czwartek, 2 października 2014

Rozdział 15

Nie potrafię poradzić sobie z chaosem w mojej głowie. Mam tak wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi. Dlaczego znowu ja? Czym sobie na to zasłużyłam? Skąd wzięła się ta dziewczyna? Dlaczego nigdy wcześniej jej nie spotkałam? Dlaczego Liam mnie oszukiwał? Dlaczego się mną bawił? Chciałabym należeć do osób, które niczym się nie przejmują i po każdym upadku podnoszą do góry głowę, udając, że nic się nie stało. Niestety ja tak nie potrafię. Przejmuję się tym wszystkim, szukam odpowiedzi na dręczące myśli, analizuję wszystko krok po kroku. Sama doprowadzam się do szału, ale nie umiem inaczej. Nie umiem zapomnieć o facecie, który tak bardzo mnie zranił. To boli. Boli mnie to, że zaufałam mu, a on wykorzystał moją naiwność. Myślałam, ze jesteśmy dla siebie kimś ważnym, ale widocznie to nie działało w dwie strony. Ja byłam tylko zabawką.

Kolejny raz mam ochotę się rozryczeć, ale nie mam już na to siły. Czy to możliwe, żeby zabrakło mi łez? Tępym wzrokiem wpatruje się w sufit. Co chwilę słyszę dźwięk swojego telefonu, jednak w żaden sposób nie reaguję. W końcu jednak tracę cierpliwość i biorę telefon do ręki. Tym razem dzwoniła Kate. Z tego wszystkiego zapomniałam ją uprzedzić o mojej nieobecności.
Napisałam jej krótką wiadomość, kłamiąc, że jestem chora. Właściwie to nie do końca kłamstwo. Śmiało mogę powiedzieć, że moja psychika jest "chora". Spojrzałam na spis połączeń. Kolejne nieodebrane od Liam'a. Wyłączyłam telefon i wróciłam do poprzedniej pozycji. Mijały kolejne sekundy, minuty, godziny a ja cały czas zachowywałam i czułam się tak samo. Tak samo beznadziejnie.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam zmartwioną twarz mamy. Rodzicielka siedziała na brzegu mojego łózka i czekała aż się obudzę. Nawet nie wiem, kiedy udało mi się zasnąć.

-Cześć córeczko. - powiedziała delikatnie.

-Cześć Mamo. - odpowiedziałam. - Zastanawiałam się czy zauważyła moje zapuchnięte oczy. Na szczęście w pokoju było dość ciemno,a mała lampka na biurku nie oświetlała mojej twarzy.

-Wszystko w porządku? Dzwonili do mnie ze szkoły, podobno nie było Cię dzisiaj na zajęciach.- zapytała i patrzała na mnie wyczekując odpowiedzi.

Cholera!-krzyknęłam w myślach. Nigdy nie dzwonili do rodziców po jednym dniu nieobecności.

-Przepraszam, nie mówiłam Ci nic wcześniej, bo nie chciałam Ci zawracać głowy w pracy, Rano nie czułam się najlepiej dlatego zostałam dzisiaj w domu. - mówiłam cicho,żeby stwarzać pozory chorej.

-A teraz jak się czujesz? Wyglądasz na chorą. - dopytywała rodzicielka

- Właściwie bez zmian. Chyba znowu dopadła mnie angina. - będę się smażyć w piekle za te kłamstwa.

- Wezmę jutro wolne i pójdziemy razem do lekarza. - powiedziała stanowczo mama. Nie mogę na to pozwolić, przecież wtedy od razu by się wydało, że nic mi nie dolega.

-Nie trzeba Mamo. Wiem przecież, że masz dużo pracy, nie możesz zawalać przeze mnie swoich obowiązków.

- Rodzina jest najważniejsza. - mama nie dawała za wygraną. Już wiem, po kim jestem taka uparta,

-Jestem już dużą dziewczynką i dam radę pójść sama do lekarza, na prawdę.- próbowałam odwieść mamę od jej pomysłu.

-Do dobrze, zadzwonię i umówię Cie do doktora Hoffman'a. - powiedziała troskliwie.

Na całe szczęście przed doktorem Hoffman'em nie będę musiała udawać, To przyjaciel moich rodziców i zawsze wypisywał mi zwolnienie lekarskie, nawet kiedy nie było to konieczne. Oczywiście to był nasz sekret.

