Sobotni poranek a właściwie południe nie należało do
najprzyjemniejszych. Obudziłam się z potwornym bólem głowy. -Nigdy więcej nie
tchnę alkoholu.-powiedziałam sama do siebie. Zmyłam resztki rozmazanego
makijażu, wzięłam prysznic i ubrałam luźny dres. Zeszłam na dół do kuchni,
gdzie zastałam rodziców. Podeszłam do nich i ucałowałam ich w policzek.
Cieszyłam się, że w końcu są w domu, a nie często się to zdarza.
-Witaj Młoda Damo, może nam wytłumaczysz, gdzie byłaś całą
noc? – zapytał groźnie tata. Miłe
przywitanie- pomyślałam.
- Na kręglach ze znajomymi. –odpowiedziałam szczerze.
-Mogłaś nam powiedzieć, że wychodzisz, nie martwilibyśmy się
o Ciebie całą noc- wtrąciła mama. Nagle zaczęli się interesować tym, co robię?
-Co Ty sobie wyobrażasz, włóczysz się gdzieś niewiadomo z
kim i nawet nic nie mówisz! –warknął tata.
-Jakbyście byli w domu to bym wam powiedziała! –syknęłam
przez zęby.
-Nie takim tonem!- krzyknął.
- Nie tak cię, wychowaliśmy, Sarah. – dodała nieco
spokojniej mama.
Serio robią mi wymówki, bo nie powiedziałam im, że wychodzę
ze znajomymi? Od kiedy się tak o mnie troszczą? Nigdy im przecież nic nie
mówiłam, bo się po prostu tym nie interesowali. Prawda jest taka, że dla nich
najważniejsza jest praca. Czasami sobie przypominają, że mają córkę. Do tej
pory siedziałam cicho i akceptowałam to takim, jakie jest, ale chyba czas powiedzieć,
co o tym myślę.
- Masz rację mamo, nie tak mnie wychowaliście, bo ja
wychowywałam się sama! Odkąd pamiętam was wiecznie nie ma w domu, ze wszystkim
muszę radzić sobie sama. A teraz co? Będziecie prawić mi morały, bo nie
chciałam dłużej siedzieć sama w domu i poszłam ze znajomymi na kręgle? –
wykrzyczałam to, co leżało mi na sercu. –Jestem dorosła i nie muszę wam się ze
wszystkiego tłumaczyć. – dodałam, po czym pobiegłam do swojego pokoju.
Spojrzałam jeszcze na nich przelotnie. Z ich oczu wyczytać można było poczucie
winy, zdziwienie i zdenerwowanie jednocześnie. Ja poczułam się w pewien sposób
lepiej. Powiedziałam w końcu to, co dusiłam w sobie tyle czasu.
Całą niedzielę spędziłam w domu, a dokładniej w swoim
pokoju. Lubiłam to miejsce. Było takie moje. Duże łóżko, ściany w kolorze
pudrowym, wielka brązowa szafa i mała toaletka. Wychodziłam stąd tylko, aby
zaspokoić potrzebę głodu. Właściwie dla mnie to nic nowego. Odkąd Patricia
wyjechała nie mam nikogo, z kim mogłabym spędzać wolny czas. Tęsknie za nią
strasznie. Była jedyną bliską mi osobą w tym zepsutym świecie. Tylko ona
wiedziała o mnie absolutnie wszystko. Kiedyś moje życie wyglądało inaczej. Nie
miałam wielu przyjaciół, ale nie byłam tak zamknięta w sobie. Potrafiłam
normalnie rozmawiać z rówieśnikami o wszystkim i o niczym. Ale teraz boje się komukolwiek zaufać, boje
się powiedzieć, co czuję, boje się, że zostanę wyśmiana… ponownie. Kate jest
dla mnie w pewien sposób ważna, ale mimo wszystko nie potrafię się przełamać i
zbliżyć jej do siebie bardziej, nie potrafię jej powiedzieć wszystkiego, co
mnie gryzie. Tak bardzo bym chciała, żeby Patricia była znowu przy mnie. Kiedy
tak leżałam na łóżku i rozmyślałam o swoim życiu, zadzwonił mój telefon. Pati!
Nie mogła lepiej trafić. Właśnie tego w tym momencie było mi potrzeba, rozmowy
z najlepszą przyjaciółką. Mimo, że dzieli nas tyle kilometrów jesteśmy w stałym
kontakcie. Po ponad godzinnej rozmowie poszłam wziąć prysznic i położyłam się
do łóżka, marząc o lepszym jutrze.
