledwie kilka metrów i zauważyłam, że zatrzymuje się koło mnie czarne Audi, o ile dobrze kojarzę to A8. Spojrzałam w bok i ku mojemu zdziwieniu kierowcą okazał się Pan Payne. Zaproponował, że podwiezie mnie do domu. Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Chyba żaden nauczyciel nie odwozi swoich uczniów do domu! To nie było normalne. Chociaż nasza relacja nauczyciel-uczeń od samego początku nie jest normalna.
-Daj spokój Sarah, nie chcesz chyba zmoknąć- powiedział- po za tym mam po drodze. – Zważając na to, że nie miałam ochoty na długi spacer w deszczu przystałam na propozycję darmowej podwózki. Zaraz, zaraz! Jak to po drodze?- dopiero dotarły do mnie jego słowa.
- Skąd pan wie, że jedziemy w tym samym kierunku?- zapytałam zdezorientowana. Nauczyciel posłał w moją stronę cwaniacki uśmieszek i dopiero po chwili odpowiedział:
-W dzienniku jest wiele ciekawych informacji.
-Zna pan adresy wszystkich swoich uczniów?- zapytałam unosząc delikatnie jedną brew do góry.
-Nie, jesteś wyjątkiem. –odparł spoglądając na chwile w moją stronę. Moje serce znacznie przyspieszyło swój rytm a twarz pokrył szkarłatny rumieniec. Po co mu do cholery mój adres? –Podczas nieobecności twojego wychowawcy, wysyłałem zawiadomienie dla twojego ojca o zebraniu rady rodziców i zapamiętałem- odpowiedział na moje niezadane pytanie.
-Ach tak, rozumiem – powiedziałam tylko. Z jednej strony chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim domu. Bardzo krępowała mnie obecność Pana Payna, przy nim byłam jeszcze bardziej nieśmiała i czułam się głupia, ale z drugiej bałam się spotkania z rodzicami, chociaż nie wiem nawet czy ich zastanę. Nie chciałam pierwsza wyciągać do nich ręki, przecież nie powiedziałam niczego złego, tylko to, co powinni w końcu usłyszeć.
-Sarah, czy coś się stało? –z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela. – Jesteś dzisiaj jakaś smutna i nieobecna.- powiedział, kiedy podjechaliśmy pod mój dom.
-Nie, po prostu mam zły dzień- odpowiedziałam. Pan Payne wpatrywał się we mnie intensywnie swoimi brązowymi oczami, a ja speszona spuściłam wzrok, przygryzając nerwowo wargę. Nie wiedząc jak się zachować, postanowiłam zmienić temat. – Dziękuję Panu za podwiezienie.
-To dla mnie czysta przyjemność- na jego słowa przez moje ciało przebiegła fala dreszczy. Uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych zębów i dodał: - Cholernie mi się podoba jak zwracasz się do mnie na pan, ale proszę mów po prostu Liam. – puścił oczko w moją stronę a ja po raz tysięczny tego dnia zalałam się rumieńcem.
-N..nie wypada mi, ja jestem uczennicą a paan jest nauczycielem, to...-jąkałam się, ale przerwał mi w połowie bezsensownego zdania.
- Daj spokój, jestem zaledwie kilka lat starszy. Będzie mi przykro, jeśli odmówisz- zrobił słodką minkę, a ja nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
-Dobrze, niech będzie.-jęknęłam. Nie chciałabym, żebyś był smutny Liam. –dodałam ciszej, nieco zawstydzona. Co ty w ogóle mówisz, Sarah. Jesteś żałosna- myślałam sobie. On na moje słowa uśmiechnął się promiennie. –Powinnam już iść, do widzenia pa….Liam.
-Do zobaczenia Mała. – usłyszałam, kiedy już wychodziłam z samochodu. Czy on właśnie powiedział do mnie ‘Mała’. O mój Boże, chyba zaraz zemdleje z nadmiaru wrażeń. Dlaczego ten człowiek tak na mnie działa? Stałam jeszcze chwile w miejscu patrząc na odjeżdżający samochód, po czym weszłam do domu.