-A zapomniałabym.- odezwała się mama, kiedy już miała wychodzić. - Twój nauczyciel angielskiego, prosił, żebyś się z nim pilnie skontaktowała. Podobno masz do oddania jakąś ważną pracę, - skończyła, a mnie zamurowało.

-Widziałaś się z Li...z Panem Payne'm? - wyjąkałam.

-Dzwonił do mnie, właśnie od niego wiem, że nie było Cię w szkole. - odpowiedziała mama i wyszła, zostawiając mnie zszokowaną i nieco zdenerwowaną. Mogłam się domyślić, że to od niego mama wie o mojej nieobecności. Nikt inny w tej szkole nie wydzwania do rodziców. Swoją drogą ma tupet chłopak. Po tym co mi zrobił, wydzwania do moich rodziców, pod byle pretekstem. Najchętniej powiedziałabym mu co o nim  myślę, ale tak na prawdę jestem na to za słaba, Po pierwsze nie chcę go widzieć, a po drugie przy nim tracę odwagę.


Od kilku dni leżę w łóżku, udając chora. Ale w żadnym wypadku nie przeszkadza mi taki stan rzeczy. Nie mam siły i chęci normalnie funkcjonować, dlatego tak jest mi dobrze. Chociaż "dobrze" to o wiele za duże słowo. Przez cały ten czas mam wyłączony telefon, Raz dziennie tylko melduję się mamie, że wszystko ze mną w porządku i wyłączam go z  powrotem. Liam cały czas próbuję się ze mną skontaktować, ale ja nie mam na to ochoty. Chyba nie uważa, że mnie przeprosi i wszystko będzie w porządku, A może chce, żebym się zaprzyjaźniła z jego dziewczyną? Muszę przestać o nim myśleć, bo zwariuję. Gdyby to tylko było takie proste.

Uznałam, że w końcu nadszedł moment, żeby zadzwonić do Patrici i opowiedzieć jej o wszystkim. Usiadłam wygodnie, na łóżku, wzięłam laptopa i kliknęłam na zieloną słuchawkę.

-Cześć Kochana moja. - usłyszałam uradowany głos przyjaciółki i od razu poczułam się lepiej. - O Boże jak Ty wyglądasz- dodała po chwili.

-Cześć Pati. Ja też się cieszę, że w końcu udało nam się połączyć. - wymusiłam delikatny uśmiech na twarzy.

-Mów, co się dzieję. - cała Patricia. Nigdy nie owija w bawełnę, tylko od razu przechodzi do konkretów. Z wielkim trudem, ledwo powstrzymując łzy opowiedziałam przyjaciółce o wydarzeniach sprzed kilku dni. Byłam pewna, że rozmowa z nią nieco mi pomoże. Pati to jedyna osoba, której mogę o tym wszystkim powiedzieć.

-Sarah, czekaj na mnie, Już pakuję walizkę. - wypaliła szybko i rozłączyła się.

Wpatrywałam się w ekran laptopa, nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Nie wiedziałam czy mi się to śniło, czy może Pati żartowała. Wiedziałam, że moja przyjaciółka zdolna jest do różnych wariactw, ale nie spodziewałam się , że w parę minut się spakuje i uda się na dworzec kolejowy. Właśnie taką wiadomość mi napisała na skype.

Za godzinę wsiadam w pociąg 
i po południu jestem u Ciebie. x 
Do zobaczenia ;)


Kilka godzin później usłyszałam pukanie do drzwi i pewna tego, że to Patricia, szybko podbiegłam, żeby je otworzyć. Nie tego jednak się spodziewałam. Przed moimi oczami pojawił się Liam. Momentalnie serce podskoczyło mi do gardła i czułam jak trzęsą mi się ręce. W pierwszej chwili stałam mocno zaskoczona i wpatrywałam się w chłopaka. Kiedy się otrząsnęłam, chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak Liam zorientował się i przytrzymał je ręką.

-Nie odejdę stąd, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - powiedział stanowczym głosem. W jego oczach można było zauważyć ból.




Dobry Wieczór Robaczki!
Jesteście jeszcze ze mną?
Bardzo długo mnie tu nie było, ale nie będę się tłumaczyć, Po prostu nawaliłam. Przyznaję.
Rozdział może i troszkę nudny, ale musiałam zrobić jasieś wprowadzenie i chociaż trochę przekazać Wam uczucia Sarah.

Love <3