Nadszedł poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Od rana nie
mam nastroju. Chociaż tak naprawdę od soboty jestem przybita. Z rodzicami nadal
nie rozmawiam, staram się ich unikać, oni też do mnie nie zaglądali. Skończyłam
lekcje, chciałam już wychodzić ze szkoły, kiedy przypomniałam sobie, że muszę
iść na dodatkowe zajęcia z angielskiego. Szlag. Całkowicie wypadło mi to z
głowy. Niepewnie weszłam do klasy, gdzie siedziało już kilkoro uczniów.
Standardowo zajęłam miejsce w ostatniej ławce. W tym momencie drzwi się
otworzyły i do klasy pewnym krokiem wszedł Pan Payne.
-Witam wszystkich! Cieszę się, że jesteście, chociaż
przyznam, że liczyłem na większą frekwencję. Ale może to i lepiej, będę miał
możliwość popracować z każdym przez moment indywidualnie- powiedział
nauczyciel, a ja wytrzeszczyłam oczy na jego słowa. Jak to indywidualnie? –
Zaczniemy od Ciebie- wskazał palcem na jakąś dziewczynę nie z mojej klasy – A
wy w tym czasie pomyślcie, o co chcecie mnie zapytać i w czym mogę wam
pomóc.
Siedziałam bezczynnie i gapiłam się w pustą kartkę w
zeszycie, co chwilę czytając temat wypracowania. Jedna wielka pustka w mojej
głowie. Nagle Pan Payne przysiadł się do mnie, zajmując wolne miejsce po mojej
prawej stronie.
-Jakiś postęp? – zapytał uśmiechając się delikatnie.
-Nie. I nie wydaje mi się, żeby coś się zmieniło.-
powiedziałam.
- Myślę, że wspólnymi siłami coś zdziałamy.
-A ja myślę, że to bezsensu. Nie chce pisać tej pracy, proszę
postawić mi jedynkę i po kłopocie – powiedziałam, nie do końca myśląc nad
swoimi słowami.
-Hej, spokojnie Sarah.- poczułam jak jego ręka głaszcze moje
plecy. Zadrżałam pod wpływem tego dotyku, a on jakby to zauważył uśmiechnął się
pod nosem i zabrał rękę. Rozejrzałam się nerwowo po klasie, każdy był zajęty
sobą, nikt nie mógł tego zauważyć. Nauczyciel dawał mi wskazówki, które miały
mi pomóc w przełamaniu się i napisaniu chociaż wstępu do tej cholernej pracy. Próbowałam
zebrać myśli i napisać kilka zdań, ale to nie było łatwe. Cały czas czułam na
sobie wzrok anglisty. Jego zapach także nie pomagał mi się skoncentrować. Swoją
drogą był to bardzo przyjemny zapach. Ogarnij się, Sarah. Muszę przestać o nim
myśleć i skupić się na tym, co mam do zrobienia. W końcu zapominając na chwilę o towarzystwie
nauczyciela –przystojnego nauczyciela-odezwała
się moja podświadomość- udało mi się jakoś zacząć. Pokazałam angliście swoje bazgroły, ale nie
byłam pewna tego, co tam napisałam. Przyglądałam się mu się, kiedy ten uważnie
śledził wzrokiem moje wypociny. Po chwili oderwał wzrok od zeszytu i spojrzał
na mnie z delikatnym uśmiechem.
-Świetnie, właśnie o to mi chodziło.- pochwalił mnie, a ja
byłam z siebie dumna. Niestety mój entuzjazm zniknął, kiedy uświadomiłam sobie,
że to było nic w porównaniu do tego, co jeszcze muszę napisać. – Na dzisiaj
wystarczy.- powiedział, po czym poklepał mnie po ramieniu i wstał. A ja jak na
zawołanie po raz kolejny poczułam dreszcz…przyjemny dreszcz.
Wyszłam ze szkoły w kierunku przystanku, kiedy zbliżałam się
do celu zauważyłam jak mój autobus odjeżdża. Próbowałam jeszcze podbiec, ale na
marne. -Kurwa! – krzyknęłam zdenerwowana. Kolejny autobus mam dopiero za pół
godziny. Muszę iść pieszo, a mieszkam na drugim końcu miasta! –Świetnie-mruknęłam
pod nosem. I jeszcze jakby tego było mało zaczynał padać deszcz. Czy to jakieś fatum? -pomyślałam.
Przeszłam zaledwie kilka metrów i zauważyłam, że zatrzymuje się koło mnie
czarne Audi, o ile dobrze kojarzę to A8. Spojrzałam w bok i ku mojemu
zdziwieniu kierowcą okazał się Pan Payne. Zaproponował, że podwiezie mnie do
domu. Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Chyba żaden nauczyciel nie odwozi
swoich uczniów do domu! To nie było normalne. Chociaż nasza relacja nauczyciel-uczeń
od samego początku nie jest normalna.