****
No i jest rozdział 3! Co o nim sądzicie? Bardzo proszę o Wasze opinie, są dla mnie ważne.
Chciałabym bardzo podziękować absolutnie każdemu kto skomentował poprzedni rozdział! To miłe wiedzieć,że ktoś to czyta a co więcej chociaż trochę się podoba! Jesteście wielcy! 
Ktoś mógłby powiedzieć,że jestem głupia bo cieszę się z 9 komentarzy,gdzie inni mają 100. Ale dla mnie to i tak bardzo dużo i pewnego rodzaju sukces! 
P.S. Tak, jest tu dużo dialogów, ale właśnie o to mi chodzi! :) 
Jeszcze raz dziękuję! do następnego Kochani..xx

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 2

Kolejne dni mijały mi w zaskakująco szybkim tempie. Zdążyłam przyzwyczaić się do nowego nauczyciela. Jest naprawdę bardzo dobry w tym, co robi, a muszę przyznać, że na początku w niego wątpiłam. Myślałam, że skoro jest taki młody to sam niewiele wie, ale zaskoczył mnie. Dzisiaj piątek! Przetrwać jedyne 8 lekcji i upragniony weekend. Wytrzymasz, Sarah- powtarzałam sobie. W szkole byłam dzisiaj nieco szybciej. Wolałam nie ryzykować i nie spóźnić się na kolejną lekcję z Panem Paynem, z którym mam dziś aż dwie godziny. Wyciągnęłam z szafki potrzebne książki i ruszyłam w stronę klasy. Po drodze spotkałam Kate.
-Cześć- przywitałam się.
-Hejka –odpowiedziała dziewczyna-słuchaj, co dzisiaj robisz?
-Właściwie, to nie mam żadnych planów-powiedziałam szczerze.
-Co powiesz na jakieś wyjście wieczorem? Jestem umówiona ze znajomymi i pomyślałam, że miło by było jakbyś poszła z nami.
-Nie, nie mam ochoty- próbowałam się wykręcić. Nie lubię wieczornych wyjść tym bardziej w towarzystwie, którego nie znam. O czym ja mam z nimi rozmawiać?
-No nie daj się prosić. Będzie fajnie, zobaczysz. Sarah, nie możesz gnić w piątkowy wieczór na kanapie przed telewizorem! –Ugh, dlaczego ona jest taka uparta.
-Dobra, niech będzie. Ale pójdę tylko na chwilę! – zgodziłam się w końcu.
-Aaa –zapiszczała Kate- wspaniale, w takim razie o 20: 00 bądź gotowa, wpadniemy po Ciebie-powiedziała uradowana dziewczyna. Wydaje mi się, że ona bardziej cieszy się z tego, że tam pójdę niż ja. Co jej to przeszkadza, że spędziłabym ten wieczór w domu? Dla mnie to nic nowego! Jeszcze jakiś czas temu zdarzało mi się gdzieś pójść w weekend, ale odkąd Patricia-moja jedyna przyjaciółka- wyprowadziła się do Leeds, nigdzie nie wychodzę. Podczas gdy byłam pogrążona we własnych myślach ktoś na mnie wpadł i upuściłam wszystkie książki.
-Uważaj jak chodzisz, sieroto! – usłyszałam krzyki w moją stronę. No tak, nie kto inny jak Elena.
-Spieprzaj! –krzyknęłam zdenerwowana, po czym zaczęłam zbierać swoje rzeczy i weszłam z Kate do klasy. Usiadłam na swoim miejscu i w tym momencie do klasy wszedł Pan Payne. Ubrany był w czarne wytarte dżinsy i zwykłą białą koszulkę, która przylegała do jego torsu, odznaczając jego mięśnie brzucha. Wyglądał jak zawsze bardzo atrakcyjnie. Wróć, Sarah to Twój nauczyciel!
-Dzień dobry klaso! – przywitał się – mamy dzisiaj bardzo dużo do zrobienia, więc sprawdzam obecność i zabieramy się szybko do roboty. Usiadł przy biurku, otworzył dziennik i zaczął wyczytywać nazwiska. –Sarah- usłyszałam swoje imię.
-Obecna- powiedziałam spoglądając na nauczyciela, który posłał w moją stronę powalający uśmiech. Oczywiście musiałam zalać się rumieńcem.  Starałam się zakryć go moimi długimi, brązowymi włosami.
-Dzisiejszą lekcję zaczniemy wprowadzeniem do romantyzmu. Podam wam podstawowe informacje, a potem wy zabierzecie się do pracy. –zaczął Pan Payne-Już mówię, na czym będzie ona polegać.  Otóż waszym zadaniem na najbliższy miesiąc jest napisanie wypracowania pt. „ Czym jest miłość? Romantyzm XXI wieku. „ – Że co kurwa?- pomyślałam. -Dzisiejszą lekcję jestem do Waszej dyspozycji, możecie zadawać pytania, konsultować się ze mną a resztę dokończycie w domu. Jeżeli ktoś będzie potrzebował pomocy, miał z czymś problem zapraszam na pozalekcyjne zajęcia w poniedziałki i czwartki o 15: 00.  Wszystko jasne? – zapytał.
-Tak proszę pana – usłyszałam przesłodzony głos Eleny, która spojrzała uwodzicielsko na Payna. Serio Elena, jesteś idiotką- rzuciło mi się na myśl
- W takim razie zaczynajmy! –ponaglał nauczyciel.
 Zbliżał się koniec lekcji, a ja nie miałam napisane nic, nie miałam żadnego pomysłu. Kompletna pustka. Nie mam pojęcia o miłości ani o romantyzmie. To nie moja bajka. Nigdy nikogo nie kochałam, tak samo jak mnie nikt nie kochał- no oprócz rodziców, ale to się nie liczy. Niespodziewanie koło mnie znalazł się Pan Payne.
-Jak Ci idzie, Sarah?- pochylił się w moją stronę, opierając ręce na ławce. Stał bokiem do mnie.  Poczułam jego zapach, przez co jeszcze bardziej nie mogłam się skupić, czułam na sobie jego wzrok.
-Ymmm.. wwłaściwiie to… –jąkałam się – właściwie to nic nie napisałam- powiedziałam speszona.
- Widzę, że potrzebujesz pomocy – usłyszałam jego niski głos, po czym zauważyłam, że przysuwa się jeszcze bliżej mnie. Czułam jego oddech na swojej skórze. Moje serce waliło jak szalone. Ogarnij się Sarah-skarciłam się w myślach. – Chyba mogę coś na to poradzić, zapraszam w poniedziałek o 15: 00-wymruczał wprost do mojego ucha, po czym odsunął się i wrócił na swoje miejsce. Przełknęłam głośno ślinę, nie mogąc dojść do siebie po tym…czymś. Zadzwonił dzwonek a ja jak poparzona wstałam z miejsca i wybiegłam z klasy.

Wieczorem wzięłam prysznic i zaczęłam szykować się na wyjście ze znajomymi Kate. Na dobrą sprawę nawet nie wiem gdzie idziemy, przez co nie mam pojęcia, co na siebie włożyć. Zdecydowałam się w końcu na czarne leginsy ze skóry, biały top i czerwoną marynarkę, do tego klasyczne czarne szpilki. Pozwoliłam sobie na nieco mocniejszy makijaż – taki mój kamuflaż podczas wyjść ‘na miasto’. Pomaga mi to poczuć się pewniej. Zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i w tym momencie usłyszałam pukanie. Pobiegłam szybko na dół i otworzyłam drzwi.
-Cze…wow Sarah wyglądasz zabójczo! –usłyszałam z ust Kate.
-Nie mogę się nie zgodzić- dopiero zauważyłam, że koło dziewczyny jest ktoś jeszcze.- Cześć jestem Andy- podał mi rękę, a ja uścisnęłam ją niepewnie.
-Sarah-powiedziałam nieśmiało i ruszyłam za nimi do samochodu – Tak właściwie, dokąd jedziemy?- zapytałam po chwili.
-Zdecydowaliśmy, że pojedziemy na kręgle- Kate odpowiedziała na moje pytanie- Mam nadzieję, że Ci odpowiada, bo nie przyjmuje sprzeciwu- zachichotała.
-Ewentualnie może być- powiedziałam z udawanym niesmakiem i również się zaśmiałam. Akurat gra w kręgle to jedna z moich ulubionych rozrywek.
-I tak dziewczynki nie macie ze mną szans-wtrącił Andy.
-To się okaże- odpowiedziała zadziornie Kate. Czyżby coś się miedzy nimi kroiło?
Po kilku minutach byliśmy pod kręgielnią. Na miejscu czekali na nas pozostali znajomi Kate. Przywitałam się ze wszystkimi, ale i tak już nie pamiętam ich imion. Wieczór mijał w bardzo miłej atmosferze, o dziwo swobodnie dogadywałam się ze wszystkimi, zapewne alkohol podziałał i odblokował moją nieśmiałość.
-Idę po drinka-zawołałam i ruszyłam w stronę baru. Już chciałam zamówić alkohol, kiedy usłyszałam znajomy głos:
-Dobry wieczór Panno Smith- nie to nie możliwe. Payne, co on tu robi? Przecież to nauczyciel... To, że jest nauczycielem, nie znaczy, że nie może wyjść gdzieś w piątkowy wieczór idiotko!- odezwała się moja podświadomość. Stałam dalej zszokowana i wpatrywałam się w uśmiechniętego anglistę.
-Dobry wieczór- w końcu wydukałam.
-Jesteś tu sama? – zapytał nagle
-N..nie, ze znajomymi. A pan? –palnęłam bez namysłu. Widziałam rozbawienie w jego oczach i jak próbuje powstrzymać wybuch śmiechu.
-Męski wypad z kolegami – odpowiedział. Wpatrywałam się w mężczyznę, nie do końca wiedząc, co mam mówić, jak się zachować. Przy nim czuje się jeszcze bardziej nieśmiała niż przy kimkolwiek innym.
-Słucham, co podać?  - z moich myśli wyrwał mnie głos barmana.
-Ach, tak. Poproszę whiskey ze spritem- zdecydowanie mój ulubiony napój alkoholowy.
- Nie ładnie, Panno Smith. Nie wypada przy nauczycielu spożywać alkoholu. Powinnaś być bardziej dyskretna –powiedział Pan Payne. Spojrzałam na niego nieco przerażona, wstrzymałam oddech i kompletnie nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. -Spokojnie, tylko żartowałem. Zachowam to dla siebie – powiedział, a mnie spadł kamień z serca. – Swoją drogą, dobry wybór! – szepnął mi do ucha, po czym odsunął się i posłał mi zawadiacki uśmiech. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Po prostu stałam tam jak idiotka.
-Wracaj do znajomych, bo zaczną się niepokoić. Widzimy się w poniedziałek w szkole… Ach zapomniałbym, ślicznie wyglądasz- powiedział uśmiechając się cwaniacko i skanując całą moją sylwetkę.- do zobaczenia, Sarah.- odwrócił się i zniknął z mojego pola widzenia.
 Co to do cholery miało być? Czy to normalne, że nauczyciel zwraca się w taki sposób do swojej uczennicy? Wpatrywałam się przez chwile w miejsce, w którym przed chwilą stał Pan Payne, po czym zabrałam swojego drinka i wróciłam do moich towarzyszy.