-Daj spokój Sarah, nie chcesz chyba zmoknąć- powiedział- po
za tym mam po drodze. – Zważając na to, że nie miałam ochoty na długi spacer w
deszczu przystałam na propozycję darmowej podwózki. Zaraz, zaraz! Jak to po drodze?- dopiero dotarły do mnie jego
słowa.
- Skąd pan wie, że jedziemy w tym samym kierunku?- zapytałam
zdezorientowana. Nauczyciel posłał w moją stronę cwaniacki uśmieszek i dopiero
po chwili odpowiedział:
-W dzienniku jest wiele ciekawych informacji.
-Zna pan adresy wszystkich swoich uczniów?- zapytałam
unosząc delikatnie jedną brew do góry.
-Nie, jesteś wyjątkiem. –odparł spoglądając na chwile w moją
stronę. Moje serce znacznie przyspieszyło swój rytm a twarz pokrył szkarłatny
rumieniec. Po co mu do cholery mój adres? –Podczas nieobecności twojego
wychowawcy, wysyłałem zawiadomienie dla twojego ojca o zebraniu rady rodziców i
zapamiętałem- odpowiedział na moje niezadane pytanie.
-Ach tak, rozumiem – powiedziałam tylko. Z jednej strony
chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim domu. Bardzo krępowała mnie
obecność Pana Payna, przy nim byłam jeszcze bardziej nieśmiała i czułam się
głupia, ale z drugiej bałam się spotkania z rodzicami, chociaż nie wiem nawet
czy ich zastanę. Nie chciałam pierwsza wyciągać do nich ręki, przecież nie
powiedziałam niczego złego, tylko to, co powinni w końcu usłyszeć.
-Sarah, czy coś się stało? –z zamyślenia wyrwał mnie głos
nauczyciela. – Jesteś dzisiaj jakaś smutna i nieobecna.- powiedział, kiedy
podjechaliśmy pod mój dom.
-Nie, po prostu mam zły dzień- odpowiedziałam. Pan Payne
wpatrywał się we mnie intensywnie swoimi brązowymi oczami, a ja speszona
spuściłam wzrok, przygryzając nerwowo wargę. Nie wiedząc jak się zachować,
postanowiłam zmienić temat. – Dziękuję Panu za podwiezienie.
-To dla mnie czysta przyjemność- na jego słowa przez moje
ciało przebiegła fala dreszczy. Uśmiechnął się ukazując rząd śnieżnobiałych
zębów i dodał: - Cholernie mi się podoba jak zwracasz się do mnie na pan, ale
proszę mów po prostu Liam. – puścił oczko w moją stronę a ja po raz tysięczny
tego dnia zalałam się rumieńcem.
-N..nie wypada mi, ja jestem uczennicą a paan jest
nauczycielem, to...-jąkałam się, ale przerwał mi w połowie bezsensownego
zdania.
- Daj spokój, jestem zaledwie kilka lat starszy. Będzie mi przykro,
jeśli odmówisz- zrobił słodką minkę, a ja nie wytrzymałam i parsknęłam
śmiechem.
-Dobrze, niech będzie.-jęknęłam. Nie chciałabym, żebyś był
smutny Liam. –dodałam ciszej, nieco zawstydzona. Co ty w ogóle mówisz, Sarah.
Jesteś żałosna- myślałam sobie. On na moje słowa uśmiechnął się promiennie.
–Powinnam już iść, do widzenia pa….Liam.
-Do zobaczenia Mała. – usłyszałam, kiedy już wychodziłam z
samochodu. Czy on właśnie powiedział do mnie ‘Mała’. O mój Boże, chyba zaraz
zemdleje z nadmiaru wrażeń. Dlaczego ten człowiek tak na mnie działa? Stałam
jeszcze chwile w miejscu patrząc na odjeżdżający samochód, po czym weszłam do
domu.
****
No i jest rozdział 3! Co o nim sądzicie? Bardzo proszę o Wasze opinie, są dla mnie ważne.
Chciałabym bardzo podziękować absolutnie każdemu kto skomentował poprzedni rozdział! To miłe wiedzieć,że ktoś to czyta a co więcej chociaż trochę się podoba! Jesteście wielcy!
Ktoś mógłby powiedzieć,że jestem głupia bo cieszę się z 9 komentarzy,gdzie inni mają 100. Ale dla mnie to i tak bardzo dużo i pewnego rodzaju sukces!
P.S. Tak, jest tu dużo dialogów, ale właśnie o to mi chodzi! :)
Jeszcze raz dziękuję! do następnego Kochani..xx
****
No i jest rozdział 3! Co o nim sądzicie? Bardzo proszę o Wasze opinie, są dla mnie ważne.
Chciałabym bardzo podziękować absolutnie każdemu kto skomentował poprzedni rozdział! To miłe wiedzieć,że ktoś to czyta a co więcej chociaż trochę się podoba! Jesteście wielcy!
Ktoś mógłby powiedzieć,że jestem głupia bo cieszę się z 9 komentarzy,gdzie inni mają 100. Ale dla mnie to i tak bardzo dużo i pewnego rodzaju sukces!
P.S. Tak, jest tu dużo dialogów, ale właśnie o to mi chodzi! :)
Jeszcze raz dziękuję! do następnego Kochani..xx
Cudowny! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńNia~ Swietne! Nie przepuszczalam, ze Sarah pokloci sie z rodzicami ani, ze on poprosi aby mowila mu po imieniu... Ciekawe :) Mam nadzieje, ze szybko wstawisz nowy rozdzial. Codziennie tu wchodze i sprawdzam C:
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twój blog przez przypadek, ale naprawdę spodobał mi się i nadrobiłam wszystko w mniej niż 10 minut :D Nawet nie wiem kiedy to zleciało. :) A co to tego rozdziału, to naprawdę kawał dobrej roboty. :D Wielu rzeczy się nie spodziewałam. :D Zatem czekam na nexta. :D http://arytmia-uczuc.blogspot.com/ zapraszam do siebie! :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział. Końcówka mnie powaliła. Nie dość, że pozwolił jej mówić do siebie po imieniu, to jeszcze zwrócił się do niej "Mała". No normalnie jsadgdsahjgsahj *.* Mam nadzieję, że Sarah pogodzi się z rodzicami. Pozdrawiam, Weronika z http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/ :) xx
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na next ;** <3
OdpowiedzUsuńO cholera ! Normalnie słów mi zabrakło, rozdział jest świetny. Bardzo podoba mi się pomysł, jaki realizujesz z tym blogiem. Nie mogę się już doczekac kolejnych rozdziałów. Pisz jak najszybiej <3
OdpowiedzUsuńO matko! Zakochałam się! :D Kobieto, masz talent :P
OdpowiedzUsuńNa samym początku gdy weszłam na twojego bloga bałam się, że to będzie kolejna kopia PLL, ale tak nie jest! Opowiadanie jest świetnie i z chęcią będę wpadać tutaj częściej! :D
Czekam nn i wolnym czasie zapraszam do mnie: http://forever-alone-baby.blogspot.com/
Jk na razie zapowiada się ciekaiwe i mam nadzieję, ze akcja bardzo się rozwinie w kolejnych rozdzialach, dziekuję, ze poinformowalas mnie o tym blogu :) Pozdrawiam Eve;* i zapraszam: www.bw-with-me-baby.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwww.be-with-me-baby.blogspot.com *
UsuńBardzo mi się podoba twoje opowiadanie. Każdy rozdział jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♥
Jeśli znajdziesz czas i chęci to zapraszam do siebie :)
Opowiadanie o One Direction i nie tylko..
http://milosclubizaskakiwac.blogspot.com/
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze dałaś mi link do niego na moim blogu.
Najbardziej podoba mi się to, ze jest to opowiadani o Liamie *o* Kocham je, mogłabym czytać bez końca, do tego jest ciekawa fabuła. Czuję, że bedę częściej odwiedzać twojego bloga ;)
Powodzenia w pisaniu.
Świetny blog ! :) zaczęłam go czytać kilka minut temu i mnie baaardzo wciągnął . Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award więcej informacji znajdziesz tutaj : http://zaopiekuj-sie-mna-1d.blogspot.com/2014/02/libser-award-2-3-4-5-6-7.html
To jest cudowne
OdpowiedzUsuńjejciu jej, dopiero dzisiaj znalazłam czas i nie żałuję, bo twoje opowiadanie jest BOSKIE!! już obserwuję i czekam na nexta weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńK O C H A M !
OdpowiedzUsuń***
Kogo spotkać może dziewczyna na wakacjach? Czy po powrocie do Polski nadal będzie bezpieczna? Widziała go. Był i nagle zniknął. Czy uda jej się prowadzić spokojne życie wiedząc, że ktoś ją obserwuje? Co jeszcze może stać się w jej własnym domu?
Blog o 1D!
Zapraszam: http://opowiesco1diwieleinnych.blogspot.com/