****
To mamy rozdział 2. Dodałam szybciej niż planowałam! Czy ktoś jest tu ze mną ? Jeśli tak proszę, zostaw po sobie jakiś ślad! Będę mega, mega wdzięczna i szczęśliwa! 
do następnego.xx


niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 1

Kolejny dzień szkoły po weekendzie. Muszę tam wrócić. Do miejsca, którego tak szczerze nienawidzę, miejsca, gdzie nie mam nikogo bliskiego. Zawsze byłam skryta i nieśmiała, dlatego ludzie mają mnie za dziwaka. Jedyną osobą w mojej klasie, z którą rozmawiam to Kate, ale przyjaciółką jej nazwać nie mogę.
                Poranek był ciężki, nigdy nie lubiłam wcześnie wstawać. Muszę się przyznać, że jestem wielkim śpiochem. Podniosłam się leniwie z łóżka i wzięłam zimny prysznic na pobudzenie. Nałożyłam na siebie czarne rurki i biały T-shirt. Zbiegłam na dół do kuchni, w domu już nikogo nie było, nie zdziwiło mnie to, rodzice pracują od rana do wieczora, często się mijamy. Zjadłam szybkie śniadanie i wyszłam na autobus. Po 20 minutach znalazłam się pod szkołą. No i się zaczęło-pomyślałam. Niepewnie weszłam do środka i skierowałam się pod salę, w której miałam pierwszą lekcję.
-Sarah! –usłyszałam wołanie-Cześć! Miło Cię widzieć! Co słychać?
-Cześć Kate- przywitałam się- W porządku- ucięłam krótko. Nie miałam ochoty opowiadać jak to mi minął weekend.
-U mnie tyle się działo! Musze Ci wszystko opowiedzieć! Nie uwierzysz, co się stało…- zaczęła swoje opowieści Kate, kiedy już weszłyśmy do klasy, ale ja niespecjalnie jej słuchałam. W sali pojawiła się nauczycielka, więc dziewczyna umilkła.
-Dzień dobry kochani! Jak już pewnie słyszeliście odchodzę na urlop macierzyński, dlatego od jutra lekcje języka angielskiego poprowadzi nowy nauczyciel – powiedziała Pani Marks.  Szczerze mówiąc, w przeciwieństwie do innych, nie specjalnie podobała mi się ta wiadomość. Jest to jedna z moich ulubionych nauczycielek, choć wielu uważa ją za wredną i wymagającą. Do końca dnia byłam nieobecna myślami, wyczekiwałam tylko ostatniego dzwonka, który oznaczał, że mogę wrócić do domu i zaszyć się w moim pokoju. Rzuciłam się na łóżko, włączyłam telewizor i … zasnęłam.
Obudziłam się zdezorientowana. W pokoju było dosyć jasno. Zaraz, zaraz… która to godzina- pomyślałam. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 7:30. –Cholera jasna, zaspałam! – krzyknęłam i wyskoczyłam jak poparzona z łóżka. Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w przypadkowo wyjęte z szafy ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z domu. - 8.25 kurwa późno- mówiłam do siebie w myślach, kiedy naciskałam klamkę od klasy. Na środku stał jakiś obcy mężczyzna. No tak nowy nauczyciel, całkowicie zapomniałam. To zrobiłam dobre pierwsze wrażenie, nie ma co –myślałam sobie.
-Dzień dobry! Bardzo przepraszam za spóźnienie- powiedziałam zawstydzona. W tym momencie nauczyciel odwrócił się w moją stroną. Wyglądał na niewiele starszego od nas. Był ubrany w dżinsy i czarny T-shirt, na nogach miał białe conversy. Prezentował się całkiem nieźle.
-Dzień dobry. Nic się nie stało, zdarza się najlepszym. – powiedział niskim głosem nauczyciel-Proszę, przedstaw się.
-Sarah Smith- odpowiedziałam.
-Zapraszam Sarah, usiądź na swoim miejscu. Posłuchałam nauczyciela i powędrowałam do ostatniej ławki pod oknem. – Mówiłem już do klasy, ale powtórzę jeszcze raz – zaczął nauczyciel- Nazywam się Liam Payne i od dzisiaj będę uczył was języka angielskiego. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało- dokończył i uśmiechnął się miło w moją stronę. Speszona spuściłam wzrok i zaczęłam udawać, że szukam czegoś w torbie. Zauważyłam, że cała żeńska część klasy wpatruje się z zachwytem w pana Payna, łącznie z Kate. Napawając się jego urodą. Nim się obejrzałam zadzwonił dzwonek, podniosłam się z krzesła i już zmierzałam w kierunku wyjścia, kiedy usłyszałam:
-Sarah mogę Cię prosić na chwilę –  czego może ode mnie chcieć pomyślałam.
-Oczywiście, o co chodzi? – zapytałam nieśmiało. Nauczyciel podał mi jakąś kartkę, a ja spojrzałam na niego pytająco
-To moje kryteria oceniania, podawałem je klasie na początku lekcji- wytłumaczył mężczyzna- proszę, żebyś się z nimi szybko zapoznała i podpisała na odwrocie- uśmiechnął się.
-Jasne, już czytam. – odpowiedziałam i prześledziłam szybko wzrokiem kartkę. Ocenę niedostateczną otrzymuje uczeń, który bla bla bla zawsze to samo. Podpisałam kartkę, po czym oddałam nauczycielowi.
-Dziękuję, to wszystko, możesz iść.  I następnym razem liczę na punktualność – powiedział a mnie się zrobiło głupio.
-Dzisiejsze spóźnienie było jednorazowe – broniłam się, chociaż prawda była taka, że spóźnienia zdarzają mi się często, zdecydowanie za często. – Do widzenia Panie Payne- powiedziałam i zobaczyłam jak na moje słowa nauczyciel uśmiecha się pod nosem

- Do widzenia, Sarah.



*****
I o to pierwszy rozdział! Postanowiłam dodać od razu, nie mogłam się powstrzymać ;) 
Mam nadzieję, że kogoś to zachęci do czytania i poznania tej historii!! 
Do następnego.xx

sobota, 15 lutego 2014

Witam!

Witam wszystkich bardzo serdecznie! 
Postanowiłam,że założę bloga, w którym podzielę się z Wami moim opowiadaniem! Była to decyzja w 100% spontaniczna. Jako,że jestem tu nowa proszę bardzo o wyrozumiałość i cierpliwość. Wygląd bloga z pewnością będzie się zmieniał ,ale najpierw sama muszę sobie wszystko ogarnąć.


A teraz krótka zapowiedź ;) 


Sarah Smith to skromna i zamknięta w sobie nastolatka. Pewnego dnia w jej szkole pojawia się nowy nauczyciel języka angielskiego- cholernie przystojny Liam Payne. Czy dziewczyna da szanse miłości? Czy zmieni swoje nastawienie do ludzi? Zapraszam do czytania  fanfiction mojego autorstwa.